Ta jego narniowość, zwariowaność, królikowość z początku mnie przeszkadzała ale w końcu się do tej postaci przekonałem i ją polubiłem :-)
Jeszcze te jego królicze sanie. Ale i tak najlepszą postacią był jeż Sebastian. Gra aktorska świetna, wspaniała charakteryzacja. Majstersztyk.
może to ma coś wspólnego z tym:
1.
http://www.tolkien.cyberdusk.pl/index.php?inspiracje7
2.
http://www.theofantastique.com/wp-content/uploads/2011/05/In...
Mnie osobiście bawiła scena w której głupkowaty Radagast walczy z poważnym i strasznym upiorem
Radagast nie jest postacią głupkowatą, co najwyżej - ekscentryczną. Posiadał siłę tak wielką, że nie kiedy przewyższał Sarumana Białego [w niektórych aspektach magii]. Radzę nie ferować wyroków o postaci tylko i wyłącznie na podstawie ekranizacji filmowej.
Dwie sprawy odnośnie Radagasta
po pierwsze primo jak on w tak krótkim czasie przyjechał z mrocznej puszczy do drużyny?
i drugie primo jak ją znalazł?
Według mnie postać została zagrana całkiem nieźle ale sama jej obecność była jednym z najbardziej idiotycznych motywów w filmie (zaraz obok Wielkiego i potężnego Azoga Plugawcy który powinien nie żyć od kilkunastu lat oraz rzucanie się talerzami w domu Bilba)
P.S zaraz się pojawi ukochany wszystkich na forum hobbita kamilxxx09 który zaraz powie że nieprawda to było fajne a tak w ogóle to jestem idiotą nie rozumiem filmu i w ogóle to jestem żydem i to ja spowodowałem katastrofę tupolewa. Więc od razu ci mówię zamknij twarz j****y dzieciaku. A całą resztę proszę o normalne odpowiedzi.
P.S Film mi się bardzo podobał.
Mam wrażenie że pomiędzy opuszczeniem jaskini Trolli a spotkaniem Radagasta jest coś usunięte. Zbyt szybko zmienia się otoczenie. Oglądając film miałem wielokrotnie wrażenie ze Reżyser wycinał co się da aby skrócić film. Liczę na wersje EE.
Jeśli chodzi o koncepcje... to jak Gandalf o nim wspomina jadąc na koniu, to właśnie Radagast "odkrywa zło" i pewnie dlatego rusza odszukać Gandalfa. Poniekąd on to właśnie zrobił wg Tolkiena tylko nieco później i Gandalf był wówczas sam. Radagast wg książki podróżował na wierzchowcu często "nerwowo się rozglądał" i "uciekał jakby go Dziewięciu goniło".
Zabawna postać, może i dosyć dziwna, ale ostatecznie u mnie na plus. Ujęła mnie troska i poświęcenie, z jakim ratował zwykłego, małego, chorego jeżyka:) - zbawczy kontrast z Gandalfem, który zwykle tylko napie**ala Straszliwych Wrogów albo wygłasza dęte mądrości i nie zniża się do jeżyków;) Żeby nie było - Gandalf jest w porządku, ale czasem dopiero przez porównanie z takim ekscentrykiem jak Radagast widać go w odpowiedniej perspektywie.
Jest taka scena, w której Eowyna stwierdza, że nie będzie już walczyć, a zacznie się opiekować tym, co małe i bezbronne. Ale przedtem zabija... Aragorn walczy mieczem i leczy atelasem. A Gandalf wyciąga Pippina z mocy palantiru.
Nie traktowałabym urzynania głów i leczenia jeży jako spraw całkowicie sprzecznych u Tolkiena.
Jak to szło?
Gandalf: wargi są bardzo szybkie.
Radagast: a moje króliki to nie? :)
- To są Wargi z Gundabadu w mig Cię dogonią!
- A to są króliki z Rozgobel(nie wiem jak to się piszę ni mogłem znaleźć tego miejsca) więc niech próbują GONIĆ!
Uważam, że sceny z Radagastem były dość żenujące. Może postać dobrze zagrana, moim zdaniem jednak w tym filmie niepotrzebna i rzeczywiście nie całkiem tolkienowska w wydaniu Jacksona
myślę, że jest niepotrzebna i dodana na siłę. a już sposób w jaki Radagast znalazł Gandalfa to chyba czysta magia ;) tyle, że taka mugolska, pewnie miał GPS-a z marszrutą drużyny krasnoludów.
Ekscentryk. Moim zdaniem niepotrzebny, zgadzam się z innymi- jest wrzucony na siłę. Mogliby odpuścić sobie wątek z nim.
Opinie są raczej niedobre. W wersji reżyserskiej spodziewałbym się czegoś co postawi Radagasta w nowym świetle. Peter Jackson tak potrafi- wątek Faramira i jego ojca Denethora- dopiero w rozszerzonej wersji wszystko się wyjaśniło- jak Denethor faworyzował Boromira
Irytujący, nie lubie takich walniętych gości. Ale wątek czarnoksiężnika może być bardzo ciekawy