Zacznę od tego, po co obejrzeć ten film (mając na uwadze osoby które znają anime). Najbardziej efektowne sceny zostały oddane dość wiernie, nie licząc może pewnych wyjątków. A poza tym... cała fabuła, choć w tym przypadku trzeba by to nazwać "Duchem tego filmu ;)" została strasznie spłycona. Efekty w kilku miejscach wołają o pomstę do nieba (miedzy innymi ostatnie sceny filmu, kiedy Motoko skacze po rozpadającym się podeście, albo ostatnia scena, kiedy rzuca się z budynku...). Scarlett gra STRASZNIE drętwo! Przecież Major, mimo iż była cyborgiem, bardzo wiernie imitowała człowieka, ciało i zachowanie. Scena kiedy Major "nurkuje" w gejszy... totalnie niepotrzebna, w zamian można by w tym miejscu wstawić ciekawą wymianę zdań pomiędzy Batou a lekarką, może coś ala rozmowa na łodzi (z anime). Po co w tym filmie postać Cuttera? Czy amerykanie potrzebują prostej, złej postaci, aby wiedzieli kto tutaj jest dobry a kto zły? Ostatnie co mi przychodzi teraz do głowy, to muzyka. W przeciwieństwie do wielu innych filmów ścieżka dźwiękowa z Gitsa nie powinna być zmieniana. Ta w filmie, nie licząc kilku dźwięków nawiązujących do oryginalnej muzyki była nijaka. Między innymi dzięki muzyce z anime ludzie postrzegają Gitsa jako właśnie ten film!