Postaci tu wiele i tyleż sposobów na życie. Oszczędni i rozrzutni. Rubaszni i purytańscy. Przyziemni i niecodzienni. Świeccy i wielebni.
Ciekawe rozpulchnienie wątku przewodniego- życia i wychowania 2 dzieci. Może Bergman poprostu miał ochotę spróbować takiego gatunku- epopei familijnej. Wiele było takich przed i po. I może dlatego nasuwają się dyskretne skojarzenia z tasiemcowymi serialami. Ale jest też kilka typowo bermanowskich wątków: milczenie Boga, brak zrozumienia i chyba najciekawsze tu w tym wszystkim: surowe wychowanie- czyżby odniesienie do własnych przeżyć reżysera?- w końcu on też miał ojca pastora. Tego nie wiem. Czy to krytyka? Nie mam jednak odczuć 'obrazoburczości' tego filmu, a jedynie skupienia na problemie społecznym.