Właśnie skończyłem oglądać film pod tytułem "Session 9" - film piorunujący. Najlepszy w swym rodzaju. Twór reżysera Brada Andresona ugruntował mnie w przekonaniu, iż filmy grozy na szczęście powracają na dobrą drogę, którą niegdyś wyznaczyły produkcje rodzaju "Halloween" i "Piątek trzynastego". Jedno co jest pewne, ilość produkowanej przez trzustkę adrenaliny przy oglądaniu tegoż horroru nie ustępuje ilości adrenaliny produkowanej przy oglądaniu filmów Wesa Cravena. Mam nadzieję, że Wes po analizie "Session 9" zawstydzony weźmie się wreszcie do roboty i oduczy się kręcenia bzdur pokroju "Krzyku".
Naprawdę gorąco polecam, bo warto zobaczyć pierwszy, w stuprocentowo dobry film grozy XXI wieku.