Znajdźcie mi jakichś trzydziestolatków w Warszawie, którym się będzie chciało w piątkową/sobotnią noc przebijać znad Wisły na Nowy Świat do Pawilonów, potem do Mostu Poniatowskiego po jakąś kanapkę z busa, czy co oni tam sprzedawali (pomijając już to, że przy Pawilonach jest podobny), potem znowu do Pawilonów, żeby posiedzieć na kraweżniku i jazda z powrotem na Powiśle! (??) Jeśli chodziło o stworzenie pewnego rodzaju filmowego kolażu dla nadania bardziej dramatycznej formy, to wyszło po prostu absurdalnie. Jeszcze mogli pokazać, jak dziewczyny jadą na Pragę, tak dla urozmaicenia. Rozumiem, że wszystkie te miejsca mają swój wyjątkowy klimat i chcieli to pokazać, ale od takiego scenariusza weekendowego picia już mniej by mnie zdziwił widok transformersów w centrum Warszawy.