Wiem, że na tym forum jest bardzo dużo krytyki i zostanę zjechana za to, że napiszę, że film podobał mi się nawet troszkę bardziej niż anime z 95, ale cóż, nikt nie musi się zgadzać z moją opinią, a ja mam prawo ją tutaj wyrazić.
Przede wszystkim twórcy dobrze moim zdaniem wyważyli filozoficzny aspekt i akcję. Johanson zagrała naprawdę dobrze, czuć było jej zagubienie i niepewność kim jest, problemy z nie posiadania wspomnień, posiadania cybernetycznego ciała (brak możliwości odczuwania dotyku drugiej osoby), problemy wynikające z bycia eksperymentem i posiadania wolnej woli, gdy twoi twórcy tego nie chcę. Czuć było jak ona to przeżywa, a za razem nie może tego wyrazić.
Niektórzy mówią, że film był spłycony, pewnie tak, ale trudno żeby zmieścili tam wszystkie zagadnienia cyberpunku. Film byłby przefilozofowany i niestrawny.
Również futurystyczne miasto prezentowało się znakomicie. I te przeniesione z anime sceny walk były naprawdę dobrze zrobione. Zakończenie dopracowane, podobało mi się jaką decyzję podjęła major.
Z minusów, jednie reszta aktorów nie miała moim zdaniem prawie nic do zagrania, zupełnie nie czułam jakiejkolwiek więzi pomiędzy Mirą a Batou, właśnie Batou wydawał się tutaj po prostu zbędny. No i intryga rzeczywiście była tutaj dość prosta, ale miała być tylko tłem dla problemów Miry i Kuze.
Film rzecz jasna nie jest arcydziełem, daleko mu do niego. Ale jest dobrze zrealizowany i wart obejrzenia.