W końcu film który został dobrze, całkowicie dobrze, opisany.
Obraz Ricka Ramage zaskoczył mnie kilka razy. Parę nieprzewidywalnych zwrotów akcji i kilka najbanalniejszych złożonych w logiczną całość. Bardzo dobrze napisana i dobrana muzyka.
Zdjęcia oddające mezaliansowy charakter filmu. Dobra rola i gra Wiliama Hurta, Madeleine Stowe lepiej wyglądała niż grała (a wyglądała czasami naprawdę seksownie - np. podczas pierwszej próby zapłodnienia). Krótka charyzmatyczna rola Neila Harrisa, choć kiepsko zagrana jak dla mnie. Dużym zaskoczeniem była dla mnie jego śmierć, bo wyglądał raczej na kogucika który pokrzyczy i pójdzie niż zaważy na losach rodziny. Nawet jeżeli miało tak być, to myślę że można było lepiej oddać sens tej postaci.
Ogólnie nie ma specjalnie do czego się przyczepić, ani nie ma za co (oprócz muzyki) jakoś wybitnie pochwalić.
Ocena:6/10
Przyłączam się do tego jakże trafnego komentarza. "Grzeszna propozycja" to mainstreamowy, amerykański melodramat: niezły scenariusz, melodramatyczne zwroty akcji, dobra obsada, świetne kostiumy i scenografia, plastyczne zdjęcia i miękki montaż oraz romantyczna muzyka. Żaden element nie schodzi poniżej dobrego poziomu, a wszystko razem tworzy jednak dość banalny (choć w dobrym tego słowa znaczeniu) obraz. W tego typu banale Amerykanie są niedoścignionymi mistrzami.
taaa...zgadzam się...tylko ten film ma już 12 lat i jakoś te wymienione wyżej elementy nie raziły mnie za bardzo. To jest dość dziwne. Jednak ocena 6 to chyba za dużo, trzeba było by wtedy przyznać że film był dobry, dla mnie był co najwyżej średni.
Mi odpowiada stara nomenklatura filmweb:
6 - niezły
7 - dobry
5 - przeciętny
Tak więc oceniam