Pseudointelektualna treść, prymitywne żarty - dzieci oczarowane puszczającym bąki wujem, przedstawienie w krzywym zwierciadle XIX wiecznego społeczeństwa szwedzkiego i na koniec żenująca gra głównego bohatera... który sprawia wrażenie nie zaszokowanego sytuacją w jakiej się znalazł tylko po prostu niedorozwiniętego pokraki.
racja też uw ażam ze film przereklamowany. u mnie ma 5 na 10.
mam nadzieje że inne filmy bergamana są lepsze. ja oprócz tego widziałem
"tam gdzi rosną poziomki". był duzo lepszy ale to napewno nie jest też
jakieś wielkie dzieło.
"Sióma pieczęć" jest nudna jak flaki z olejem... A może jeszcze nie dorosłam do tego filmu? Siak czy owak, jeśli ktoś nie trawi Bergmana, to raczej ten konkretny tytuł go od tego nie odwiedzie.
Ja naprawdę cenię Bergmana, zwłaszcza za "Siódmą pieczęć", ale ten film to jest zwyczajne nieporozumienie.
Muszę przyznać, że i ja mam mieszane uczucia, co do tego filmu. Bardzo dużo elementów jest tutaj niespójnych. Pierwsze pytanie - skąd pomysł na taki tytuł filmu? Prędzej są to przygody Aleksandra - notabene - strasznej ciućmy. Druga sprawa - po co Bergman wprowadził tutaj elementy magii i jakiegoś brudnego erotyzmu? (dwaj całujący się bracia - jeden z nich grany przez kobietę z wygolonymi brwiami, która dobiera się do naszego nieszczęsnego Aleksandra) Psuje to jedynie ciągłość narracyjną, i budzi niesmak. I jeszcze końcóweczka: z okazji chrzcin dziewczynek - wujaszek-erotoman wygłasza nudną, nielogiczną tyradę (zapomniałam już właściwie o czym), wszyscy bawią się i cieszą, z wyjątkiem Aleksandra, który leży na dywanie powalony ciosem ojczyma-ducha. Może chodziło o niejednoznaczność? A może zwyczajnie coś się nie udało....
Super film. Bardzo mi się podobał i z chęcią obejrzałabym go jeszcze raz. Film jest wart obejrzenia. Polecam
Przydałoby się jeszcze wymienić kilka konkretów świadczących o "filmie wartym obejrzenia", a zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś wyżej ma inne zdanie na ten temat.
Pozdrawiam
Ja myślę, że z racji wielu dysonansów, które jak widzę już wymieniliście, skupiamy się na rzeczach nieistotnych. I faktycznie, trochę to spłyca film. Można jednak należy zastanowić się, czy właśnie np. rubaszne sceny z udziałem Gustava nie pokazują jakiejś prawdy, z którą wiąże się cały sposób bycia tej zamożnej rodziny. Ja osobiście odczuwałem niesamowitą lekkość oglądając ten film, mimo upływu czasu. Bardzo różnorodny i magiczny. No, i mnóstwo pięknych ujęć nam Bergman zaserwował.