Za kontrowersyjny temat i emocje "Harvest" z pewnością zasługuje na co najmniej 7/10. Jest również b.dobre aktorstwo, zwłaszcza w wykonaniu Samanthy Morton. Autentycznie oglądając film miałem wrażenie obcowania z czymś pokrewnym "Misery". I wszystko niby jest piękne, tylko (a może aż) dwie rzeczy psują efekt całościowy.
Po pierwsze sam tytuł filmu. Niestety, ale w tym przypadku jest to jeden ogromny spojler, który ułatwia domyślenie się, o co tu tak naprawdę chodzi. Film zaczyna się jak dramat obyczajowy, ale podskórnie czuje się, że coś jest nie tak i że nie wyłożono wszystkich kart przed widzem. Zresztą nie tylko podskórnie - zachowanie rodziców jest bardzo dziwne, zwłaszcza matki, ale powiedzmy, że w pierwszych minutach filmu da się je wytłumaczyć nadopiekuńczością. Potem (dość szybko) staje się jasne, że sytuacja, którą oglądamy, z pewnością zdrowa nie jest. To w zestawieniu ze wspomnianą "Hodowlą" w tytule pozwoliło mi dość szybko dojść do twistu fabuły. A więc jeden z ważnych punktów, na którym bazuje ten film, niestety daje w łeb (choć wiele osób pisze, że jest zaskoczonych... nie wiem, chyba występuje u mnie syndrom obejrzenia zbyt dużej ilości filmów). Przyznam się szczerze, że na miejscu twórców po prostu dałbym inny tytuł. I tyle.
Po drugie - realizacja. Tak muzyka w tle jak i zdjęcia, zastosowane filtry plus sposób prowadzenia kamery stoją na telewizyjnym poziomie. Czyli mówiąc w skrócie nie powalają (są ok, ale bez polotu). Autentycznie po seansie aż sprawdziłem czy film nie ma dopiski 'tv'. Dosłownie wszystko w tym filmie zdaje się mówić 'made for tv watching'. Wiem, że niektórym osobom to nie przeszkadza, ale mimo wszystko nie buduje to odpowiedniego klimatu zaszczucia czy dynamizmu. Jest kilka mocniejszych w wydźwięku scen z udziałem Katherine, ale przy solidniejszej realizacji produkcja zyskała by tylko w oczach. A tak pod tym względem można powiedzieć tylko, że ujdzie w tłoku.
Podsumowując - film jest naprawdę niezły, a najmocniejszą jego stronę stanowi tematyka, a do tego emocje jej towarzyszące plus aktorstwo Morton/Shannon (młoda ekipa też wypada nie najgorzej). Nie jest to jednak żadna rewelacja pokroju w/w "Misery". Ale jeśli się lubi takie kino (tj. dramaty z elementami thrillera) to mimo wszystko warto obejrzeć.