zwłaszcza pod koniec kiedy główny bohater - ksiądz mówi, że jego kochanka nauczyła go wiary - nieco to absurdalne
no wlasnie totalnie bez sensu to bylo. ale ogolnie film dobry poza tym jednym motywem.
może dlatego, że cała fabuła niewiele miała wspólnego z wiarą, i ciężko znaleźć moment, z którego taki wniosek dałoby się wyciągnąć