Tym razem o potrzebie bycia z kimś w momencie gdy jest się stworzonym do bycia samotnym. On, pedantyczny, małomówny pracownik banku, którego jedynym życiowym ryzykiem jest wychodzenie do pracy i spotkania z psychoterapeutą. Ona, pozytywna, śliczna, nieco ameliowata, niewidoma wiolonczelistka. Złączy ich kontrolowany przypadek, będzie mnóstwo forsy, zniknięcie żółwia oraz wymarzony instrument. Szczęśliwe zakończenia mają w takim przypadku wymiar słodko-gorzki.