PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375629}
7,9 392 345
ocen
7,9 10 1 392345
6,0 46
ocen krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

90 procent filmu to twarde science. Elementy które sprawiają ze film jest naprawdę wartościowy to:
1. Nawiązanie do "2001 Odysei kosmicznej" . Ta sama historia opowiedziana językiem 21 wiecznej nauki.
2. Pokazanie jak wielką wartością jest nauka i wiedza. Murphy to dzisiejsza Hypatia
3. Film jest zachętą do wejścia w świat nauk ścisłych, który został pokazany jako dobry, szlachetny i życzliwy dla ludzi o szerokich horyzontach. Nie trzeba się bać czarnych dziur i podróży w czasie.
4. Dusza/świadomość to integralna część wielowymiarowego wszechświata. Każda istota i przedmiot ma w nim miejsce. Nawet sztuczna inteligencja robota.

ROBERT_STO

To retro widowisko stylizowano na hard sci-fi XX wieku, i podobieństwo do "Odysei" Kubricka jest bardziej niż oczywiste (i było do przewidzenia) - ostatni rozdział "Interstellar" to już osobisty dialog Nolana z Kubrickiem. Tak właściwie to można powiedzieć, że całe to widowisko jest połączeniem wrażliwości Kubricka i estetyki Aronofskiego, ale pełnym nolanizmów, czyli scen i smaczków charakterystycznych dla tego reżysera.
Dużo w tym metafizyki, chyba notabene więcej nawet niż w "Prestiżu". Na pewno nie jest to film łatwy i oczywisty, bo pomimo, że operuje dość atrakcyjnym i zrozumiałym językiem to jednak znajomość choćby podstawowych praw i teorii fizyki jest potrzebna, aby ta niepozorna ideologiczna głębia została wyłapana i zrozumiana - wówczas całość staje się atrakcyjniejsza i "pełniejsza", bo pomimo kilku wpadek scenariuszowych jest w tym wszystkim ogromna konsekwencja. Nolan sięgnął po temat trudny, ale chyba najważniejszy - skąd pochodzi, dokąd zmierzam i ile jesteśmy w stanie poświęcić. Swoją drogą... to typowy (i chyba najważniejszy w kinematografii by hollywood) przedstawiciel nurtu neomodernistycznego w kinie.

ocenił(a) film na 5
Mahone93

Czego ludzie nie wymyślą, żeby poczuć się lepiej.... Jakiś bardziej absurdalny plot-twist od innych od którego zależy akurat tak ważki problem jest uratowanie ludzkości i od razu takie teorie. Nurt neomodernistyczny och.

Ten film jest przeciw Kubrickowi. Nie ma tu intelektualizmu - jest sentymentalizm(nie ma tej całej genialnej muzyki - jest kawałek Zimmera w kółko). Nie ma metafizyki - jest paradoks dwóch pętli czasowych, których domknięcie cudownie ratuje ludzkość. Nie ma powagi przed nieznanym - jest pretensjonalne robienie z wielkiego fartownego paradosku czegoś wielkiego. O ile u Kubricka ostanie minuty to była totalna jazda, tak tutaj są dzieciaki grający w baseball.
Neomodernizm. Aaaa no tak.

HUtH

Jak to nie ma intelektualizmu? Inżynier naukowiec zdegradowany do rangi rolnika próbuje jak rasowy stoik nie zapomnieć że jest istotą myślącą, resztki swoich mocy twórczych skupia na doskonaleniu sprzętu rolniczego i wychowaniu córki w duchu wiedzy i nauki. Sentymentalizm jest chwilami, lecz przegrywa z racjonalnym do bólu osądem rzeczywistości. Ojciec dla dobra nauki zostawia w trudnych warunkach życiowych swoje dzieci, skazując je na niepewny los. Astronauta nie słucha głosu zakochanej towarzyszki która chce ratować narzeczonego. Wreszcie Mat Dameon nie jest bohaterem a tchórzem oszustem i bandytą. Fakt ze widownia na seansie łącznie zemną płacze ze wzruszenia przez połowę filmu to dowód na genialny scenariusz i reżyserię.

Metafizyka jest w czystej postaci. W końcu kino pokazało miejsce o którym wspomina min biblia w którym "za trudną do przejścia kotarą siedzi Bóg który jednocześnie widzi przyszłość i przeszłość". Wiemy także czym są duchy, gdzie się znajdują nawet z czego są zbudowane tj z hipotetycznych cząsteczek grawitonów i w jaki sposób się z nami kontaktują, jakie mają ograniczenia. Metafizyka została w Interstelar pozbawiona całej swojej tajemniczości.

Film jest zagrożeniem dla wszelkiej maści konserwatystów którzy swój świat zbudowali na straszeniu ludzi nauką i wiedzą. Jak słusznie zauważyłeś w filmie nie ma "powagi przed nieznanym" , zamiast tego jest wiara w potęgę nauki.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

Jeśli samo to wychowanie dzieci i staranie się być rozsądnym człowiekiem stanowi o tym, że film jest intelektualny, to ja wysiadam.
Sentymentalizm jest chwilami?
1. Ta córka była na niego sentymentalnie obrażona przez te ponad 20 lat. Nawet będąc już dorosła nie doszło do niej co to znaczy 'lecieć ratować ludzkość'. Foch, tata mnie opuścił by ratować wszystkich(w tym mnie). A kiedy dostaje sygnały od taty, to ojejku jaka radość, jesteśmy uratowani, nie żebym przez ostatnie ponad 20 lat w ogóle zaglądała do tego pokoju, w którym przecież wszystko się zaczęło w dziwnych okolicznościach i być może ma to dalsze znaczenie? NIE! Nienawidzę ojca, nienawidzę tego pokoju, jestem nastolatką w ciele dorosłej kobiety, targają mną emocje, czy tego nie widzicie!
2. Te wszystkie wylane łzy w tak ekspresyjnej grze aktorskiej podczas oglądania nagrań z Ziemi :( Być może już nigdy ich nie zobaczą? No przecież to oczywista ewentualność?! A tu sam płacz, McConaughey wypruwający sobie żyły. Jakoś brakuje kontrapunktu dla tego wylewu smutku. W tym filmie nie zauważyłem też tak naturalnych ludzkich reakcji na bezradność jak złość, cynizm, napady hiperoptymizmu, kłótnie, itp. Tu jest spokój, wyrozumiałość, elegancja i cała masa smutnej zadumki.
3. Hathaway taka chmurna, jakieś smutne emocje w jej oczach i słowach. Hathaway zrezygnowana i płacząca. Hathaway szukająca transcendentnej miłości kiedy dni ludzkości są policzone.
4. Słowa tego wiersza same w sobie nie są sentymentalne. Ale tyle razy są powtarzane w momentach smutnej zadumy, że naprawdę zaczynają się robić sentymentalne.
5. Jeszcze jest ten gość Mann. Pierwsze co zrobił jak go poznajemy to płacze. A potem mamrocze jakieś smutne farmazony ze smutną miną.

Co do tej gadaniny zakochanej Hathaway, to jak dla mnie oni wyglądali na całkiem wyrozumiałych i nieco poruszonych tym co mówiła. No cóż były to piękne słowa. Ale oczywiście McConaughey musiał jej spokojnie odpowiedzieć, a nie chociaż coś minimalnie ostrzejszego jak 'zbierz się do kupy, mamy cały gatunek na karku, a ty gadasz coś o przenikającej miłości? Weź się w garść, dr Brand, nie ty jedna masz kogoś kogo kochasz na innej planecie"

Powiem ci coś, ale się nie obraź. Jeśli metafizyka w Insterstellar zostaje pozbawiona swojej tajemniczości, to przestaje być metafizyką i właściwie nigdy jej tam nie było. Przykro mi. Szukasz w tym filmie to czego nie ma. Gdyby Cooper wleciał w czarną dziurę i wyleciał z niej oświecony - to by było metafizyczne. Ale w filmie jest wszystko wyłożone, więc nie ma specjalnie, co więcej drążyć. Jedyna metafizyka jaką widzę, to ten piąty wymiar, tylko że ta kwestia w filmie nie jest poruszana, ot - jest.

ocenił(a) film na 10
HUtH

niesamowite, jak wielu widzów ma problemy z przeżywaniem smutku. patrząc na sytuacje bohaterów z dystansu - mieli ogromne powody do smutku. podoba mi się, że Nolan dał im to na ekranie pokazać.

ocenił(a) film na 5
yassna

Szkoda tylko, że jest tu albo smutek albo szczęście i niewiele więcej. W filmach o obozach jest barwniej.

HUtH

1. Nie posądzał bym córki o to że ma sentymentalne usposobienie. Sentymentalna 10 letnia dziewczynka chłonie jak gąbka każde słowo nauczycielki, ukochanego autorytetu. Nie kwestionuje bajeczek o kochającym wszystkich dziadku z brodą w niebie, młodzieńcu chodzącym po wodzie czy o tym że amerykanie nie wylądowali na Księżycu. Nasza bohaterka ma gdzieś ciepełko konformizmu jest zawieszona za to że kwestionuje autorytet nauczycielki. Jest zła bo nie wie dlaczego ojciec ją opuścił. Domyśla się że zachował się jak egoista, dla przygody lub spełnienia zawodowego.
2. Nie zmienisz faktu że Interstelar opowiada o procesie poznania, bolesnym i trudnym. Środowisko naukowców i badaczy jest ostatnim które można posądzić o sentymentalizm, wątki osobiste uważam za poboczne dlatego nie zgodziłem się z tobą w tej kwestii.
3. Film roznosi w pył świat gdzie Metafizyka to dziedzina wiedzy hermetyczna, zamknięta, tylko dla wybranych. O zgrozo doznań metafizycznych może doznawać także wytwór ludzkich rąk -robot ze sztuczną inteligencją. Oczywiście żartujesz twierdząc że rozważania o naturze bytu, duszy, duchach to nie jest metafizyka, cóż zatem by nią mogło być twoim zdaniem?

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

1. Ona jest mentalnie tą samą dziewczynką ponad dwadzieścia lat później. Sądzę, że takie zachowanie nie jest normalne dla inteligentnej dorosłej kobiety pracującej w NASA.
2. Może w świecie rzeczywistym tak o naukowcach można mówić, szczególnie tych zajmujących się kwestiami astronomiczno-paramilitarnymi jak NASA, ale w tym filmie ci ludzie zachowują się jakoś inaczej. Zresztą te roboty są we wszystkim lepsze od nich, nawet w poczuciu humoru. No oprócz Coopera, ale on jest we wszystkim najlepszy, bo to amerykański bohater-archetyp.
3. Ja w tym filmie nie widzę żadnych takich rozważań. Tu chodzi o emocje w relacjach międzyludzkich, ratowanie gatunku, zwrot fabularny i pętle czasowe. Duchy sprowadzają się do fizyki w tym filmie.
Sądzę, że ten robot nie doznaje niczego, tylko jest zaprogramowany na odpowiednią reakcję ze względu na człowieka. Potrafi skonstruować taką odpowiedź, która jest właściwa, ale nie ma to dla niego żadnego znaczenia.

HUtH

1. To dobrze że jest ciągle 10 letnią dziewczynką. Ma czyste serce i intencje, jest otwarta na świat i nowe idee, spontaniczna, świeża. Uniknęła deprawacji wynikającej z niewłaściwego procesu socjalizacji i chwała jej za to.
2. Robot to komputer mający dostęp do ogromnej ilości danych, które potrafi sprawnie przetworzyć.
3. Jeżeli mechanizm pokazany w filmie po wejściu do czarnej dziury można by powtórzyć to każdy człowiek nabierał by niemalże boskich właściwości. Banałem jest stwierdzenie że wszystkie religie do tego dążą, ale trzeba odwagi żeby powiedzieć że namiastkę stanu hiperprzestrzeni można osiągnąć dzięki medytacji czy spożyciu egzotycznego kaktusa.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

1. Nie, jest zablokowana w swoim obrażalskim stanie. Jest obrażona na ojca jak małe dziecko, choć przecież już powinna doskonale rozumieć, co on robi także dla niej? A potem w jednym nagraniu znów stroi strasznego focha, że ich zostawili, bo jej to Brand-Caine wyjawił. Czyli w końcu jednak cały czas wierzyła w to, że ojciec leci ich ratować, a jednocześnie i tak była obrażona na niego za to... no dzieciak. Dzieciak w NASA.
2. Podałeś mi tę definicję i co z tego? Co ja nie wiem, co to są komputery?
3. Ten mechanizm(chodzi ci o hipersześcian w pięciowymiarowej przestrzeni?) jest konceptem fizycznym. Wg. Coopera w filmie to ludzie z przyszłości go stworzyli, bo są tak zaawansowani, są wyżej w wymiarach i w ogóle. I tu Nolan mógł drążyć dla tej metafizyki, ale ten wątek jest bardzo szybko ucięty i w ogóle jakoś nikt o tym potem nie wspomina, ponieważ to jest potrzebne tylko dla uczynienia możliwym wybujałego zwrotu fabularnego. Bo Nolan widocznie nie lubi sytuacji niejasnych, które nie są pod jego kontrolą, jak te wszystkie twisty fabularne :)

HUtH

1. Uznała że została skrzywdzona przez toksycznego nieodpowiedzialnego człowieka. Dziecko i osoba niedojrzała ulega takiej sytuacji i jest całe życie ofiarą. Nasza bohaterka przeciwstawiła się temu i była konsekwentna do 40. A że nie była krową, zmieniła zdanie gdy połączyła fakty i zrozumiała że ktoś życzliwy poza czasem o niej życzliwie myśli.
2. Napisałeś ze zdziwieniem ze roboty są lepsze a ich możliwości są tu przecież kluczowe. Wpadając do czarnej dziury robot prowadził pomiary i obliczenia których człowiek nie miał szans zrobić. Jego praca była kluczem do finałowego "Eureka"
3. Nieporozumienie. Hiperprzestrzeń to nie mechanizm a istota wielowymiarowego wszechświata. To wielowymiarowa rzeczywistość w której można przebywać i być aktywnym, być może jedynie pod postacią grawitonów lub neutrin. Jeżeli chcemy się pobawić protonami i elektronami musimy przenieść się do innego "uboższego" wszechświata w którym żyjemy. Dzięki temu łatwo zrozumieć wyższość świata hiperprzestrzeni/ducha nad światem materialnym. Wszelkiej maści religie i systemy filozoficzne dokładnie to mają na myśli.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

1. Ahahahah toksyczny i nieodpowiedzialny? Człowieku ten facet był tak wyrozumiałym, inteligentnym i odważnym ojcem, że życzę każdemu, żeby miał podobnego. Tego faceta wysyłają jako pilota na misję uratowania świata i ty nazywasz go nieodpowiedzialnym? Archetyp bohatera, który daje radę wszystkiemu jest nieodpowiedzialny, dobre! Gdyby twój ojciec oddał życie za ojczyznę w jakiejś wojnie, a wcześniej opuściłby ciebie, to nazywałbyś go nieodpowiedzialnym?
Nie ma sensu z tobą rozmawiać o niedojrzałości tej dorosłej kobiety, bo chyba nie rozumiesz pewnych priorytetów, według których dorośli ludzie działają i rozumieją wymagane poświęcenia.

2. No właśnie. Nie mówiąc o mechanicznej sprawności itd. Te roboty wykonałyby tę misję za tych ludzi w filmie lepiej. Ale wiadomo, że wtedy nie ma filmu. No to chociaż by mogli ich używać częściej, a nie tylko w ostateczności? To jest jakaś przewrotna niekonsekwencja scenarzystów, robią super roboty, po to żeby żartowały i ostatecznie z ŁATWOŚCIĄ uratowały ludzkość. Aha.

3. To jest tylko i wyłącznie twoje wydumane zdanie, że świat duchowy to wyższe wymiary. I szczerze mówiąc film nie wchodzi na taki poziom dziwactwa jaki proponujesz, w filmie jest Cooper w hipersześcianie i własnymi rękami porusza 'strunami'. To jest nolanowska łopatologia, a nie metafizyczne przeistoczenie z materii do ducha. Dorabiasz do filmu teorię, której w nim nie ma.

HUtH

1. Przejrzyj proszę notatki z gimnazjum na temat czytania ze zrozumieniem a może wtedy byłeś chory jak to przerabialiście wtedy ci wybaczę. Napisałem że "UZNAŁA" go za nieodpowiedzialnego, następnie zaś zmieniła zdanie bo nie była krową czego i tobie życzę.:)
2. Jak już to wydumał to scenarzysta i reżyser. Wyraźnie jest powiedziane że może oddziaływać jedynie za pomocą drobnych anomalii grawitacyjnych. Jaki hipersześcian? To była przestrzeń wielowymiarowa gdzie czas jest jednym z jej składników, zupełnie tego nie zrozumiałeś. Czytałeś może ostatnio coś na temat wielowymiarowego wszechświata lub czarnych dziur? Michio Kaku to idealny autor na początek jak dla zagubionego gimnazjalisty, gorąco polecam., poczytaj go proszę.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

1. Tylko kiedy dopiero to zdanie zmieniła.... zmieniła je wtedy, kiedy Nolan jej potrzebował w tym pokoju. Mam nadzieję, że dostrzegasz jak bardzo to jest sztuczne.

2. Człowieku, to był hipersześcian, tesserakt, nawet w filmie o tym gadał robot! Skoro nazywasz mnie gimnazjalistą, to w takim razie ja ci powiem, że jesteś głuchy. 4-wymiarowy konstrukt w 5-wymiarowej przestrzeni. Po co tworzyć własne teorie mające zasłonić łopatologiczne sprawy. Ty cały czas ro robisz, szukasz czegoś, czego nie ma. Może nie zauważyłeś, ale cała ta przestrzeń jest utworzona jakby ze strun(to jest kolejna zabawa teoriami fizycznymi Nolana) i za ich pomocą sprawia te jakieś anomalie. Tyle. Niezbyt skomplikowane zabawy reżysera zainspirowane teoriami fizycznymi, z których robi swój plot-twist, na którym stoi fabuła. A ty jakieś duchy, istoty wielowymiarowe, przecież nie o tym jest ten film, ucięte są takie fantazje brzytwą 'Nolana'.

HUtH

Ten konstrukt pozornie 4 wymiarowy w 5 wymiarowej przestrzeni- pomyśl dlaczego ta konstrukcja byłą tak przyjazna cooperowi? Percepcja człowieka jest z natury 4 wymiarowa, więc inaczej nie mógł wejść w interakcję z interesującymi go fragmentami czasoprzestrzeni. Teoretycznie w takim miejscu można by obserwować każde miejsce we wszechświecie i w każdym czasie od big bangu do kalapsu/rozproszenia w zależności od wersji. Jego zmysły nie ogarnęły by większej ilości informacji, dlatego skoncentrował się na pokoju. Powiedz geniuszu jak ty byś pokazał 5 wymiarową czasoprzestrzeń w filmie, nolan zrobił to fantastycznie.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

Od początku jest tylko odbicie tego pokoju, nic więcej. Cała ta sytuacja z czarną dziurą była potrzebna, żeby wytłumaczyć ducha i po nic więcej, bo to Hollywood, ta cała kwestia w wielowymiarowością jest urwana i w ogóle Nolan nie idzie w kierunku, żeby to rozwijać. Dla niego liczyło się pokazanie szczęśliwej Murph i wysłanie na koniec Coopera do Brand. Jego obchodzą tylko ludzkie sentymenty, a nie intelektualne zagłębianie się w metafizykę nieznanego. Nawet robot który przecież mógł zebrać i ogarnąć wiele danych się nie liczy, zostaje na końcu włączony, a jedyne co mamy, to ustawianie poczucia humoru... No naprawdę...

Coopera nie przenicowało, ani nic, no bo jak wtedy miałaby funkcjonować fabuła. Akurat w momencie, kiedy widz jest świadkiem, że czarna dziura nie zabija go, jesteśmy w typowym dla sci-fi zawieszeniu, że "skoro tu nauka nie mówi nic konkretnego to można wymyślać do woli". No i to robi Nolan, ale tylko do pewnego niskiego stopnia, który mu pasuje.

Sam hipersześcian jest pokazany całkiem nieźle, na pewno efektownie, no ale w końcu coś bardzo podobnego było w 'Incepcji' już. Konstrukcyjnie nie jest to żadne niesamowite wyobrażenie, bo teoretyczne modele są od dawna. Choć zdaję sobie sprawę, że dla ludzi, którzy być może w ogóle pierwszy raz o hipersześcianie słyszeli, zrobiło to ogromne wrażenie.

HUtH

Prędkości światła nie można przekroczyć, być może nie można także wyjść z czarnej dziury. Dotyczy to jednak znanej nam materii w tym protonów i elektronów. Fizyka neutrin to w części niezapisana karta, to samo jeżeli chodzi o hipotetyczne grawitony, ciemną materię czy energię. Od lat byli byśmy bliżej prawdy gdyby nie jawny sabotaż polityków w przyznawaniu funduszy na budowę akceleratorów cząstek. Dzięki Interstelar wiemy dlaczego tak jest, nowe odkrycia w dziedzinie fizyki oznaczały by rewolucję w dziedzinie duchowości i filozofii.

Sceny w hiperprzestrzeni powinny być pokazane bez udziału protonów i elektronów i myślę że symbolicznie Nolan genialnie to pokazał. Wszystko co się działo za horyzontem zdarzeń to czysta symbolika i metafora, oprócz drobnych anomalii grawitacyjnych oczywiści.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

Czy to była symbolika i metafora? W życiu tak bym tego nie nazwał, to było dopracowane i mające trzymać się kupy wizualne przedstawienie i oczywiście interpretacja czysto fizycznych teoretycznych konstruktów, spekulacji opartych na odkryciach i teoriach. Wszystko to było zrobione ściśle według wymyślonych dla filmu wewnętrznych praw przedstawionego świata, nie ma żadnych metafor, są oddziaływania grawitacyjne, nie ma symboliki, są rozciągnięcia mające być widzialnym upływem czasu(bo niby wyższe wymiary).

I jak rozumiem to o sabotażu to już idziemy powoli w teorie spiskowe? Nie żeby istniały te ogromne akceleratory w CERN i Fermilab...

HUtH

Nolan nie wymyślał żadnych praw na potrzeby filmu, opierał się na teoriach proponowanych przez najwybitniejszych naukowców z dziedziny mechaniki kwantowej. W dalszym ciągu nie rozumiesz zasad wielowymiarowej przestrzeni, być może panicznie boisz się przyznać że świat każdego człowieka nie jest ani unikalny ani specjalnie wartościowy w obliczu wielowymiarowości. Masz syndrom kapitana Hooka z piotrusia pana który panicznie boi się upływu czasu.

Akcelerator w cern jest niedoinwestowany ma ogromne opóźnienia, dręczą go dziwne awarie a po ostatniej jest zamknięty, remont i modernizacja będą trwały długie lata a na jego czele stoi kura domowa z polski. W stanach większy akcelerator przestano budować na początku lat 90 i nie ma tam nic równie dużego. Koszty budowy są w porównaniu do zbrojeń czy socjalu śmiesznie małe a mimo to nie można znaleźć tych pieniędzy, podobnie jak na badanie kosmosu. Wypisz wymaluj z jeszcze gorszą sytuacją mamy do czynienia w interstelar gdzie nasa i naukowcy praktycznie nie istnieją. Program "Obama Care" nieuchronnie do tego by doprowadził gdyby nie republikanie.
proszę cię o merytoryczne uwagi bo grafomania o maśle nie jest na miejscu.

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

No tak, a twoja grafomania o duchowości jest na miejscu.
I owszem na potrzeby tej historii jest wymyślone/określone prawo, żeby dla widza wszystko było jasne, że można ingerować w przeszłość przez te całe grawitacyjne 'struny'. Inaczej filmowa historia nie może mieć miejsca przecież. Można powiedzieć, że jest to oparte na teoriach i spekulacjach, równie dobrze można powiedzieć, że to akurat taka, a nie inna interpretacja na potrzeby filmu, bo szczerze mówiąc można przecież wymyślić całkiem inną historię, która traktuje o wielu wymiarach w inny sposób. Nie ma co się doszukiwać prawd objawionych w tym filmie...

I nie obchodzi mnie jakieś gadanie, że świat człowieka nie jest unikalny czy wartościowy, przecież w ogóle nic o tym nie pisałem i w ogóle to już są zupełnie pozafilmowe twoje refleksje i interpretacje, które w jakiś dziwnie złośliwy sposób próbujesz skierować na mnie, hahaha

HUtH

Większość systemów filozoficzno/religijnych uznaje świat materialny za gorszy od świata duchowego, tyle że czyni to przeważnie na pokaz. Zawsze były to rozważania pozanaukowe i ironia losu polega na tym że duchowości i świata niematerialnego zaczną bronić ateiści i racjonaliści mocno stąpający po ziemi.

ocenił(a) film na 10
ROBERT_STO

Super ujęte.

ocenił(a) film na 9
ROBERT_STO

Ja osobiście nie zauważyłem w filmie żadnej "wiary w potęgę nauki" jak się ładnie wyraziłeś, a wiarę w potęgę miłości. Przecież tam wszystko sprowadzało się do uczuć jednostek. Dialog Damona jeszcze dodatkowo to wyłuszczył. Według Nolana jednostki nigdy nie podjęłyby się misji samobójczej, aby ratować gatunek ludzki tylko swoich bliskich. McHey gdyby wiedział że nie wróci to olał by misję bo wolał orać pole z dziećmi. POotem jest Hathaway która jako wybitny dr i naukowiec odrzuca obiektywną kalkulację i kieruje się samolubnym uczuciem, na koniec McHey dzięki miłości nie zostaje zmiażdżony przez czarną dziurę. A nauka sprowadza się do czego? Przerośnięty kalkulator podaje mechanike kwantową z czarnej dziury w morsie... albo to że nie mieli żadnych danych dotyczących planet na których mają wylądować.. My z ziemi jesteśmy w stanie zdobyć więcej informacji niż oni po wysłaniu załóg. A zabawy z czasem jakie urządza sobie Nolan, aby ludzie mogli popłakać w kinie.. Przecież ten biedny murzyn miał czekać na nich 24 lata, a był na orbicie tej samej planety, co oni różnica czasu wynosiłaby sekundy.. Tak potęga nauki.. Najważniejszym elementem filmu była przestroga dotycząca zmian klimatycznych i z tym mogę się zgodzić. Trzeba dbać o naszą planetę bo w realu nie będzie tak miło jak w filmie i wlatywanie w czarne dziury nic nam nie da.

Mrjulus

Cooper próbował nawiązać kontakt z córką z dwóch powodów, po pierwsze potrafił połączyć czas miejsce i jej osobę w kluczowych dla niej momentach w określonej lokalizacji- przez dziesiątki lat był to niezmieniony jej pokój, miał do wyboru wszystkie lokalizacje wszechświata o każdym czasie ale efekt czyli prawdziwe wykorzystanie faktu wlecenia do czarnej dziury mógł wykorzystać jedynie z córką, z którą łączyły go wspólne przeżycia i która była wybitnym naukowcem, fizykiem cząstek elementarnych. Jaki sens miało by nawiązanie kontaktu z ekonomistką lub prawniczką, chyba taki że ta zaczęła by brać psychotropy. Miłość nie miała tu nic do rzeczy. Poza tym miłość dla prawdziwego naukowca to słabość i niepotrzebny balast życia codziennego który spowalnia proces poznawczy.

ocenił(a) film na 6
HUtH

Lepiej bym tego nie ujął he

HUtH

Jestem po drugim seansie. To nie kino dla każdego, potrzeba trochę dystansu, a Ciebie - wnioskując po produkcjach, które oceniłeś najwyżej - bardziej interesują interesują tematy przyziemne. Taką masz osobowość, po co więc walczyć z całym światem w obronie swojej tezy ? Trochę egoistycznie ;)

pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
perlalei

No, interesują mnie tematy przyziemne, pewnie dlatego np. dałem 10 'Zeszłego roku w Marienbadzie'. Bo to przyziemny film.

HUtH

Z całym szacunkiem do kultowych produkcji i ich fanów - obejrzeć wypada - owszem. Mnie jednak nie sprawia to przyjemności, może mojemu dziadkowi czy ojcu, ale nie mi - osobnikowi XXI wieku ;)

pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 9
ROBERT_STO

Ad. 3.
Jeśli film kogoś zachęci do przyjrzenia się bliżej tym dziedzinom nauki, szczególnie astronomii czy fizyce, to bardzo fajnie. A czy obraz nauki jest taki "dobry, szlachetny i życzliwy"... cóż, ja bym bardziej powiedziała że nauka jest przede wszystkim niewzruszona na to co my sobie o niej myślimy. A także potężna, bo ma zarówno moc niszczycielką jak i budującą.

ocenił(a) film na 9
ROBERT_STO

"epicki" - ani to po polsku, ani po angieslku

ocenił(a) film na 5
ROBERT_STO

4. Dusza/świadomość to integralna część wielowymiarowego wszechświata. Każda istota i przedmiot ma w nim miejsce. Nawet sztuczna inteligencja robota.

Jesteś postacią Hathaway z filmu? A Atlas Chmur widziałeś, ten bełkotliwy film też ci się spodoba.

ocenił(a) film na 10
HUtH

o, ten sam ton, tym razem agresja ad personam w odpowiedzi na zupełnie niewinne zdanie.

ocenił(a) film na 5
yassna

To nie jest niewinne zdanie. To jest teza światopoglądowa, którą nie wiem po co komentujący zamieszcza wprost bez żadnego rozwinięcia ani uzasadnienia ani względem filmu, ani swej interpretacji, ani w ogóle niczego.
Niewinne zdanie, to "idę kupić masło". NIe-niewinne zdanie, to "masło jest integralną częścią wszechświata". Z takiego zdania mogą powstać inne nie-niewinne zdania, jak np. "Ponieważ masło jest integralną częścią wszechświata, to nie można go jeść"

Poza tym jeśli uważasz, że to zdanie nie jest podobne do monologu o miłości Hathaway, i że może to nie całkiem pozytywnie świadczyć o autorze takich słów, ponieważ Hathaway działała w tamtym momencie z czysto egoistycznych pobudek, to nie mamy o czym mówić.

HUtH

Przyznaj się że używasz okularów marki chrześcijaństwo i nie uprawiaj semantycznej żonglerki.

ocenił(a) film na 10
HUtH

przecież masło jest integralną częścią wszechświata, podobnie jak piasek, woda, krowa, ty i ja. nie wiem, jaką winę widzisz w tym zdaniu, a już twoje rozwinięcie, że niby z tego wynika możliwość zakazywania jedzenia masła, to puszczenie się poręczy. oczywiście, może się znaleźć ktoś, kto tak powie - i co z tego.
do ataków ad personam się wygodnie nie odniosłeś.
co do egoistycznych pobudek Hathaway - to też nie jest prawda objawiona, tylko twoja interpretacja. typowa dla części odbiorców: tam, gdzie pojawia się miłość i słowa o jej ważności - następuje odwrót i szydzenie, bo jak to, miłość może być ważna? ten film zupełnie niespodziewanie ładnie demaskuje pewne problemy.

ocenił(a) film na 5
yassna

:)
Masło nie jest integralną częścią wszechświata. Mogłoby go nie być, a wszechświat i tak by był. Widzisz więc, że nadawanie jakichś nowych sensów sprawom, którym to wcale nie jest potrzebne wydaje się być dosyć dziwne i się człowiek pyta: po co to? A w przypadku tego serwisu: po co to względem filmu?

Hathaway w filmie została całkowicie zlustrowana w tej kwestii, chciała tam lecieć, bo kochała tamtego faceta, który tam był. Czy we własne piękne słowa rzeczywiście wierzyła czy nie, to nie ma znaczenia, chodzi o posługiwanie się nimi, żeby zasłonić za nimi inne fakty.

ocenił(a) film na 10
HUtH

a gdzie postawisz granicę, co jest, a co nie jest integralną częścią wszechświata? i czy nasz wszechświat bez masła, to byłby jeszcze nasz wszechświat, czy jednak już jakiś inny? albo inaczej: czy wszystko jest integralną częścią wszechświata, czy też może nic?
robi się oftop, ale tak, również takie pytania wywołuje ten film.

ocenił(a) film na 5
yassna

Yhm, najpierw proponuję zajrzeć do słownika, żeby wiedzieć, co znaczy integralny.
Kiedy ludzie jeszcze masła nie wynaleźli, to nie było żadnego problemu ze wszechświatem. Nie było nawet problemu jak nie było samych ludzi. Integralne dla wszechświata to są różne siły, cząstki, stałe fizyczne, gdyby jakąś zmienić, to mogłoby się wszystko rozwalić czy poważnie zmienić. Tak jak by komuś przeciąć aortę. Bo aorta jest integralna dla układu krwionośnego i tym samym całego człowieka.
Mam nadzieję, że to już jest wytłumaczone i nie zamierzam odpływać w myślenie czy jeśli zamknę oczy, to świat znika :)

ocenił(a) film na 8
HUtH

niby dobrze rozumujesz, ale strasznie prosto i mizernie.

ocenił(a) film na 5
junior_dos_santos

Prosto i mizernie, ale dobrze. Mi to pasuje. Nie zależy mi na wzniosłych frazesach.

ocenił(a) film na 10
ROBERT_STO

A dlaczego nei wystawiłeś oceny?

ROBERT_STO

Troche Cie ponioslo

ocenił(a) film na 6
ROBERT_STO

"Będzie inspiracją dla przyszłych pokoleń naukowców." Oj.
Swoją drogą dlaczego w najważniejszej misji na świecie nie było kapitana?
Mimo dobrych chęci, konstrukcja całej tej epicko-sentymentalnej historii spinana jest jakąś jałowo prostą klamrą, niczym słowa matki "Swing away" do syna w filmie "Znaki". Równie niedorzeczna i prostacka.
A TARS to taki trochę Jar Jar Binks z SW - choć może w swojej komedianckiej formie był potrzebny chwilami na przełamanie patosu i wszechobecnej amerykańskiej flagi.
Film ok, choć nic specjalnego.

t_zezulak

Zgadzam się ze film to gniot. Dużo scen nie wnoszących absolutnie nic do filmu tak jak scena z dronem - 10min stracone.
Dużo niepotrzebnych znanych aktorów wprowadzających zamęt - doktor kolega Murph- Serialowy aktor, którego rolę powinien zagrać nieznany statysta.
Emocje w filmie? - Po 23 latach oczekiwania na orbicie planety znajdującej się w pobliżu czarnej dziury, ekspedycja wraca i co się dzieje? - cześc - cżeść - długo was nie było - no zeszło się - spoko.
I Tyle jeśli chodzi o emocje w filmie.
Pierwsze sceny kiedy wystarczyło dać scenę z np tv gdzie w minutę redaktor opowie że jest głód i padają plony a zasobów brak. Niestety Nolan postanowił, że nie będzie wprowadzenia i z farmy niewiedzieć dlaczego przesiadamy się do statku kosmicznego.

Coś naprawdę nie wyszło Nolanowi. Film to gniot. Gdyby nie ludzie w rzędzie których musiałbym maltretować wychodząc to właśnie bym tak zrobił.
Ps . Podobno do horyzontu zdarzeń nie można dotrzeć w jednym kawałku - ale nie znam się wiec nie będę się wypowiadał.
Ps2. Rozpętała się dyskusja nie na temat kosmosu tylko na temat tego czy film to gniot czy arcydzieło, wniosek?
PS3 . Taras, Taras ,Taras -WTF?

bolsblu

Dron doskonale wpisuje się w logikę filmu, jego wątek sam w sobie porusza kilka ciekawych kwestii:
1.W Stanach nastąpiło coś w rodzaju przewrotu polpota w Kambodży, gdzie jedyną klasą mieli być rolnicy. Naukowcy, inżynierowie czy artyści przestali być potrzebni. NASA działa prawie w konspiracji.
2. Dron jeżeli dobrze zrozumiałem był Indyjski, amerykańskich od lat już nie było, w powietrzu był 10 lat i miał niezwykle wydajne ogniwa i akumulatory. Sama technologia z drona mogła by rozwiązać część problemów tego rolniczego społeczeństwa.
3. Dron pojawił się w pobliżu farmy z dwóch powodów: Cooper z piątego wymiaru subtelnie wpłynął na jego układ kierowania lub wywiad i służby Indyjskie wychwyciły w tym rejonie anomalię grawitacyjną i ją badały.

Przysłowie mówi że miarą sukcesu jest liczba wrogów jaką posiadasz. Zaciekli maruderzy potwierdzają że Interstelar to wybitne dzieło.

ocenił(a) film na 7
ROBERT_STO

W takim razie Justin Bieber jest wybitnym twórcą sztuki.

ocenił(a) film na 10
t_zezulak

Jar jar? To byla strsznie irytujaca postać, oferma która miala wiecej szczescia niz rozumu. TARS byl sympatyczny i bardziej mi sie kojarzył z robotem z MOON (nie pamietam nazwy)

ocenił(a) film na 10
ROBERT_STO

Świetnie to ująłeś. Bardzo przypadła mi tu do gustu konwencja, którą widziałem też w Grawitacji... by pokazać jak bardzo metafizyczny i niejednoznaczny jest nasz świat. Film genialny!

ROBERT_STO

"Pokazanie jak wielką wartością jest nauka i wiedza." Seriously?

Moja ulubiona scena na filmie była wtedy, gdy [uwaga spoiler!] Cooper pod koniec mówi do robota, że znajdzie córkę dzięki miłości [koniec spoilera] a jakiś gość na widowni załadował sobie soczystego face palma :D
Myślę, że ten face palm to odpowiednia recenzja co wartości merytorycznej tegoż dzieła.

radd91

Wolał byś żeby powiedział niech se bachor radzi sam w końcu ma tyle lat co ja? Zarówno Cooper jak i jego córka całe swoje życie podporządkowali nauce i badaniom naukowym i to w ekstremalnie trudnych warunkach. Cooper nie przestawał myśleć i działać jak naukowiec nawet jak został zdegradowany do roli redneca. Idiota z adhd obok ciebie ma być dowodem ze film jest kiepski? Obok mnie siedziała jakaś neurotyczka z chłopakiem która też pewnie nic nie zrozumiała ale to nie dowód że film jest kiepski.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones