Kardynalna wada filmu jest to, ze bohaterka nie budzi najmniejszej sympatii a nawet jest irytująca. Podkreśla, ze na 30 lat, zachowuje się natomiast tak jakby miała 16 i takie tez ma problemy. Z równym powodzeniem mogłaby sobie napisac na czole „nie jestem materiałem na żonę” i odniosłaby podobne sukcesy życiowe. Na samym początku dowiadujemy się, ze ma odpowiedzialna i pochłaniająca prace, ale o dziwo wątek ten więcej w filmie się nie pojawia. Może wiec zdobycie męża było dla niej znacznie ważniejsze niż jakaś tam praca i gdyby wpadka na to mając lat 18 oszczędziłaby sobie wielu zgryzot a nam oglądania kiepskiego filmu. Jedynym pozytywem jest wycieczka ekipy filmowej do Izraela opłacana z wpłat naiwnych i nic nie podejrzewających widzów którzy zapłacili za bilety. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi oglądamy przez kilka minut malownicze miejsca w Izraelu, z których dowiadujemy się ze rosną tam palmy i jest dużo zabytków. Poza tym ta sekwencja nic do filmu nie wnosi, ale gratuluje producentowi sprytnego wybiegu.