Amerykańce po raz kolejny udowodnili, że są w stanie z dobrej powieści zrobić gniota. Po oglądnięciu czułem jedynie złość za zmarnowany czas.
Scarlett Johansson w roli Majora to jakieś nieporozumienie. Film od pierwszych minut prowadzi za rękę jak dziecko. Nie pozwala w żaden sposób wywołać u widza refleksji. Wszystko musi być dopowiedziane oraz spłycone. Jedyne ciekawe momenty filmu są zaczerpnięte z anime. To smutne, że współczesne amerykańskie kino tak szybko upada.
Polecam film z 1995 roku. Natomiast ten stanowczo odradzam.