Jestem świeżo po seansie. Uwielbiam gatunek sf i talent głównej bohaterki, a przede wszystkim inteligentne kino sf typu "EX machina", "Moon" czy stary, dobry i poczciwy "Łowca androidów" że o "Odysei kosmicznej 2001" nie wspomnę ;P Szczerze to nie widziałem nigdy oryginału "Ghost in the shell" z 1995 roku, choć się parę razy do niego przymierzałem. Przede wszystkim poszedłem na ten film ze względu na Scarlett Johanson pamiętając ją z podobnych produkcji np. "Lucy" (nie zbyt udana, choć początek był mocny), czy przede wszystkim dla tych którzy nie widzieli "Under the skin" skądinąd bardzo nie docenianego filmu, osobiście gorąco polecam. Nie szedłem z wielkimi nadziejami na ten film no i pod tym względem się nie zawiodłem. Teraz już wiadomo jaka będzie moja ocena więc od razu wystawiam 4 na 10. Od razu dodam że nie jest to totalna klapa, pierwszą godzinę oglądałem z zaciekawieniem, ale chyba tylko ze względu na ciekawe efekty i krajobrazy miasta pulsujące różnymi kolorami i kontrastami (poza Scarlett biegającą po ścianie jak w starym dobrym Matriksie i japońskich gejszach wyginających kończyny jak w japońskim horrorze "Ring"). Samo to nie byłoby złe samo w sobie, ale reprodukcja starych chwytów z innych produkcji bez wniesienia czegoś nowego, choć momentami widać było jakąś świeżość, to efekty bez fabuły nigdy się nie obronią. Niestety to tyle. Film miał potencjał, ale jak to w życiu, jak nie wiadomo o co chodzi... Szczególnie widać to pod koniec, z moim zdaniem dwóch i pół godzinnej produkcji zrobili półtoragodzinną... Wcale się nie dziwię że zabrakło głębi. Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać: pod koniec filmu czołg w kształcie pająka polujący na głównych bohaterów, jak w kinie skądinąd rozrywkowym "Wild, wild, west" z Willem Smithem , Kevinem Klinem i Salmą Hayek, ze świetnym motywem muzycznym w wykonaniu samego Smith'a wbił przysłowiowego gwoździa do trumny tego... hmmm - "ducha-trupa". Amen. Sama Johanson się obroniła, ale ciężko pływać w brodziku w którym nawet ryby się duszą. Wielka szkoda. Oczywiście proszę nie sugerować się moją oceną, zawsze staram się zachęcać chodzić do kina, chociażby po to, żeby zweryfikować poglądy moje i innych ;) Pora obejrzeć GITS z1995 roku!