Remake nawiązuje bezpośrednio do Halloween z 1978. Wiele rzeczy jest powielonych - szczególnie kiedy Michael pojawia się już w Haddonfield po ucieczce, ale jest też sporo nowości - chociażby inny początek i koniec, oraz przedstawienie zupełnie inaczej postaci Myersa. Wg mnie film nie ma w ogóle startu do oryginału ze względu na kompletny brak klimatu, który stworzył Carpenter. Dla fana serii jednak znośny do obejrzenia, bowiem bywały gorsze części (np. H6 czy H8).

Natomiast H2 z 2009, jest kontynuacją bezpośrednio H1 z 2007 - ale w żaden sposób nie nawiązuje do Halloween 2 z 1981, no może oprócz jednej sceny w szpitalu.

Dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź. Jutro mam zamiar wreszce wziąść się za remake i wyrobić sobie na jego temat własne zdanie.

Wrescie obejrzałem i muszę przyznać ci całkowitą rację. Ten film skupia się na postaci Myersa. Pokazuje go bardziej ludzkim, przez co jest on mniej tajemniczy i straszny. Kompletny brak klimatu. Wszystko jest taki przyziemne: chłopiec z patologicznej rodziny trafia do psychiatryka, wychodzi i w brutalny sposób zabija. Żadnej paranoi, chowania się w cieniu, cichych morderstw. Mimo to film jest naprawdę ciekawy. Może lepiej by było gdyby nie był remakiem tylko osobnym filmem?

W każdym razie napewno nie dorównuje oryginałowi, ale warto go obejrzeć, żeby wyrobić sobie własne zdanie.

a w czym oryginal byl lepszy? Chyba tylko w tym, ze byl pierwszy ;)

Jak dla mnie lepszy był jeśli chodzi o budowanie grozy. O wiele bardziej odczuwałem niepokój w oryginale niż w remake'u. Jednak jako całokształt wolę remake za rozwinięcie historii Michaela Myersa, no i ten urok filmów Roba Zombiego

ja nie czulam wcale grozy na pierwowzorze wlasnie :P

No cóż, na to już nic nie poradzę :P

Wziąć, a nie wziąść.