PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681141}

Dunkierka

Dunkirk
7,3 181 874
oceny
7,3 10 1 181874
7,7 47
ocen krytyków
Dunkierka
powrót do forum filmu Dunkierka

że Christopher Nolan, wizjoner kina, mistrz, twórca misternych i wielopłaszczyznowych opowieści, nakręcił tak słaby film. Powiem więcej -film zły! Co my w tym filmie mamy - rzędy karnie stojących zanurzonych w wodzie (z niewiadomego powodu) żołnierzy, trzy Spitfire'y dysponujące niemal nieograniczoną ilością paliwa i amunicji, kilka Stukasów (?) i Heinkli, no i cywilną łódkę, która w magiczny sposób wyławia kolejne ofiary niemieckich ataków. Generalnie - dostajemy dziwaczny erzatz wojny, który nie angażuje nas przez chwilę w żaden sposób w oglądany obraz. Możemy najwyżej powiedzieć: "Aha, Dunkierka, ale dlaczego film jest taki nudny?" Bo, niestety, film jest nudny i, co najgorsze, od początku aż do końca. Jest nijaki.
Najgorsze, że odnosimy wrażenie, iż obcujemy z filmem niskobudżetowym, bo przypuszczalnie lwią część budżetu pochłonęło wynagrodzenie dla reżysera i odtwórcy (?) głównej (?) roli Toma Hardy'ego. Nie da się też nie wspomnieć o posiadaczu czterech sutków, gwieździe niezbyt ambitnej grupy One Direction, czyli Harry Stylesie, który w tajemniczy sposób, "przypadkowo", ze "zwyczajnego castingu" zadebiutował w tym obrazie. W zasadzie nie ma żadnego powodu, aby dokładniej rozpisywać się nad wszystkimi słabościami tego filmu, który być może przemawia do angielskiej widowni, lecz dla innych jawi się jako nieciekawe, nic nie mówiące obrazki, ukazujące jedynie słabość brytyjskiej floty i brytyjskiego lotnictwa.

ocenił(a) film na 3
beti

+beti
Bardzo trafne podsumowanie! Dziękuję za wsparcie.

ocenił(a) film na 5
Julian_Mach

Napisałabym dokładnie to samo. Film właściwie o niczym, nie wciąga, nie angażuje, jakieś bezsensowne sytuacje ( O tak! Właśnie ci żołnierze stojący nie wiedzieć czemu po pas w wodzie ). Podpisuję się pod każdym twoim zdaniem. Kiepsko to wszystko wypadło.

ocenił(a) film na 8
Julian_Mach

Nie angażuje nas? Mów za siebie.
Świetne kino historyczne. Anglicy pomagają Anglikom. Podejmują słuszne decyzje. Mierzą siły na zamiary. Gdy trzeba ryzykują i walczą, gdy trzeba - poddają się. Uczmy się.

ocenił(a) film na 8
lurban

Mi ten film przypomina dość mocno Piekło na Pacyfiku. Pod kątem pokazania emocji żołnierzy i tego jak zostali w nią wręcz wepchnięci. Świetny bo z dużą dozą prawdopodobieństwa po wybuchu wojny ludzie się tak właśnie zachowują.

ocenił(a) film na 3
lurban

"Gdy trzeba ryzykują i walczą, gdy trzeba - poddają się. Uczmy się." - konkretnie czego możemy nauczyć się od Anglików?
Że fajnie sobie mieszkać na wyspie, bo bezpieczniej?
Że zawieramy sojusze, których w każdej chwili możemy się wyprzeć i opuścić sojuszników byleby ratować swoich?
Myślę, że tego nauczyliśmy się już, że na angoli nie ma co liczyć, bo to wówczas był cyniczny i zadufany w sobie naród...

ocenił(a) film na 4
Julian_Mach

Niestety masz rację...

ocenił(a) film na 10
Julian_Mach

Zdjęcia ,montaż ,prowadzenie kamery. Te same motywy, pokazane z każdej z kamer ,jak i atakującego, tego złego jak i zarówno dobrego, no i samych tych, którzy są atakowani. Niesamowicie nakręcony film i bez dodatków komputera w akcjach lotniczych. mov po prostu petarda, chociażby z tego ze jeszcze nikt w takim stylu nie nakręcił filmu

ocenił(a) film na 7
Julian_Mach

zgadzam sie

ocenił(a) film na 3
marcin_lendzion

Dziękuję za poparcie, bo na ogół jestem krytykowany za moje krytykowanie:)

Julian_Mach

"Christopher Nolan, wizjoner kina, mistrz, twórca misternych i wielopłaszczyznowych opowieści, nakręcił tak słaby film"
Wszystkie filmy Nolana są słabe. Nolan niestety jest głupkiem, który wmówił sobie talent. On nie kręci kina lecz stara się kręcić kino ambitne.

ocenił(a) film na 3
homo_sapiens

Prawie się z Tobą zgadzam, ale mimo wszystko "Memento" to wspaniały, misternie utkany film. Bardzo lubię też "Incepcję" i "Interstellar". Resztę można zapomnieć, Nolan zatracił poczucie rzeczywistości i wmówił sobie, że jest genialny. Co najgorsze znalazł spore grono klakierów.

Julian_Mach

Po wyjściu z kina ("Interstelar") byłem nawet zauroczony. Niestety było to oszustwo szyte grubymi nićmi. Muzyka... Sądzę, że powrót do tego filmu dzisiaj wywołałby we mnie uczucie zażenowania. Tak. Mam kaca moralnego:) "Incepcję" obejrzałem 2 lata temu jako doświadczony smakosz... Nolan ma umysł nastolatka. Memento nie widziałem. Dysponuję zbyt dużą bazą danych na temat psychiki tego człowieka:)

"Dunkierka" jest filmem kuriozalnym, w gruncie rzeczy o efektach technicznych, właściwie obrazą dla ludzi którzy znaleźli się wtedy na wojnie. Wyobraźmy sobie kolonie krabów na plaży i lecące na ich spotkanie ptaki morskie. Podstawmy muzykę, wykorzystajmy Imax, zwolnijmy tempo akcji.. Sądzę, że sam Nolan nie wiedział co chce przez to powiedzieć. Jeśli tkanie jest wyczuwalne, to właściwie możemy być pewni, że mamy do czynienia z czymś słabym. Dotyczy to każdej dziedziny sztuki. Ten film nie jest ani antywojenny, ani prowojenny, ani humanistyczny czy intencjonalnie bezduszny..

ocenił(a) film na 3
homo_sapiens

Mimo wszystko będę bronić "Incepcji" i "Interstellar", a przede wszystkim "Memento", które pomimo Twoich uprzedzeń gorąco polecam. Co do Nolana, to moim zdaniem jest on raczej skrajnie zadufanym w sobie narcyzem, który po nakręceniu "Memento" uznał, że odnalazł świętego Graala i wszystkie następne filmy podporządkował maniakalnej idei ukazania różnorodnych przejawów istnienia czasu. Nie mógł powstrzymać się nawet realizując film wojenny, ale prawdziwa tandeta to "Tenet"! Aha, muzyka w "Dunkierce" jest dla mnie nie do zniesienia, bo Zimmer użył pewnego triku zwanego efektem Sheparda, który wykorzystany z umiarem jest nawet ciekawy, jednak jako permanentne tło staje się torturą dla wrażliwych uszu. Pozdrawiam.

Julian_Mach

Bergman też był narcyzem ale niegłupim. Abstrahuję od szkolarskości jego filmów, która z dzisiejszej perspektywy zdaje się oczywista i nieznośna. Do Nolana pasuje mi raczej niezbyt rozgarnięty, rozpieszczony dzieciak. Czasem tak jest, że dziecko mające aspirujących rodziców karmi się złudzeniem wiedzy, talentu, czy nawet towarzyskiego obycia. Życie bezlitośnie to potem weryfikuje. Pieniądze utrudniają samoocenę, co czyni Nolana jeszcze "ciekawszym zjawiskiem". Wszyscy dookoła będą już dawno wiedzieli, że to jest wydmuszka, a on sam umrze z przeświadczeniem swojego geniuszu:)

ocenił(a) film na 3
homo_sapiens

Wprawdzie Kazik śpiewał, że "wszyscy artyści to prostytutki", ale skłaniałbym się do twierdzenia, że wszyscy (uznani) artyści są narcyzami. Co gorsze, nie umieją być nimi z wdziękiem, tylko jakiś niepojętym dla mnie egotyzmem żądającym od gawiedzi wiecznego poklasku. Niestety, chyba każdy z nich znajduje wianuszek adoratorek i adoratorów, a potem sprawy się toczą same. Jedni coraz bardziej kochają, a drudzy są coraz bardziej zrażeni. Ja należę do tego drugiego grona. "Memento" wzbudziło mój zachwyt swoją misterną narracją i genialną rolą Pearsa. Znakomita była (w moim mniemaniu oczywiście) "Incepcja", choć do dzisiaj nie mogę zrozumieć, dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na wymowę ostatniej sceny, tej z kręcącym się bączkiem. "Interstellar" też był wybitny, chociaż zdania są bardzo podzielone. Po "Dunkierce" obiecywałem sobie naprawdę wiele, choć nieco obawiałem się nolanowskiej narracji w kontekście "Batmana" i zastanawiałem się, co z tego wyniknie. W moim przekonaniu wyszła coopa, czemu dałem upust na forum. Wtedy większość chciała mnie zjeść, a w najlepszym wypadku ukrzyżować. Jak jesteś ciekawy, zajrzyj na forum "Dunkierki".
Co do przyszłości Nolana, to zgadzam się - jest to wydmuszka. Nie ma nic do powiedzenia, żadnego pomysłu do przeniesienia na ekran i jak dla mnie może robić wszystko, nawet zajmować się wegańskim cateringiem, byleby nie raczył nas takim śmietnikiem, jakim był "Tenet".

Julian_Mach

Cóż. Koniec końców dla nas, widzów, liczy się sztuka. Oczywiście można powiedzieć, że odbiór sztuki, to co uznajemy za wartościowe jest konstruktem kultury, ale on też ma pewne ramy. Ja po prostu nie lubię, kiedy ktoś wciska mi kit w sposób ordynarny. Niech mnie podejdzie, oszuka, roztoczy przede mną humanistyczny obraz. Niech sobie będzie narcyzem, ale grafomani nie wybaczę.

Zauważyłeś pewnie, że muzycy, na przykład wokaliści, mają w swojej karierze moment lub momenty, kiedy wykraczają poza możliwy do wykonania opis, pojęcie. Nie da się po prostu ogarnąć jak oni to zaśpiewali, zagrali. Myślisz sobie wtedy - tak. To jest talent. Potem wykonują ten sam utwór, ale już jakby inaczej, technicznie poprawnie... Jednakże nic nie jest tak bliskie "duchowi", nic nas tak nie dotyka jak muzyka. Zastanawiam się czy rozmawiając o filmie lub o literaturze, z dzisiejszym bagażem wiedzy, jako ludzkość, możemy jeszcze mówić o twórczości artystycznej. Słowa "wybitny", "arcydzieło" zakładają dozę niepojętej materii, następuje zwarcie w mózgu, neurony nie łączą i tylko zapadasz się w przyjemnej otchłani. Doprawdy nie widzę jakiegokolwiek filmu, który wywołałby we mnie taki efekt. Owszem, mogę wymienić kreacje aktorskie, ale to są pojedynczy ludzie, mają określony tembr głosu, swoje pięć minut tak jak ci muzycy. Film stał się konkurencją techniczną... czy dawno temu czy za sprawą rozwoju świadomości, bez znaczenia. Teraz Nolan przychodzi i mówi "Dam wam taką łamigłówkę, tak wam namotam w głowie, że odczujecie dreszcze, znajdziecie się blisko Boga"... No wybacz Nolan ale nie odczujemy, bo nasze mózgi już to przerobiły. Nie da się wykreować arcydzieła. Arcydzieła były tworzone 20, 50 lat temu i widać w nich zupełnie inne podejście, jakby nieświadomość samego twórcy. My dzisiaj możemy to opisać, potraktować jako sztuczkę, ale nasza sympatia do twórcy nie spadnie, ponieważ on sam był wtedy równie naiwny co my. Ty Nolan jesteś pampersem, który bawi się swoją kamerą od tatusia. Tobie się tylko wydaje, że myślisz.

;) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
homo_sapiens

Muszę przyznać, że zgadzam się z Twoim wywodem, ale chciałbym nieco rozszerzyć jego ramy. Nie tak dawno dyskutowałem z kimś na forum i postawiłem tezę, że w zasadzie cała współczesna sztuka osiągnęła pewną granicę, której właściwie nie da się przekroczyć, bo po prostu osiągnięty został pewien limes, poza którym nie ma już nic. Dotyczy to głównego tematu na tym forum, czyli filmu, ale dotyka również teatru, sztuk plastycznych i jakże dla mnie ważnej muzyki. Nie istnieje żaden odkrywczy sposób obrazowania, żadna zaskakująca inscenizacja, żaden nowy akord. Nie ma już nic nowatorskiego, artyści doszli do ściany. Pewnie stąd taki wysyp różnej maści mash-upów, stąd te (znienawidzone przeze mnie) sample w muzyce i performerskie popisy nie niosące ani myśli, ani treści. Wprawdzie Grosz dobre sto lat temu (może mniej) sądził, że sztuka umarła i wynosił pod niebiosa sztukę maszynową Tatlina, ale nie wiedział biedaczek, co mówi. Wtedy była tylko rewolucja przecierająca nowe szlaki, o których się wówczas artystom nawet nie śniło. Zabrakło im wyobraźni. Dzisiaj wyobraźni jest pod dostatkiem, ale sztuka na tym nie korzysta, bo jak Uroboros musi zjadać własny ogon. I tak jak on będzie go chyba zjadać w nieskończoność, no chyba że pojawi się coś, "o czym (rzeczywiście) się filozofom nie śniło". Nie podejmuję się odpowiedzi na pytanie, czym może być to "coś", pewnie dlatego, że nie jestem filozofem, w każdym razie dyplomowanym.
Jako zdeklarowany pesymista cieszę się, że doczekałem kresu "sztuk wszelakich", bo już od dawna nie miałem o nich najlepszego zdania. Uznaję to za śmierć ewolucyjną, czyli normalną w sytuacji, gdy wyczerpały się wszystkie możliwe drogi rozwoju. Z drugiej jednak strony pokładam nadzieję w naturze, bo być może to, co obserwujemy, jest wyrazem doskonałości, poza którą nie da się już zrobić ani kroku. Z trzeciej zaś strony jako człowiek kochający historię i uznający ją za (bezowocną) nauczycielkę życia wiem, że zawsze doskonałość poprzedzała upadek.
Na razie cieszę się, że zdarzają się uzdolnieni i oryginalni scenarzyści, choć nie jest ich zbyt wielu, a także reżyserzy potrafiący te wizje przełożyć na język filmowy. Cieszę się, że są zespoły grające shoe-gaze, psychodelię i synthpop. Z ulgą konstatuję, że ma się dobrze czeskie i tureckie kino, a jakby co, to zawsze można z przyjemnością wrócić do przeszłości. To mnie nigdy nie nudzi!
A Nolan? Niech się kisi ze swoimi akolitami, ja na pewno nie będę brać udziału w tym kiepskim przedstawieniu. Myślę, że pisany jest im wszystkim los podobny do dzieci zauroczonych flecistą z Hameln, ale to ich kłopot.
Serdeczne pozdrowienia!

Julian_Mach


Gdybyś nie użył słów "współczesna sztuka osiągnęła pewną granicę" uznałbym, że chodzisz po wodzie. Pozwól jednak, że i tak pójdę tym tropem i uznam, że chodzisz po kruchym lodzie.

Teza którą postawiłeś jest nie tyle ryzykowna co fałszywa. Sztuka zawsze będzie, tyle że zarówno podejście do niej jak i odbiór będą inne. Sposób w jaki odbieramy sztukę, powiedzmy ja i Ty, został nam zaszczepiony. Jak wspomniałem wcześniej jest on konstruktem kultury. Dzisiaj wydaje nam się, że coś umarło, ale tak naprawdę nie nadążamy za zmianą. Oczywiście ewolucja świadomości, jej szybkość, też ma pewne granice. Na przykład infantylizm Nolana rzuca się w oczy i my jako dzieci przeszłości możemy to naświetlić ze wskazaniem, że Nolan jest równie skamieniały co my, ponieważ jego celem jest sztuka w naszym rozumieniu. Jednakże środki stosowane przez reżysera są nieadekwatne. Nolan nie jest twórczy w sposób jaki by przystawał do rozumianej przez niego sztuki. Podejmuje próbę, z natury rzeczy łopatologiczną, wysterowania filmu w taki sposób, aby powstało arcydzieło.

Zatem to nie jest tak, że sztuka się skończyła, ponieważ nie powstają arcydzieła. Jest zupełnie inaczej. Zmieniła się perspektywa. Arcydzieło jako takie dosłownie upadło, ponieważ opierało się na pryncypiach, które obumarły, na nostalgii, melancholii i powiązanych z nimi odczuciami duchowego bólu, czy wręcz miłości... Epoka arcydzieł dobiegła końca, bo mamy stechnicyzowany świat zbiorowej świadomości pozbawiony uczucia niepewności. Zakładam, że nie da się już nawet być Wybitnym artystą, ponieważ rozbrat człowieka z emocjami oraz szybkość obiegu informacji "korygują wszelkie odstępstwa od normy". Teraz można już tylko p r ó b o w a ć Tworzyć popadając w taką samą śmieszność jak Nolan. Należy wobec tego przestać rozpaczać po sztuce jaką znamy. Przyszła inna. Pytanie też jest inne. Czy my potrafimy być jeszcze w świecie bez sentymentów? Oraz czy dostrzegamy, że słowo "potrafić" odzwierciedla reliktowość sposobu w jaki pojmujemy. Wydawać by się mogło, że epoka współczesna trwa ciągle. Otóż nie. Współczesność możemy dopisać do listy epok i uczyć się o niej z książek historii. Zakończyła się mniej więcej w latach 90-tych XX wieku.

Dodatkiem do naszej rozmowy mógłby byc opis wydarzenia artystycznego, pochodzący z książki Jana Sowy "Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą ". Sowa opisuje zetknięcie się dwóch kultur, wschodu i zachodu. Artyści z Rosji i Szwecji podejmują próbę wspólnego zorganizowania wystawy. Szybko staje się jasne, że ich rozumienie sztuki jest zupełnie inne. Dla Rosjan sztuka to absolut i wypruwanie flaków, artystyczne cierpienia, katharsis... Dla człowieka zachodu sztuka już dawno stała się zabawą konwencją. Nikt się tam nie da pociąć za kawałek płótna, taśmy filmowej czy kartki z zapisem nut. Dochodzi do scysji i ostatecznie do samokolonizacji Rosjan.. Tak w ogóle książka jest o Polsce, jej historii poczynając od XVI wieku i o Polakach. Nie da się być świadomym Polakiem bez "Fantomowego ciała króla":)

Uciekasz w naturę, ale nie uda Ci się. To człowiek tworzy kulturę, nie przyroda ani nie miejsce. Zauważ jak wysoki trzeba mieć poziom kultury, żeby mieszkać na skrawku Ziemi i niczego tam nie wycinać, nie zabijać... nie posiadać. Przyroda może i jest największym pięknem jakiego doświadczamy, tzn. zapewne, ale to my o tym decydujemy. Leonardo czerpał z natury garściami, właściwie sam był czymś na kształt dzikiego zwierza. Spoglądając na "Głowę młodej kobiety", rysunek Leonarda (studium do "Madonny wśród skał") widać kwintesencję tego co możemy uznać za dojście do natury za pomocą kultury. Ten rysunek jest jak powietrze. Można by z nim mieszkać, spać, mieć go ciągle przed oczami i się nie zmęczyć. To już było. Upadek jaki przewidujesz tez już był.

Julian_Mach

A mi się podobał ten brak patosu rodem z szeregowca ryana

ocenił(a) film na 8
Julian_Mach

Ilość paliwa była ograniczona i wielokrotnie o tym wspominano. A jeśli chodzi o słabość brytyjskiej floty i lotnictwa to pokazano ją taką jaką była w tamtym momencie. A była tak słaba ponieważ, Churchill przygotowywał się już na inwazje Niemiec na Wyspy Brytyjskie i nie chciał tracić już więcej sprzętu i ludzi(to też było w filmie powiedziane). Co do samego filmu to zgodzę się, że fabuła jest prosta jednak napięciu jakie tan film buduje trzymam nasza gardło od początku do końca.

Julian_Mach

Mnie dodatkowo przeszkadzały gładkie buzie i idealne fryzury tych młodzieńców. Nie wiem jak ocenić ten film, mieszane uczucia

ocenił(a) film na 3
Katarzyna_2401

Racja, nie zwróciłem uwagi na buźki!

ocenił(a) film na 4
Julian_Mach

Miałem te same odczucia co Ty. Film powinien być krótszy o jakieś 20 min. Powinien być ciekawszy. Z lepszym aktorem. Na przykład Bradem Pittem lub Tom Hanksem. Tylko Michael Caine podobał mi się w tym filmie. Powinno być więcej samolotów, walki w powietrzu i wybuchów. ,,Szeregowiec Ryan'' był lepszy.

ocenił(a) film na 2
Julian_Mach

absolutna racja, na co poszło te 200 milionów, sceny walk powietrznych gorsze niż w starej Bitwie o Anglię, i te niszczyciele z tektury. Generalnie, im nowszy film tym gorsze efekty specjalne.

Julian_Mach

czyli nie slyszales nigdy o ewakuacji Dunkierki o cywilnej flocie Churchila itp? moze wygoogluj zeby zobaczyc zdjecia wlasnie tych kolejek zolniezy na plazy czekajacych na ewakuacje ktorej nie ma. czy moze powinnismy zmienic historie zebys mial wiecej akcji w tym filmie? bo pewnie myslisz ze cale armie bily sie non stop w kazdej minucie 2 wojny swiatowej.

Julian_Mach

Wyjaśnij mi po jakiego chu...a używasz zwrotu "my" ? Domorosły krytyku? Pisz w swoim imieniu i za siebie. Nie odnosimy wrażenia tylko Ty nie odnosisz. Czujesz tę trudną dla ciebie różnicę?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones