Jestem znużona monotonnymi komediami romantycznymi. Mam już tego dość dziękuje twórcom
za ten film. Większość ludzi, która go ostro krytykuje porostu go nie rozumie.
UWAGA TERAZ BĘDZIE DUŻY SPOILER :) - krótki zarys fabuły
Standardowo głównym zagadnieniem jest miłość. Zosia ze względu na zdradę chłopaka, presje
wywieraną przez koleżankę z liceum i nawowie przyjaciółki postanawia spotkać się z "byłymi". Ma
nadzieje że w ten sposób zrozumie jakie błędy w wiązkach.
Pieszego odwiedza intelektualista Ksawerego. Przystojnego, zapracowanego wykładowce
zadufanego w sobie. W trakcie jednego z jego monologów dyskretnie ucieka.
Kolejny ekspartner to Tomek. Okazuje się żę zostawił Zosie, gdyż odkrył że jest gejem :)
Tu pojawia się pierwsza wzmianka o "Łysym".
Dochodzi do przypadkowego spotkania z Michałem ojcem 4 dzieci i mężem rozrzutnej żony.
Okazuje się on by zafascynowanym sztukami walki agresorem.
W między czasie przewija się wątek ojca i jego związku z francuską młodą
pisarką.Ostatecznie dziewczyna go zostawia. Dowiadujemy się że matka głównej bohaterki
zmarła. Wówczas tacie w opiece pomaga ciotka.
Ostatnim "byłym" jest muzyk i właściciel klubu grany przez Mozila (trochę rzadko się odzywa).
Między nimi dochodzi do zbliżenia, mężczyzna proponuje Zosi związek. Ona jednak po prostu
wychodzi.
Idzie na spotkanie z siostrą "Łysego" od niej dowiaduje się że chłopka od 2 lat nie żyje. Zaraz
po zwymiotowaniu udaje się na grób matki, przy którym siedzi ciocia. Kobiety chwile rozmawiają
Następnego dnia wyjeżdża do Izraela. Tam odwiedza ulubionego pisarza i robi z nim
wywiad. Wreszcie żyje...
To był krótki opis fabuły. Teraz czas na interpretacje :)
Zosi jest małomówna i zamknięta w sobie (prawdopodobnie ze względu na śmierć matki i
trudne dzieciństwo). Jest to przyczyna zdrady Piotra, który nie czuł się doceniony. Warto jednak
pamiętać że główna bohaterka wielokrotnie nie była szczera względem swoich byłych partnerów.
Mimo tego zawsze mogła i może liczyć na przyjaciółkę.
Najbardziej kochała "Łysego" nie wiedziała o jego problemie z dragami. Myślała że to
problemy psychiczne. On ją zostawił, a ona go szukała. Jednakże wszyscy myślą inaczej.
Obwiniają ją za jego problemy. Zosi czuje się w spół winna, gdyż właśnie go naprawdę mocno
kochała.
Usposobienia przedstawionych mężczyzn to lekko podkoloryzowane typy facetów.
Astrofizyk, który pracuje w kawiarni ukazuje problem młodych ludzi w znalezieniu wymarzonej
pracy.
Patrycja woli nisko płatną prace bez większych zobowiązań niż wygórowaną pensje
korposzczurów, jest w życiu szczęśliwa. Stara się pomoc Zosi.
Zosia została porażona piorunem i od chwili, gdy w szpitalu chcieli obciąć jej bransoletki
wyładowuje sprzęty elektroniczne. Ustało to, gdy zgodziła się porozmawiać z Piotrem. Ta sytuacja
pokazuje żę jesteśmy odłączeni od świata wtedy gdy nie słuchamy innych.
Już pierwsza scena pokazuje ludzką interesowność i myślenie tylko o sobie. Nikt na planie nie
wziął pod parasol sprzętu.
"Masz pozdrowienia pod Zosi"
Pani Dominiko, rozumiem co oglądam, a też uważam że film jest po prostu.... nudny! Dlaczego promują i reklamuja go jako komedie romantyczną, choć nim nie jest. Dlaczego 90% opinii jest negatywnych??? Niestety nuda.... prawda?
Hmm, to streszczenie na początku tej recenzji jest zupełnie bez sensu. Dla osoby, która widziała film jest niepotrzebne, a dla tych, którzy tego nei widzieli, to jest ogromny spoiler.
Też się pod tym podpisuję. W każdym razie film pokazuje jak bardzo bywamy/jesteśmy zagubieni w swoim życiu. Uważam, że film jest strzałem w 10, jeżeli chodzi o współczesnych młodych, właśnie w tym wieku 24-30. Dookoła tłuczą nam do głowy rób karierę, znajdź sobie męża/żonę, a gdzie w tym wszystkim nasze prawdziwe ja? Jakieś zakłady, a bo co powie głupia koleżanka z LO, która bierze ślub? a wszystko ma swoją przyczynę, jakiś sens. Główna bohaterka po prostu dusiła się w tych wszystkich związkach, z każdym z tych facetów było coś nie tak: jeden zafiksowany socjolog (chociaż to mega przerysowany obraz ale się uśmiałam), inny porywczy, homoseksualista, narkoman... Czasami fajniej jest być po prostu singlem.