W łódzkim kinie silverscreen był to top dnia, najwięcej seansów w ciągu 14 lutego, na każdym seansie sala zapełniona do ostatniego miejsca.
Ludzie wychodzili w trakcie filmu, było słychać pare smiechów przy uderzeniu w twarz i to chyba na tyle. Dobry chwyt marketingowy, wszyscy się na to złapali, psując sobie ten dzień.
A zachwalana muzyka tez mnie nie ruszyla, chyba zalezy od gustu.
Bluźnierstwa nagle ni z gruchy, ni z pietruchy, a zakończenie to już w ogóle koszmar... ludzie wstali z miejsc, rozglądając się dookoła widząc zdziwione, zażenowane miny innych.
Żałuje wydanych pieniędzy na "to coś".
Reklamy przed filmem były ciekawsze (a zawsze mi bardzo przeszkadzają).
nic dodać nic ująć, zgadzam się w 100%
po minach innych wywnioskowałam, że mieli te same odczucia
tak dokładnie tak, zastanawiam się ile dostały nasze gwiazdy by wystąpić w tym czymś