PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=486822}
6,4 93 002
oceny
6,4 10 1 93002
5,4 28
ocen krytyków
Ghost in the Shell
powrót do forum filmu Ghost in the Shell

Własnie wróciłem z kina i oto moje wrażenia. Scenografia, efekty specjalne, ogólnie efektowność filmu-na 10. ( sa pewne zapożyczenia z klasyki, choćby z "Matrix"-a, ale nie przeszkadzają). Gra aktorska-jak najbardziej OK. I tu uwaga: często czytuję opinie że tamten aktor zgrała jak drewno a jakaś aktorka miała jedna minę. Ja uważam że gra aktorska ma współgrać z filmem i nie przeszkadzać w jego odbiorze oraz osadzać emocjonalnie bohaterów, tzn. jak zły to budzi wściekłość czy złość, jak dobry to mu kibicujemy itp. Tutaj jest akuratnie. Akcja, sens czy jak tam kto chce nazwać: lepiej niz dobrze. Trzyma sie kupy i jakies przesłanie jest. Jesli ktoś lubi sf to oceniam na 9 jesli w kategoraich ogólnofilmiastych-to 7. Więc drogi czytelniku, jesli Twoja dziewczyna i Ty lubicie SF, to w kinie nici z amorów bo będzie z zainteresowaniem ogladać film. Aha, to był film 2D, miałem wrażenie że dużo tracę nie ogladając w 3D, i wiecie.... może jeszcze raz pójdę, tym razem na 3D.

ocenił(a) film na 3
KorbaWypych

To nie są zapożyczenia z matrixa - to matrix zapożyczał z oryginalnego GiTS, ale po entuzjastycznej reakcji zgaduję, ze oryginału nie oglądałeś

ocenił(a) film na 9
oxej

Nie jestem fanem animacji, zwłaszcza w stylu cyberpunk, więc rzeczywiście nie widziałem. Jesli juz coś obejrzę z animacji to raczej coś baśniowego, osadzonego w tamtej kulturze np. studio Ghibli ("Mononoke","W krainie bogów"itp.). Na Zachodzie też powstaja świetne animacje. ale nie bede juz tego tematu rozwijał. Inspiracje czy zapozyczenia sa oczywiste, bez nich właściwie ani nauka ani sztuka nie ruszyłaby z miejsca. Już Igor Strawiński, rosyjski kompozytor z początku XX w., powiedział: „Dobry kompozytor się nie inspiruje. Dobry kompozytor kradnie”. Może aktorska wersjaa miała mniej klimatu cyberpunka, ale to dla mnie plus, bo nie lubie tego kierunku sf.

ocenił(a) film na 3
KorbaWypych

Cały problem polega na tym, że właśnie wizualnie trudno jest coś temu aktorskiemu remake'owi zarzucić (poza rzeczami wałkowanymi aż do znudzenia jak zastępowanie japońskich aktorów blablabla...), klimat zatłoczonego cyberpunkowego miasta jest widoczny, odczuwalny. Niestety, poza warstwą wizualną film aktorski oferuje bardzo niewiele; pierwowzór stawiał pytania, zmuszał do refleksji, remake tego nie ma - jest jak potrawa: pięknie przyrządzona, pięknie podana ale całkowicie pozbawiona smaku.

W kwestii zapożyczeń nadal się będę upierał, że zapożyczono o wiele mniej, niż się wszystkim wydaje: Wachowscy ówcześnie jeszcze bracia wraz z wieloma innymi twórcami otwarcie wymieniali GiTS jako źródło inspiracji dla Matrixa i licznych innych filmów Sci-Fi. Niestety materiały umieszczone na youtube są podłej jakości:

Fragmenty wywiadów i zestawienie wybranych scen Matrixa i pierwszego Ghost in The Shell. Najczęściej przytaczana jest scena pościgu przez targ, przeniesiona między filmami praktycznie 1:1.
https://www.youtube.com/watch?v=Y3tF7TL0Qh4

Twórcy remake'u również szczycili się wiernym odtworzeniem scen charakterystycznych dla pierwowzoru:
https://www.youtube.com/watch?v=m-mpH6kDYYI

Szkoda tylko, że nie pokusili się o ambitniejszą fabułę :(

ocenił(a) film na 9
oxej

Ale ten także stawia pytania, np. o to czym jest tożsamość. "O tym kim jesteśmy decyduja nasze wybory", lub podobnie, jest tam powiedziane. Nie zgadzam się z tym, bo o tozsamości decyduje moim zdaniem, świadomość historii życia oraz punktów zwrotnych, czyli zdarzeń, zrozumień, wyborów które nas odmieniły lub pozwoliły na rozwój. Tutaj takie postawienie sprawy jest zrozumiałe bo Major, jak rozumiem, nie odzyskała pamięci o której piszę i musi ja budowac od nowa.

ocenił(a) film na 3
KorbaWypych

W historii z filmu aktorskiego odzyskała (w anime cała geneza postaci wygląda zupełnie inaczej) - odnalazła swoją matkę, swój grób oraz pod sam koniec filmu meldowała się z użyciem swoich pierwotnych personaliów. Jest to o tyle zabawne, że Motoko - przedstawiona w retrospekcji jako antytechnologiczna/antywszczepowa aktywistka/terrorystka - będąc już cyborgiem, po poznaniu swojej pierwotnej tożsamości, nie ma żadnego problemu z tym, że jest zaprzeczeniem swoich własnych ideałów i przekonań i aktywnie korzysta ze swoich nowych, nienaturalnych zdolności w ramach Sekcji 9. Nijak się to ma do stawianych pytań o tożsamość i wybory i jest to moim zdaniem potężna fabularna dziura.

ocenił(a) film na 9
oxej

A będę oponował. Po pierwsze terroryzm nie ma nic wspólnego z e skutecznym dojrzałym działaniem. Jesli dalej pozostał a przy swoich ideałach, mogła je realizowac w Sekcji 9, w końcu nie wiemy jak przyjeła te wspomnienia-przyjęła je już jako KTOŚ INNY. A ty jak myslisz o swoich-niektórych wyborach z przeszłości nie czujesz się sobą zawstydzona?. No, ja tak :). Spogladała w przeszłość juz jako ktoś inny. Po drugie: a co miała zrobić? Popełnic samobójstwo, bo całe ciało ma mechaniczne a tylko mózg naturalny? I na końcu: przeciez nie wiemy jak potem potoczą sie jej losy.

ocenił(a) film na 4
oxej

Lubię Sf, ale ten film był po prostu słaby i nudny. Końcowa scena, w której główny przeciwnik wpada zabity do sadzawki jest tak żenująca, że w kinie podniósł się jęk zawodu. Jedynymi rzeczami, które mi się podobały w tym filmie były: pięknie pokazane miasto przyszłości z całą gamą efektów specjalnych i ujęciami z góry oraz właśnie gra Scarlet Johanson, którą tak krytykujesz. Jest subtelna i silna jednocześnie, szkoda tylko, że jej ciało jest przetworzone komputerowo, bo byłoby na co popatrzeć.... a tak poza tym, to szkoda tych dwóch godzin spędzonych w kinie. Odradzam ten film wszystkim napaleńcom zachęconym trailarem. 4/10

ocenił(a) film na 9
Matakorkowa

A kto tu krytykuje Scarlett? ja żadnych jęków nie słyszałem a sala była pełna. Może jakieś argumenty co cię tak znudziło i dlaczego był taki nudny? Ja dla odmiany polecam i uzasadniłem dlaczego.

ocenił(a) film na 4
KorbaWypych

Proszę bardzo: 1) jest przewidywalny - po tym jak w pierwszej scenie Johanson wpada do sali i rozwala tą gejszę a potem się infekuje jakimś wirusem od niej, już wiadomo, dokąd to wszystko zmierza... do niepowodzenia całego projektu, tj. do jej autonomii), 2) wątek z chatką i przebłyski z przeszłości też są kiepsko pokazane i właściwie nic ciekawego nie wnoszą, oprócz rozciągnięcia fabuły, 3) ten teoretyczny przeciwnik, który tworzy własną sieć jest tak nijaki, że spać się chciało, a w zasadzie okazuje się on sojusznikiem pani Major, 4) zamknięcie projektu, tj. zabicie pani Major jest od początku nieuniknione, więc ogląda się to bez emocji, 5) scena zabicia faktycznego szwarc charakteru jest komiczna, reżyser specjalnie każe mu stanąć na skraju sadzawki, po to żeby ten efektownie pacnął i rozchlapał wodę :-), 6) ostatnia scena, w której pani Major leci w dół to już całkowita żenada, nawet brak słów. Tyle w temacie. Nie jest to film, który zapamiętam, prawdopod. za rok pewnie zapomnę, że go w ogóle widziałem.

ocenił(a) film na 8
Matakorkowa

"ostatnia scena, w której pani Major leci w dół to już całkowita żenada" - świetna argumentacja, faktycznie.

ocenił(a) film na 2
kepski.alan

Tylko to wyciągnąłeś z całej wypowiedzi?

ocenił(a) film na 8
Rootslav

Nie, ale mam cytować każde zdanie? To są kolejne subiektywne odczucia, nie poparte argumentami.

"po tym jak w pierwszej scenie Johanson wpada do sali i rozwala tą gejszę a potem się infekuje jakimś wirusem od niej, już wiadomo, dokąd to wszystko zmierza."

W tym opisie sceny niby skąd wiadomo dokąd "wszystko" zmierza? Gdzie w tej scenie jest sygnał, że bohaterka pozna rodzicielkę i swoją przeszłość albo zawrze sojusz z Kuze? Swoją drogą Kuze akurat bardzo mnie zainteresował. Przypominał niechciane androidy z powieści Philipa K. Dick'a.

"reżyser specjalnie każe mu stanąć na skraju sadzawki, po to żeby ten efektownie pacnął i rozchlapał wodę"

A to prawdopodobnie jest prawdą, że scena została zrobiona jedynie dla spektakularnego efektu w 3D. A czy się mieści w gustach widzów, to inna sprawa...

ocenił(a) film na 4
kepski.alan

Z bardzo prostego powodu wiadomo, do czego to wszystko zmierzało. Bohaterowie prowadzili rozmowy, które były torowe, dotyczyły tylko jednego głównego wątku, nieustannie go popychały i to niezwykle topornie.

ocenił(a) film na 8
zaszczepiony_szczepan

OK ale to nie dotyczy jednej sceny otwierającej film, tylko całej narracji w ogóle.

Dialogi faktycznie są toporne, mam wrażenie, że często ratowało je nawet bardziej aktorstwo.

ocenił(a) film na 4
kepski.alan

No właśnie, wszystko było szyte pod jeden motyw. Zero finezji, fantazji, swoich pomysłów (mogą być, jeśli pasują do świata Gitsa). Ten film jest zwyczajnie ograniczony, a o jakim aktorstwie tu mowa? Scarlet cierpiała na wieczne zatwardzenie przez cały seans, jej mimika prawie w ogóle nie ulegała zmianie. Dziwnie, nienaturalnie chodziła, jakby dostała receptę na Artresan. Batou? Aramaki? Saito? Ile ich widzimy na ekranie? Da się nimi jakoś nakarmić? Są tak krótko na ekranie i gadają ciągle o Major, że nie wiemy de facto o nich nic.

ocenił(a) film na 8
zaszczepiony_szczepan

To prawdą, że głównym wątkiem jest self discovery Major a nie Sekcja 9. Jak ktoś miał inne oczekiwania no to trudno. Chyba lepiej ich nie mieć jak się idzie na blockbuster w 3D.

Ciężko się odnieść do stwierdzenia, że "film jest ograniczony, a o jakim aktorstwie tu mowa".

Ja uważam, że zagranie aktorowi maszyny z ludzkim mózgiem z założenia jest absurdalną sytuacją. A środki, których użyła Scarlett akurat totalnie mnie przekonały. Jakiś dysonans między psychiką a ciałem, twarde ruchy, skoncentrowane spojrzenie, powściągliwość w gestach i emocjach, których jako postać nie jest do końca pewna.

Ja to kupuje a ty nie. I chyba tylko o to się rozchodzi.

ocenił(a) film na 4
kepski.alan

Można było stworzyć rozbudowany wątek Major, który zahaczałby znacznie bardziej o inne elementy tego uniwersum. Tu mamy tylko i wyłącznie samą Major, nie ma nic pośrednio, aktorzy wchodzą, mówią coś co dotyczy Miry, albo "ducha". Koniec, scharakteryzowałem właśnie i całkowicie opisałem dialogi w tym filmie. Tu nie ma w co wchłonąć odbiorca. Co do ruchów, Major w anime nie ruszała się z gracją wózka widłowego, w przeciwieństwie do Scarlet. Jej pozy nie były ani mechaniczne, ani ludzkie. Nawet efekty pod koniec lekko niedomagały, gdy chodzi o walkę ze spider-tankiem.

ocenił(a) film na 8
zaszczepiony_szczepan

Dobrze to scharakteryzowałeś. Otrzymujesz 10 punktów mocy.

ocenił(a) film na 9
kepski.alan

No dobra, ochłodłem i powiem że... ten film nadal mi się bardzo podoba :) Rozumiem zastrzeżenia tych co porównują film z anime czy komiksem-bo taki był jak rozumiem. rzecz w tym że ja, poza nielicznymi wyjątkami (studio "Ghibli" sie kłania), po prostu nie cierpię ani anime ani komiksów. jedni lubią kaszankę inni sałatkę z brzoskwiniami. I jest dobrze. Poruszyliście tyle tematów, jak rozumiem uniwersum "GitS" jest bardzo rozbudowane, że gadyby je wszystkie chciec zmieścić w jednym filmie to pewnie byłyby niesłychanie chaotyczny. A tak jest dla mnie fajowy. I zaliczam go do moich ulubionych filmów z szeroko rozumianej fantastyki. I będe trwał na stanowisku że jest niegłupi. Duzo zalet jak dla mnie. Pozdrawiam :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones