No John Hughes to nie jest. Fabularnie słabizna, drętwo a bohaterów ciężko polubić. Niezły klimat i świetna muzyka dla tych, co lubią synth. Lata osiemdziesiąte wypluły o wiele lepsze średniaki. Plus za bekę z "mrocznofalowców" i turkusowego rudzielca. 5 na 10 bez zbędnych sentymentów.