Nie mam już nawet na myśli Hanska, który rolę Langdona odgrywa na autopilocie, nie bardzo nawet interesując się, co jego postać w filmie spotka, ale pozostałych utalentowanych aktorów, których nie wiadomo w jakim celu do Inferno wciśnięto. Felicity Jones, jak jej poprzedniczki, biega zażenowana za Langdonem, aby gdzieniegdzie podsunąć jakiś pomysł. Omara Sya możecie pamiętać ze świetnej roli w Nietykalnych, tutaj niestety ugina się pod beznadziejnie skrojoną rolą, z której niewiele jest w stanie wycisnąć.
Cała recenzja: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2016/10/recenzja-filmu-inferno.html