Którego dzielnie wspiera Wesley Snipes. Jeden z najlepszych filmów nieodżałowanego Tony Scotta-klimatyczny, emocjonujący, prawdziwy. De Niro tworzy tu jedną ze swoich najlepszych kreacji-jeszcze jednego wykolejeńca, nie pozbawionego jednak, jak to często bywa, głębi psychologicznej. Jest to pełnowymiarowa postać człowieka, który gdzieś po drodze się zagubił, wchodząc na ścieżkę autodestrukcji. Dobre Kino, którego czas się nie ima.
Sportowa otoczka w żaden sposób nie zagłusza psychologicznego wydźwięku, jakim jest obsesja i jej straszliwa konsekwencja, którą jest niszczenie. De Niro przypomina momentami alkoholika, narkomana bardziej kogoś silnie uzależnionego behawioralne niż jakiegoś nieudacznika, wykolejeńca. Miał wszystko, dom, rodzinę, pracę, ale potrzebował podniety, emocji, a gdy zwykle oglądanie męczu to za mało, także sprawczosci, jak heroinista stale zwiększający dawki.