Dobre pytanie. Podczas seansu miałem moment kryzysu, w którym zastanawiałem się nad tym, "czy oby nie jest to jakaś bardzo ciężka satyra" - co oznacza, że ten film jest swego rodzaju fenomenem.

Skoro to oceniłeś, to powiedz mi, co w tym filmie jest złe (nie oglądałem).

Zły jest moment, o którym wspominałem wyżej. Widzisz taką masę SUPERKUPY, żenady, atrakcji klasy ż, że automatycznie włącza ci się tryb myślenia o tym filmie, jako jajach z ludzi. Zważywszy na ilość wkręconych i miotających bluzgami na ten film - jaja się udały. Jednak ja nie wiem, czy to nie czasem reakcja obronna głowy na taki seans. Że to takie polskie Spring Breakers, tylko żaden recenzent tego nie załapał, że to są jaja ze wszystkiego, a ja się trochę boję wychodzić z rewolucyjną teorią, dzięki ktorej Jerzy Gruza napisałby do mnie mejla, gdzie ze wzruszeniem gratuluje mi rozwikłania zagadki Gulczasa. Ten Gulczas to nie jest 'must watch' jak to mówią zagraniczni, to jest serio ciężkie do obejrzenia.

Heh, ja oglądałem Gulczasa tylko u Masochisty (taki koleś na Youtube). Widziałem gołe dupy, Rudi Schuberta i finałową scenę walki (uśmiałem się przy niej). Nie wiem, czy sobie to obejrzę czy raczej nie podołam, tak samo jak po recenzji Nostalgia Critica chciałem obejrzeć The Room,a po recenzji, też, Masochisty Kac Wawę. Czy podołam? Może, po podobno przy scenariuszu pracował scenarzysta "Chłopaki nie płaczą" i "Poranku Kojota" (dwa świetne filmy).

dla mnie średnie