Film generalnie jak dla mnie był w porządku bardzo, uwielbiam klimat, ale jak można było tak spłycić zakończenie?! Pomijam że Władcę Marionetek nazwali jak chcieli, ale przecież właśnie na końcu oryginalnego Ghosta on zjednoczył się z Motoko w jej ciele, a tutaj powiedział że na zawsze zostanie w jej Ghoście po czym dostał kulkę w łeb i od tak padł? Największy zawód w całym tym filmie moim zdaniem... Czyżby bali się tak mocno siąść na psychikę amerykańskim widzom jak twórcy oryginału?