z dużą dawką absurdalnego humoru, który na dobre zagości w moim repertuarze.
Lata 50-te. Naukowcy z Hemmens Forskningsinstitut - HFI (Szwecja) pracują nad projektem optymalnego wykorzystania przestrzeni kuchennej. Ich zdaniem, niewłaściwy rozkład urządzeń i sprzętów powoduje, że gospodyni/gospodarz traci siły i energię na niepotrzebne dreptanie po kuchni. Zoptymalizowanie rozkładu sprzętów ma ułatwić pracę i skrócić odległość jaką w ciągu roku przemierza każdy gospodarz. Aby opracować mapę kuchni doskonałej należy wpierw przeprowadzić badania i dzielni naukowcy ruszają ze swoimi przyczepkami do Norwegii (Landstad) gdzie każdy ma obserwować jednego samotnego mężczyznę. Obserwator ma proste zadanie: ulokować się w kuchni i skrzętnie rejestrować za pomocą szkiców i rysunków ruchy gospodarza. Nie wolno mu jednak ingerować w jego życie ani nawet z nim rozmawiać. Kamera śledzi losy jednej z par obserwator-gospodarz (Folke Nilsson-Isak Bjørviks), która przeżywa swoistą ewolucję od zupełnej obcości i wrogości po stosunek głęboko przyjacielski. Proces, który zachodzi między tymi obcymi osobami, jest przykładem tego, jak trudno człowiekowi milczeć w obecności drugiego człowieka. Żyjąc z kimś pod jednym dachem (niezależnie od ilości czasu) nie uda się zachować dystansu. Człowiek zawsze wpływa na drugiego wywołując takie bądź inne uczucia. I tak Folke z obserwatora stał się obserwowanym, zaś Isak nauczył się dyskretnie podglądać. Poza tym nauczył się spoglądać z wysokości drabinki, co sprawiało mu niebywały ubaw.
Słowa w żaden sposób nie oddadzą zabawnych sytuacji, subtelnej gry humorem oraz uczuć, które stopniowo biorą górę. Bo czasem odnajduje się swoje miejsce i dom tam, gdzie początkowo znajduje się tylko chłód i czyjąś samotność. Piękne!