... Wiele osób może pomyśleć "Co może być ciekawego w czarno-białym filmie o jakieś politycznej, amerykańskiej aferze sprzed 50 lat !?" - już odpowiadam: WSZYSTKO ! Film jest niezwykle aktualny i pomimo, że tak powiem - "niemodnego" tematu (ani to komedia, ani sensacja, ani fantasy) wciąga widza ! Na "Good..." trzeba się skupić. Mamy tu bardzo wiele dialogów i każdy z nich jest bardzo istotny. Poleciłbym go z chęcią takiemu Giertychowi - najlepiej jest rzucać podejrzenia na podstawie niejasnych "dowodów" i mówić, że każdy kto jest przeciwko niemu (Giertychowi) jest przeciwko prawdzie.

"Good..." oglądałem z wielkim zainteresowaniem. Cały czas z niecierpliwością czekałem na dalszy rozwój wydarzeń. Czułem się tak, jakbym siedział razem z Murrow'em w jego studio i śledził intensywną i trudną pracę wszystkich dziennikarzy. A to wszystko dzięki wspomnianej już przeze mnie niezwykle ciekawej i aktualnej historii oraz dzięki bardzo dobrej reżyserii i świetnemu aktorstwu (pierwszo- i drugoplanowemu).

Obok mnie siedział jakiś nastolatek - zajadał popcorn, popijał go colą i parokrotnie wychodził z sali. Ten film nie jest dla wszystkich - jeśli ktoś czeka z NIECIERPLIWOŚCIĄ na "Straszny film 4", "Oszukać przeznaczenie 3" nie powinien się wybierać na "Good..." - to nie jest film dla niego. On wymaga chociaż odrobiny skupienia. I śmieszą mnie komentarze w stylu "nuuudy" ... no tak ! - brak pościgów, strzelanin i przezabawnych scen dyskwalifikuje ten film ;)

Lubię filmy komercyjne - nie pogardzę wspomnianym przeze mnie "Strasznym filmem 4" - zapewne będzie dużo śmiechu - filmy typowo rozrywkowe są bardzo potrzebne ... Ale chcę też oglądać kino dające do myślenia; filmy, które prześladują moje myśli jeszcze przez wiele godzin po seansie. To właśnie ten drugi rodzaj obrazu kształtuje moją osobowość, moje poglądy.