Przesadzony - zbyt schematyczny (nie mam na myśli tej części, którą napisała historia), przesłodzony, przekolorowany, nierealny. Aż mdli.
Najbardziej rozbawiły mnie tkliwe przemówienia i dziwne działania porucznika - widać w wojsku dalej ("wyżej") można zajść kierując się uczuciami, niż hardością charakteru i regulaminem.
Gdyby życie było takie, jak to przedstawione w filmie, nie byłoby najgorzej ;) Ale nie jest, więc film jest dla mnie nieporozumieniem i kolejną bajeczką.
Ja lubię takie bajeczki, nie sądzisz że filmy realne byłyby tak samo nudne i ciężkie jak życie ? Na pewno świetnie by się oglądało przez 2 godziny nie przefarbowane historie. Pozdrawiam.
Masz rację, ale do czegoś się doczepić trzeba, tak? :)
Mnie się podobało "dla idealistów w sam raz". Pewnie określenie "idealista" miało być tak strasznie negatywne.
Niestety ale z dwojga złego wolę pogadać z idealistą niż z cynikiem, samolubem i arogantem. Ale to taka ogólnikowa uwaga, do nikogo nie kierowana. :)
Skąd ten wniosek, że jak nie idealista to cynik i ignorant? Z mojego postu go wyciągnąłeś? Przeczytaj jeszcze raz i zastanów się. Wyraziłem tylko swoją wolę, co do kontaktów z idealistami. Poza tym zaznaczyłem, że do nikogo personalnie tego nie kieruję.
A wracając do konkretów, to nie uważam tego filmu ani za arcydzieło stricte filmowe ani za dokument czy kino edukacyjne. Jednak wpisy typu kompletne dno, absolutna niewiarygodność mnie śmieszą. Bo owi recenzenci albo nie widzieli jeszcze gniota, albo po prostu sprawia im radość taka "silna, miażdżąca krytyka". xD
Faktycznie, źle odczytałam Twoje słowa - sorry za to przeoczenie.
Co do filmu - nigdzie nie pisałam, ze to "kompletne dno", ponieważ tak nie uważam. Pisałam, że film jest schematyczny, przesłodzony i nierealny (a co, może nie jest?). Nie przeszkadzają mi latające mini-pojazdy odrzutowe w filmach sc-fi, ani magowie w filmach fantasy. Ba! Nie przeszkadzają mi te "nierealności" nawet w filmach, które zalicza się do innych gatunków. Nigdy nie widziałam niczego dziwnego w tym, że eliksir miłości pojawia się w romansidle, a w horrorze - duch. Dla mnie to całkiem normalne - w końcu to kino, a nie naukowe opracowanie!
Nie mogę natomiast znieść w kinie (i to zarówno w dramatach, romansidłach, jak i sci-fi i fantasy), gdy zachowania bohaterów będących przedstawicielami rasy ludzkiej są do zachowań prawdziwych ludzi mało podobne.