PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=805105}

Gdyby ulica Beale umiała mówić

If Beale Street Could Talk
6,4 10 811
ocen
6,4 10 1 10811
6,7 35
ocen krytyków
Gdyby ulica Beale umiała mówić
powrót do forum filmu Gdyby ulica Beale umiała mówić

Już dawno nie oglądałam filmu, w którym byłaby taka dawka ciepła, prawdziwych uczuć, delikatnej bliskości - miłości po prostu. Dialogi zawierające niewiele słów, a mówiące wszystko, co trzeba. Trochę przesłodzony? Pewnie tak, ale potrzebne są takie filmy. Dla mnie najlepszą sceną było spotkanie rodziców - dwa światy. To film nie tylko o miłości Tish i Fonny'ego, ale także o rodzicielskiej, siostrzanej. Jak Ci ludzie się wspierali, aż można pozazdrościć. Tylko dlatego można przetrwać w świecie zewnętrznym - całkiem innym, wrogim, niesprawiedliwym, pełnym złych emocji i uprzedzeń. I chyba ten rozdźwięk pomiędzy tymi światami, aż tak przepastny powoduje, że nie do końca wierzę w tę historię. Dlatego 7, anie 8.

ocenił(a) film na 6
Agatonik

"Już dawno nie oglądałam filmu, w którym byłaby taka dawka ciepła, prawdziwych uczuć, delikatnej bliskości - miłości po prostu. Dialogi zawierające niewiele słów, a mówiące wszystko, co trzeba" Ot cały Jenkins.

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Dawno nie widziałem tak ckliwego, przesłodzonego, fałszywego filmu. Paolo Coelho na ekranie. Dialogi były koszmarne, teatralne, sztuczne - tak ludzie nie rozmawiają ze sobą. Główna rola kobieca - Jezu, w 'Klanie" ludzie już mniej sztucznie się wypowiadają. No i ten to jest już rasizm po prostu, tylko czarnych w stosunku do białych. Film numer milion z 2018 roku, gdzie biali to samo zło, a czarni są super, wszystkich kochają i w ogóle są cacy. Dno.

ocenił(a) film na 8
Alex303

Hm, ale co to znaczy fałszywy?
CZy "Przełęcz ocalonych" Gibsona jest fałszywa (uwielbiam), można tam znaleźć propagandę religijną i patriotyczną, patos, kicz, granie na najwyższym c, ckliwość, przesłodzenie też, no i Żółci tam to samo zło, a biali są super.
Fabuła to nie dokument.

Btw, czarni w USA są ciągle prześladowani i dyskryminowani, a nawet jakby już nie byli to za te 200 lat ich krzywdzenia zasługują na kilka filmów, gdzie pokazują swoją historię jako prześladowanej mniejszości.

P.S. Niedokładnie oglądałeś, wszyscy czarni wcale się tam nie kochają i nie są super, raczej są zaplątani i pogmatwani, tacy dla mnie trochę jak z filmów Mike Leigh czy Loacha (i ta sama czułość do raczej przegranych bohaterów jest tam widoczna), sa też pozytywne postacie "białe".

ocenił(a) film na 3
tecumseh27

Nie wiem czemu piszesz o "Przełęczy ocalonych", czy ja gdzieś pisałem, że to świetny film? Uważam go za co najwyżej dobry, chociażby z wyżej wymienionych przez Ciebie powodów. Patos w sam sobie niekoniecznie mi przeszkadza, w "Braveheart" Gibsona go uwielbiałem, wpisywał się w konwencję, w "Przełęczy ocalonych" zupełnie mi nie podszedł.
Różni ludzie są w różnych miejscach prześladowani, tylko jakoś o czarnych właśnie Hollywood produkuje dziesiątki filmów rocznie (ten rok tok już rekord jakiś) jacy to są biedni, a biali to rasiści. No i o Żydach oczywiście. O mordowanych w okrutny sposób białych przez czarnych w RPA, to nikt się nie zająknie w Hollywood'zie.
Jest jedna pozytywna postać biała w filmie, czyli prawnik. Ale oczywiście trzeba było dodać, że skoro prawnik nie jest rasistą, to w związku z tym ma przerąbane w środowisku prawniczym, bo tam sami biali, a jaki biali to wiadomo "diabeł i zło" (dosłownie taki tekst pada w filmie).
Filmy Mike Leigh czy Loacha to inna liga niż Jenkins, znacznie wyższa liga. Jenkins to taki Paolo Coelho - grafoman, ale na to grafomaństwo nabiera mnóstwo osób.

ocenił(a) film na 8
Alex303

"Przełęcz..." wspomniałem tylko dlatego, by pokazać, że powstają filmy o białych, którym można zarzucić to samo co ty zarzucasz "Ulicy Beale".
Czy ja wiem, czy dziesiątki?
A nawet jeśli to co z tego wynika, ja obrzejrzałem w tym roku (tzn. w 2018) świetne "WdowyqqueenaMa, film Spike'a Lee, ostatnio "Nienawiść, którą dajesz", wszystkie te filmy dla mnie były ciekawe i pokazały mi coś nowego, poruszyły mnie emocjonalnie.
Co do tego jak przedstawiani są czarni i biali, no może tak jest, może tak czarni o białych myślą i odwrotnie.
To tak jak nie nakręcisz filmu o Ku Klux Klanie bez rasistowskich tekstów wobec czarnych, co nie znaczy, że film będzie rasistowski, nie nakręcisz filmu o skinheadach bez przemocy itd

Alex303

"O mordowanych w okrutny sposób białych przez czarnych w RPA, to nikt się nie zająknie w Hollywood'zie." Cóż, to nowe jakościowe spojrzenie na dziesiątki lat systemu "APARTHEID" w RPA, i pytanie dlaczego ten "wyjątkowy ludzki" system upadł. Cóż, chyba dlatego, że "Czarni" w okrutny sposób mordowali "Białych", prawda? To swoisty żart, prawda? Wiem, wiem..... piszesz o "Post-Apartheid" RPA, jednak suma sumaryczna nie sposób porównać grzechy "Apartheid RPA" do "Post-Apartheid Okrutnych Mordów Białych". Ba, kiedy "biali" oddawali władze w RPA sporo ekspertów zapowiedziało "Wojnę Domową" w RPA, przekonani, że "Czarni" nie wybaczą "APARTHEID RPA" i South Afrika się rozpadnie. Dlaczego tak się nie stało? Polecam film "Invictus", który coś nie coś mówi na ten temat, i dlatego to zdanie "O mordowanych w okrutny sposób białych przez czarnych w RPA, to nikt się nie zająknie w Hollywood'zie" trochę wypacza historię RPA ponieważ kto jej nie zna pomyśli, że Mandela był "białym" oraz pomyśli, że 16.06.1976 w Soweto RPA to "Białe Szkolne Dzieci" (oficjalnie 176, a tak mówi się o ok. 700) były mordowane przez "Czarnych Rządzących" w RPA. Kończąc, wydaje się, że o mordach Post-Apartheid RPA Hollywood nie zająknie ponieważ chyba te mordy są kwalifikowane jako "Chuligańskie, Złodziejskie tzn. Rozboje, a jest dużo prawdy w tym ponieważ dotyczy po równo czarnych i białych bogatych, a ponieważ jest dużo więcej bogatych białych, to o nich często czytamy. Po prostu RPA jest dziś źle rządzona. Jest niebezpieczna. Dużo jest podobnych krajów w 3-Świecie, np. Haiti, Bangladesz, Irak, Jemen, Somalia, Libya, Brazylia, Nigeria, Liberia, itd, itd. Czy Hollywood robi filmy o mordach w tych krajach? Nie robi. Więc dlaczego Hollywood ma robić filmy o chuligańskich, rozbójniczych mordach w źle rządzonej RPA? Tyle i aż tyle. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Alex303

No cóż, każdy odbiera inaczej.

Alex303

Przecież w tym filmie są też co najmniej antypatyczne czarne postacie - matka Fonny'ego i jego dwie siostry. Nie jest to az tak, nomen-omen, czarno-białe jak piszesz.

użytkownik usunięty
Alex303

Dokładnie. Jak słyszę kolejne brednie o rasizmie, to mnie szlag trafia. Ludzie nie mają pojęcia co to rasizm, a największymi rasistami są czarni, żydzi i inni "pokrzywdzeni". Ludzie się czasami nie zastanawiają nad poglądami, które przejmują od ogółu, tylko klepią je bez zastanowienia. To tak jak z papieżem JPII i jego "obalił komunizm", "czynił dobro", bla bla bla. Tylko jak się spytasz o konkrety, co on takiego dobrego zrobił, to jakoś brakuje jego fanom argumentów, tylko właśnie walą takimi ogólnikami.

ocenił(a) film na 8
Agatonik

A ja się zastanawiałem czy dać 7 czy 8, ale jest kilka w tym filmie tak pięknych scen i dobrych, że one zawyżają.
Oczywiście można mu zarzucać banalność, patos, ba, nawet rasizm i nietolerancję jak kolega wyżej.
Ale ja tę historię, a nawet nie tyle historię, a ten świat zwykłych ludzi ze swoimi problemami, tę czułość, ten kicz codzienności przeplatany z tym co ważne, no kupuję to.

Film o którym pewnie kiedyś zapomnę, ale dziś na mnie zrobił wrażenie duże.


ocenił(a) film na 7
tecumseh27

Ja też kupiłam tę "grę na emocjach". Ale było jeszcze coś, co budziło moje wątpliwości i chyba nie potrafię nadal dobrze tego nazwać. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Agatonik

Ja też nie do końca umiem nazwać, cos mi ciągle przeszkadzało: długi film, za mało dynamizmu, nie do końca ta miłość dwójki bohaterów do mnie przemawiała, ale jednocześnie był ten film momentami tak sugestywny, tak wciągający, ba, zabawny nawet, no i to co już pisalismy, to traktowanie bohaterów z czułością, to ciepło, które tam jest.
ten zwykły świat zwykłych ludzi, który jakoś jest piękny.
Dziwny film, jednocześnie mnie momentami nużył i ciekawił.
Może ta ambiwalencja też jest jego zaletą.

ocenił(a) film na 5
tecumseh27

Ja wiem, co mi w nim przeszkadzało. To, że był bardzo nierówny i przełączał się pomiędzy konwencjami, co zwykle lubię, ale tutaj mnie to zaczęło z czasem irytować, bo nie widziałem w tym ani niczego kreatywnego, przełamującego i wyrywającego mnie z jakiegoś bezpieczeństwa utartych schematów i oczekiwań. Ani też nie popychało akcji do przodu. Ckliwe momenty nie dopełniały bohaterów po tych dramatycznych, dramatyczne nie popychały akcji do przodu po ckliwych, a dokumentalne przebitki to nie wiem, jaką funkcję miały pełnić. Niestety para głównych bohaterów wypadała blado i jakoś tak - jak słusznie zauważył któryś z przedmówców - po Coelhowsku. Dużo ciekawiej prezentował się drugi plan, ale tak naprawdę ten film zaspokoił mnie jedynie w dwóch momentach: świetnych i długich scen spotkania powinowatych rodzin in spe oraz rozmowy głównego bohatera z przyjacielem z dawnych czasów. Choćby dla tych dwóch scen nie uznam tego seansu za stracony czas. Ale za całą resztę nie mogę uznać filmu za dobry.

ocenił(a) film na 7
dokurobei

to prawda - te dwie sceny, o których piszesz były najlepsze

Agatonik

Mnie film nie przypadł do gustu. Nudnawy, z przeciętnym aktorstwem. Szanuję jednak twoje zdanie. Mam tylko jedno pytanie. Jak oceniasz sceny miłosne Tish i Fonny'ego? Moim zdaniem były to najgorsze momenty filmu. Najgorzej zagrane. Zamiast zobaczyć dwoje dzieciaków odkrywających fizyczna stronę miłości widziałam coś, co zakrawa na gwałt.

ocenił(a) film na 7
Raven_86

Nie odebrałam ich tak. Dla mnie było w nich sporo naturalności - obaw, strachu. Stąd może Twoje wrażenie, że nie za bardzo dziewczyna chciała. Chciała, ale się bała, bo to pierwszy raz.

Agatonik

Każdy mniej lub bardziej boi się pierwszego razu. U Tish było to jednak mocno przerysowane. Stąd skojarzenie z gwałtem. Tym bardziej, że ona sprawiała wrażenie jakby nie za bardzo chciała w ogóle cokolwiek robić z Fonnym. Fajnie im wychodziły sceny, typu rozmowy w areszcie czy oglądanie mieszkania, ale fizyczna strona ich związku leży i kwiczy. Bo ten strach Tish było widać za każdym razem, nie tylko pierwszym...

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Jedna obelga, jak siostra do siostry, warta zapamiętania ("Ty wyschnięta pisdo!"),
ale im dalej w las, tym film staje się coraz bardziej rozwodniony, mętny, aż do niejasnego rozwiązania.
Próba przeprowadzenia narracji a'la Jonathan Demme przez cały film również nieudana. Zbyt natrętna, zbyt nachalna, zbyt często stosowana. Demme był znacznie bardziej subtelny. To paradoks, bo filmy robił duuużo bardziej dosadne:
https://vimeo.com/126757480

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones