Film bardzo dobrze obrazuje nawrót depresji endogennej, świetnie skręcony i pokazujący najwięcej, ile można pokazać przy tego typu cierpieniach. Mnie jednak nie przekonuje teza. Mamy dwie borykające się z wewnętrznymi demonami kobiety. Depresja nie rozróżnia płci. Mężczyzna cierpi często bardziej, bo zmaga się też ze wstydem, pewnym ostracyzmem, przecież dolegliwości ducha (tak skomplikowane jak u Helen) to mało męskie, uwłaczające słabości.
Bohaterka ma mocne wsparcie męża. Czy znacie podobny film z mężczyzną w roli głównej? Kochająca go kobieta będzie tak silna, empatyczna, cierpliwa? Będę wdzięczny za wskazówkę, jeśli film podobny do tego obrazu, ale z męską depresją w centrum zainteresowania reżysera, ktoś gdzieś nakręcił.