PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=481898}

Ip Man

Yip Man
7,9 72 982
oceny
7,9 10 1 72982
7,0 5
ocen krytyków
Ip Man
powrót do forum filmu Ip Man

Jak czytam pełne zachwytu komentarze poniżej, to tracę wiarę w inteligencję polskiego
widza. Film owszem, nakręcony poprawnie i fajnie się ogląda, ale jest fałszywy do cna
niczym PRL-owski produkcyjniak.

Po pierwsze, Yip Man nigdy nie stoczył walki z japońskim generałem. To bujda na
resorach, napisana ku uciesze chińskich nacjonalistów.

Po drugie, Yip nigdy nie zniżył się do pracy fizycznej. Był typowym burżujem, który gardził
pracą fizyczną. W filmie dano mu łopatę do ręki, żeby podbechtać cenzorów w Chińskiej
Republice Ludowej.

Po trzecie, Yip owszem cierpiał, ale ratował się pracując jako... policjant (kto widział film i
pamięta scenę dość obraźliwą dla tej profesji, ten zrozumie manipulacje reżysera). W
dodatku był policjantem za rządów Republiki Chińskiej, a to oznacza, że był
skorumpowany - bo za Kuomintangu tylko ryby nie brały. Owszem uciekł za Foshanu do
Hongkongu, ale nie przed Japończykami w latach 40. (jak kłamliwie sugeruje film), tylko
przed komunistami w 1949 roku.

Po czwarte, nie chciał uczyć kung-fu nie dlatego, że tak sobie wymyślił, tylko dlatego, że
to było zakazane. Wiedzę traktowano jako kapitał i nie wolno się nią było dzielić z byle
kim. Yip ostatecznie założył szkołę w HK, ale też nie z jakichś wielkich pobudek, tylko
dlatego, że było uzależniony od opium (film tego oczywiście nie pokazuje) i potrzebował
forsy na narkotyk.

Po piąte - faktycznie odmówił uczenia Japończyków i kiedyś stanął w obronie jakiejś
kobieciny, ale wiele więcej patrtiotyzmu chyba z siebie nie wykrzesał.

Po szóste, Bruce Lee faktycznie uczył się w jego szkole, ale nie od Yipa, tylko od
starszych uczniów, bo był za młody i za cienki by dostąpić takiej łaski. A patriotyczni
chińscy uczniowie Yip Mana skopali z tej okazji Burcowi tyłek, za to, że był kundlem (jego
dziadek ze strony matki był Niemcem), a nie czystej krwi Chińczykiem. Od tej pory Bruce
miał obsesję na punkcie swej chińskości która znalazla ujście w równie
nacjonalistycznym filmie "Wściekłe pięści".

Jak już Bruce zrobił karierę, to wtedy Yip pstryknął z nim sobie fotkę.

_Garret_Reza_

Ten film to przykład,a jeżeli ludzie chodzili do szkoły to chyba wiedzą co zostało zmyślone a co było faktem w fabule filmu Gladiator. No chyba że to nieuki takich też nie brakuje.A co do Yip Mana jeżeli ktoś naprawdę interesuje się tematem jego życia to sobie wszystko na jego temat znajdzie choćby na wikipedii i o co to larum?Większość ludzi co dała temu filmowi dobrą,wysoką ocenę nie zrobiła tego dla zgodności historycznej czy realizmu epoki,ale dla walk czyli dla efektów wizualnych czy tak ciężko się z tym faktem pogodzić?

ocenił(a) film na 6
MatronaMala

Jakieś źródło?

MatronaMala

Również proszę źródło tych informacji. Informacje które znalazłem na necie wzajemnie się wykluczają jak również nie pasują to Twoich "doniesień". (patrz: wikipedia oraz http://www.wt-system.pl/yip-man.htm)

netis7

Tu macie http://en.wikipedia.org/wiki/Yip_Man mam nadzieję że znacie znośnie angielski a jak nie to korzystajcie z chrome.I jeszcze tu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wing_Chun

ocenił(a) film na 8
MatronaMala

Odnośnie tematu - zgadzam się (prawie) w całej rozciągłości.
Odnośnie polskich ekranizacji powieści walter-scottowskich pana Sienkiewicza - Hoffman rozliczył się z w pewnym sensie, polskimi upiorami z przeszłości niebo lepiej niż w.wym. pisarz, nie zatracając przy tym klimatu Trylogii. Z drugiej jednak strony w XIX wieku wyciąganie własnych grzechów wobec narodu ukraińskiego było nam potrzebne jak włosy w pewnej części ciała.
Odnośnie Bękartów Wojny - Między Yip Manem a produkcją Tarantino jest ZASADNICZA różnica. Każdy, kto oglądał choc jeden film twórcy Pulp Fiction, powinien zdawac sobie sprawę, że filmy tego reżysera nie były, nie są i (mam nadzieję) nigdy nie będą próbą jakiegokolwiek opisywania historii czy bazą dla wnikliwych analiz i dyskursów naukowych. "Bękarty..." widza mają bawic, jeśli ktoś chce na postawie tej produkcji wyciągac chocby najmniejsze, najbliżej idące wnioski historyczne, powinien wiedziec, że tyle samo prawdy znajdzie chocby u wymienionej przez autora wątku Leni Riefenstahl. Jeśli już się czegoś w 'Bękartach' doszukiwac, to może satyry na nieco dęte (co nie znaczy że złe) produkcje typu 'Where Eagles Dare' czy 'Dirty Dozen'. Oskarżanie Tarantino o rozmijanie się z historią w "Bękartach" to jak oskarżanie Gerarda Damiano o niezamieszczenie rozbudowanych arii operowych w swojej słynnej produkcji...

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

ja tam historii Yip Mana nie znam, wiem jedynie, ze faktycznie mial fote z Bruce Lee bo widzialem.
Ale w zadnym filmie nie podobaly mi sie sceny walk tak jak w "Yip Man" temu film dostal odemnie "10" i zadna Wasza wypowiedz tego nie zmieni. Film jest genialny jako opowiesc oraz sceny walk.
Co do historii to juz Amerykanie zdazyli mnie przyzwyczaic, ze to co sie dzialo na prawde a to co jest pokazywane w filmie to dwie rozne bajki o podobnej tematyce. Nie wiem o co tyle "krzyku".
A co do zabrania z TV "4 pancernych" bo jest w serialu przeklamana historia to myslalem, ze takie glupie rzeczy dzieja sie tylko i wylacznie w krajach komunistycznych ale jak widac polscy politycy lubia zaskakiwac :)

MatronaMala

Uważam, że w przypadku filmów biograficznych powinniśmy oczekiwać elementarnej zgodności przedstawionej historii z faktami z życia prezentowanej postaci. Stanowisko często tu obecne, że film jest fikcją i nie jest właściwym źródłem wiedzy historycznej zupełnie mnie nie przekonuje, chyba że odwołuje się do bardzo zamierzchłych wydarzeń, w powszechnej świadomości zmitologizowanych i postrzeganych stereotypowo. Wtedy film co najwyżej nie korzysta z szansy zakwestionowania tego stereotypu.
Oczywiście wokół różnych postaci toczą się spory o fakty z ich życia, nie mówiąc o interpretacji ich postaw (z tego powodu np. film o Wałęsie, jakikolwiek by nie powstał, nie ma szans zdobyć powszechnego aplauzu, będzie budził spory). Reżyser z pewnością ma prawo do własnej interpretacji dokonań opisywanej postaci, ale nie powinien ignorować lub tym bardziej przeinaczać znanych faktów.
Złamanie tej zasady, to uprawianie propagandy. Dzięki "Matrona Mała" za zwrócenie uwagi, jak ma się film do prawdziwej historii Yip Mana.

ocenił(a) film na 10
kosarz1311

kosarz1311 oczekuj sobie od filmów co chcesz,Ip Man -film w swoim gatunku naprawdę nie powtarzalny walki naprawdę na wysokim poziomie ciekawa fabuła,muzyka. Donnie Yen zagrał swoją rolę rewelacyjnie a jeśli nie lubisz filmów z takiego gatunku to po co to oglądasz.Film w Top 100 się znajduje i moim skromnym zdaniem nie bez powodu.Pozdr.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

A gdy ja czytam twój komentarz to utwierdzasz mnie w przekonaniu że stereotyp polaka faktycznie wygląda tak że polak nie potrafi nic a czyją pracę gnoi na skwał , czy nie możesz docenić walk , dialogów , muzyki ? oczywiście że nie bo ty musisz patrzeć na poprawność historii . Wiesz co od teraz jak będziesz oglądać jakiś film to zawsze bierz encyklopedie i sprawdzaj poprawność danych . Widać jak sugeruje twój nick jesteś po prostu za " mała " na takie filmy. Dziękuje

ocenił(a) film na 6
Kasprov

Film biograficzny to film biograficzny i mogę od niego oczekiwać podstawowej zgodności z faktami. Tak już mam, że interesuję się historią i nie dam sobie wcisnąć ciemnoty, choćby z najlepszymi dialogami i muzyką. Tobe życzę podobnego podejścia.

Co do zarzutów ad personam, to przypomina mi się cytat z jednej piosenki Jacka Kaczmarskiego:

"A my, nie z naszej winy, choć mówić o tym hadko, nie znamy już łaciny, i z polskim nam nie łatwo".

A teraz łopatologicznie, bo przecież nie z Twojej winy możesz mieć problemy z odniesieniem tego cytatu do własnej osoby:
1) Matrona Mala to łacińska wariacja na temat pewnego kultowego w polskim kinie cytatu wypowiadanego przez Bogusława Lindę. Poszukaj w słownikach łacińskich, to dojdziesz o co chodzi. Wiesz co to jest słownik, prawda?
2) "skwał" to chyba miał być "schwał", zgadza się? Proponuję się również zaprzyjaźnić ze słownikiem języka polskiego.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Jeżeli twoim idolem jest Bogusław Linda to wyobrażam sobie jaki z ciebie kinomaniak. Może nie zdajesz sobie sprawy ale niektórzy lubią oglądnąć od czasu do czasu jakiś dobry film i się przy nim relaksować nie zwracając uwagi na błahostki . Twój nick w ogóle mnie nie obchodzi czy to z łaciny czy z greki i nie mam zamiaru stracić ani minuty na szukanie głupot że się tak wyrażę.

ocenił(a) film na 6
Kasprov

Powtórzę, co już napisałem. Polecam "Triumf woli". Bez wnikania w błahostki - kawał świetnego kina.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Oczywiście jeżeli tak polecasz to nie omieszkam oglądnąć .

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

"Triumf Woli" to okropna nazistowska propaganda, mająca wspólnego z prawdą równie wiele co nagrania pólnocno-koreańskiej bezpieki pokazujące płacz ludzi po śmierci Kim Dzong Ila. Odrażające. Co nie zmienia faktu, że "Triumf Woli" jest jednym z najwybitniejszych filmów w dziejach kina.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Myślę, że ludzie w Korei Płn. autentycznie się wzruszyli. Ludzie są konformistyczni, łatwo poddają si emocjom, jak choćby w Polsce po śmierci JP2. Żeby było bliżej, to przypuszczam, że Szymborska i Gałczyński też się wzruszyli pisząc wiersze o śmierci Stalina.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Nie wierzę w to. W Korei Płn. nikt normalny nie lubi Kima. Nie da się nawet wzruszyć nad trumną swojego wroga.Co najwyżej można się cieszyć z tego, że jest jednego mniej. Co innego pod tym względem było w III Rzeszy, bo tam część oszołomów naprawdę widziała w Hitlerze wodza. Reszta była na to albo obojętna (tzn. jego władza im nie przeszkadzała) albo przeciwni, ale nie mogli tego pokazać wprost. "Triumf Woli" pozostanie jednak okropną propagandą o tysiącletniej III Rzeszy, o jedności Niemców. Przypomina trochę komunistyczne pochody na cześć Stalina czy Żerimowskiego, narodowe pochody Giertycha, albo marsze PIS. Nie reprezentując nawet połowy społeczeństwa wszystkie te widowiska próbują wmówić ludziom gdzie jest najwłaściwsza siła. Stąd też takie filmy to propagandówki są czymś wręcz ohydnym.Tak jak pisałem: "Odrażające. Co nie zmienia faktu, że "Triumf Woli" jest jednym z najwybitniejszych filmów w dziejach kina."

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

"Nie wierzę w to. W Korei Płn. nikt normalny nie lubi Kima. Nie da się nawet wzruszyć nad trumną swojego wroga."

Byłeś w Korei Płn.? SKąd to możesz wiedzieć? Jeżeli Szymborska płakała po Stalinie, to czemu zwykli Koreańczycy nie mogą płakać po Kimie?

MatronaMala

Zaciekawił mnie pierwszy komentarz i prześledziłem oczywiście tą wymianę zdań, gdzie dziwnym zamierzeniem jest chyba zmuszenie twórcy komentarza do zmiany opinii na poprawną, czyli tak jak uważa większość, Szczerze mnie też zdziwiła ta krytyczna do filmu opinia, ale sprawdziłem kategorię i nie ma rady - jak byk stoi, że to biografia. Przyznaję rację Matronie, a prawdy właśnie dowiedziałem się dopiero tutaj. Ani w filmie nie było wskazówek ani żadnego przebłysku sam nie miałem, aby szukać prawdziwej prawdy o Ip Manie w Internecie.
Mimo to choreografie walk stoją na wysokim poziomie, a rozmowa mistrzów w celi w swoich ojczystych językach zapada w pamięć.

ocenił(a) film na 6
grawitacja_nie_istnieje

Dzięki za dobre słowo.
Tak to już niestety jest, że polscy krytycy pojęcia o Azji nie mają. Nad filmami w rodzaju "Oporu" wybuchają zaciekłe dyskusje historyczne, a tymczasem kino azjatyckie jest u nas rozpowszechniane w ciszy. I potem niektórzy widzowie myślą, że to wszystko prawda...
Przyznaję, też lubię sceny walk w Ip Manie, szczególnie tę, w której spuszcza manto zabijace z Północy. Oj, nie lubią Chińczykow z Północy Chińczycy w Hongkongu! Dlatego tutaj pokazali swoich krewniaków jako nieokrzesanych wieśniaków.
Scena, w której Ip Man spuszcza manto japońskim karatekom też jest urocza.
Ale całościowej oceny filmu to nie zmienia.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

A ty jakie masz pojęcie o Azji? Oświeć mnie, bo już kilka razy albo umyślnie skłamałeś, albo się po prostu pomyliłeś jeśli chodzi o tą znajomość.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Po dyskusji z Tobą i sprawdzeniu faktów przyznaję:
pomyliłem się w punkcie 5. i 6.

5. Yip Man był patriotą. Walczył jako pułkownik w Siłach Zbrojnych Republiki Chińskiej o czym w filmie nie ma ani słowa.
6. Yip Man bezpośrednio uczył Bruce'a Lee, bo w przeciwieństwie do swoich uczniów, nie krytykował go z nieczyste pochodzenie.

Te fakty zmieniają moją ocenę tej postaci, natomiast nie zmieniają oceny filmu.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

To czemu piszesz coś zanim czegoś nie sprawdzisz?

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Ty też tak robisz. W kwestii ucieczki Yip Mana z Foshanu. Nie jesteś w stanie podać żadnego źródła.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Oficjalne źródło jest mówi, że uciekał przed władzami, ponieważ był poszukiwany za morderstwo. Tyle wiadomo. Reszta to twoja nadinterpretacja.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

A co to za "oficjalne źródło"?
Twoja stara? ;-)

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Brytyjska Encyklopedia. Najdokładniejsze źródło informacji na świecie ;)

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

W wersji online nie ma takiego hasła.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

"Yip man" to film rewelacyjny i twoja opinia o nim tego nie zmieni.

Tak na marginesie odnosząc się jeszcze do Bruce Lee to....

1) Bruce Lee nie był nacjonalistą. Uważał się raczej za obywatela świata.

2) Bruce Lee zerwał z tradycją.

3) Cała jego koncepcja/sztuka walki jest tak chińska jak zupka chińska robiona w Radomiu.
Tak naprawdę w całym Jeet Kune Do, które ma być niby odmianą umiejętności Kung Fu/Wu Shi można się doszukać tylko kilku pojedynczych technik chińskich. To nie jest pod względem technicznym chińska sztuka walki, ponieważ cała reszta Jeet Kune Do to miks wielu technik pochodzących z różnych sztuk narodowych i nie tylko. Oczywiście rdzeniem jest chińskie Kung Fu/Wu Shu a właściwie chińska koncepcja sztuk walki polegająca na przechwyceniu ataku przeciwnika i obróceniu go przeciw przeciwnikowi. Natomiast z samych technik chińskich pozostały tam tylko elementy walki kijem, elementy chińskiego boksu i głównie udoskonalone Wing Tsun, czyli sztuka której uczył się w szkole Yip Mana, przez pewien okres nawet bezpośrednio od mistrza.
Widzisz to? http://www.youtube.com/watch?v=4XTH-dB88wk to jest na maksa uproszczone Wing Tsun. Uproszczone poprzez zamienienie wyrafinowanych ruchów na niemal bokserskie. Oprócz tego niewiele z chińskiej sztuki walki w tym wszystkim zostało. Bruce Lee walcząc z wieloma mistrzami często miał wielkie problemy z ich pokonaniem. Zauważył, że te wszystkie skomplikowane ruchy fajnie wyglądają, ale tak naprawdę ani Kung Fu ani Karate ani, żadna pojedyncza sztuka walki nie jest idealna a nawet nie jest skuteczna na tyle by uznać ją za skuteczną. Postanowił wiec, nauczyć się wszystkich znanych technik. Odrzucić te nieskuteczne a te skuteczne połączyć w nowy styl walki. Tym sposobem technicznie w Jeet Kune Do będącej przodkiem MMA (Mieszanych Sztuk Walk) - sztuce, która się do dziś rozwija pierwiastków chińskich jest kilka procent. Z chińskiego Kung Fu / Wing Tsun mamy tu przechwycenie ataku przeciwnika oraz układy ciosów. Także elementy walki kijem i mieczem. No i cios jednocalowy z Wing Tsun. Cała większość to techniki chwytów i rzutów japońskiego jujitsu, ciosów zachodniego boksu, praca nóg z szermierki a nawet niekiedy z tańca cha cha tak!, ciosy nożne z koreańskiego teakwondo, dźwignie z hapkido, uderzenia z japońskiego karate, bloki z tajskiego boksu, walka w parterze z zapasów klasycznych, duszenia, dźwignie w parterze z brazylijskiego jujistu, japońska walka krótkim kijem, filipińska escrima i combo (walki dwoma pałkami) oraz nunchaku i wiele innych technik, które trudno zliczyć i które nie są chińskie. Oczywiście w założeniu miała to być sztuka walki a nie sport czy mordobicie także wszystko jest oparte na filozofii wschodu, symbole to taoizm i konfucjonizm.. jednak główna idea oparta jest na filozofii Jiddu Krishnamurti i pochodzi z Indii. Bez filozofii pozostał by nam tylko sport... do czego Bruce Lee po części dążył stąd jego słynny żółty sportowy strój http://www.myteespot.com/blog/wp-content/uploads/2010/05/10-05-28-bruce-lee-kare em-game-of-death.jpg ale aby była to sztuka walki musiał to oprzeć na jakiejś filozofii, więc stworzył swoją . Niemniej same Jeet Kune Do to właściwie protoplasta współczesnego MMA, nawet więcej niż MMA mamy tu MMA z 1973 roku http://www.youtube.com/watch?v=iZ60YrIR2xQ W końcu to Bruce Lee stworzył podwaliny pod współczesny trening kulturystyczny i trening MMA. Co by o nim nie mówić niegdyś był rebeliantem, który zerwał z chińską tradycją a do dziś jest do wielkim autorytetem w świecie sztuk walki. Był w pewnym sensie geniuszem.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Well, ty tylko piszesz o sztukach walki. A ja o nacjonalizmie w filmach "Bruce'a". Widziałeś chyba któryś?

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

O jaki nacjonalizm ci chodzi? Sztuki walki to nie nacjonalizm. Nie myl tych dwóch pojęć. Gdzie w jego filmach masz nacjonalizm? Poza opozycją w stosunku do Japończyków, na której opiera się właściwie cała chińska ludowość? Ta. taki nacjonalizm. "Wielki Szef" bohater jest chińskim emigrantem, film jest kompletnie pozbawiony tego o czym piszesz, to właściwie zwykły akcyjniak, "Droga Smoka" prawie to samo z tym, że mamy tu przedstawienie elementów tradycyjnych jeśli chodzi o kulturę i nowoczesnych jeśli chodzi o walkę (chiński boks? co to takiego?), "Wściekła Pięść" film oparty na patriotycznej legendzie z czasów okupacji Japońskiej - jak najbardziej patriotyczny, ale w żadnym wypadku nie nacjonalistyczny, "Wejście Smoka" - widać tu chińską kulturę zmieszaną z nowoczesnością, ale gdzie tu ten nacjonalizm? No gdzie? "Gra Śmierci" - film wprowadzający do kina Jeet Kune Do w pełni po raz pierwszy w historii.... totalne odejście od tradycji, mieszane sztuki walki, żółty sportowy kombinezon, film akcji z elementami filozofii i sztuk walki. No i gdzie ten nacjonalizm, o którym tak trąbiłeś? No gdzie?

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Poczytaj sobie:
http://www.google.pl/#sclient=psy-ab&hl=pl&biw=1366&bih=607&source=hp&q=bruce+le e+nationalism&pbx=1&oq=bruce+lee+nationalism&aq=f&aqi=g-vL1&aql=&gs_sm=e&gs_upl= 492l3927l0l4235l21l16l0l3l3l2l411l4807l0.2.8.5.1l18l0&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.,cf. osb&fp=a715a2defccc18c0

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Aha a co do fotografii Bruce Lee z Yip Manem to tak się składa, ze miałem przed chwilą w ręce oryginalne wydanie książki Bruce Lee z 1964 roku Tao of Gung Fu z autografem samego Dana Inosanto. Książkę odziedziczyłem po wujku, który był uczniem Inosanto. I co tu mamy? W części instruktażowej mamy zdjęcia technik wykonane głownie z Robertem Lee i Taky Kimura, ale na całych trzech stronach znajdują się zdjęcia ćwiczącego Bruce Lee i Yip Mana. Z boku adnotacja 1957 rok. I nawet jeśli byłby tu jakiś błąd to zdjęcia nie mogą pochodzić z czasów po 1964 roku bo sama książka jest z 1964 roku mądralo.
Tyle do ciebie. Tyle w temacie.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Ok, masz rację. Z tym argumentem pojechałem za daleko.
Przyznaję się do błędu. Spradziłem daty: Bruce zaczął ćwiczyć w szkole Yipa w 1954 roku i inni uczniowie uznali go za kundla, więc nie miał z kim ćwiczyć. Ale Yip docenił jego starania i w 1955 roku zaczął go szkolić osobiście.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

"Jak czytam pełne zachwytu komentarze poniżej, to tracę wiarę w inteligencję polskiego
widza. Film owszem, nakręcony poprawnie i fajnie się ogląda, ale jest fałszywy do cna
niczym PRL-owski produkcyjniak."

Takie arcydzieła światowego kina jak "Ziemia Obiecana", "Rękopis Znaleziony w Saragossie", "Sanatorium pod Klepsydrą", "Zezowate Szczęście", czy "Amator" też? Nie obrażaj polskiego kina jeśli nie masz o nim pojęcia. W czasach PRL polska kinematografia była na światowym poziomie. Teraz jest w rynsztoku.

"Po pierwsze, Yip Man nigdy nie stoczył walki z japońskim generałem. To bujda na
resorach, napisana ku uciesze chińskich nacjonalistów. "

Prawda. Choć tak naprawdę to na 100 procent tego nie wiadomo.

"Po drugie, Yip nigdy nie zniżył się do pracy fizycznej. Był typowym burżujem, który gardził
pracą fizyczną. W filmie dano mu łopatę do ręki, żeby podbechtać cenzorów w Chińskiej
Republice Ludowej."

Bardzo się mylisz. Przeczytaj zapiski jego uczniów. Pracował fizycznie ładnych parę lat po tym jak go pozbawiono majątku a równocześnie miał zakaz nauczania. To było w czasach przed rewolucją.

"Po trzecie, Yip owszem cierpiał, ale ratował się pracując jako... policjant (kto widział film i
pamięta scenę dość obraźliwą dla tej profesji, ten zrozumie manipulacje reżysera). W
dodatku był policjantem za rządów Republiki Chińskiej, a to oznacza, że był
skorumpowany - bo za Kuomintangu tylko ryby nie brały. Owszem uciekł za Foshanu do
Hongkongu, ale nie przed Japończykami w latach 40. (jak kłamliwie sugeruje film), tylko
przed komunistami w 1949 roku."

Wcześniej był też policjantem. Fakt. Uciekał przed komunistami. Jednak jego ucieczka była spowodowana przez to, że był ścigany za zabójstwo. Gdyby nie to nic by mu z ręki komunistów nie groziło.

"Po czwarte, nie chciał uczyć kung-fu nie dlatego, że tak sobie wymyślił, tylko dlatego, że
to było zakazane. Wiedzę traktowano jako kapitał i nie wolno się nią było dzielić z byle
kim. Yip ostatecznie założył szkołę w HK, ale też nie z jakichś wielkich pobudek, tylko
dlatego, że było uzależniony od opium (film tego oczywiście nie pokazuje) i potrzebował
forsy na narkotyk."

Nie prawda. Nauczanie kung fu nie było zakazane. Yip Man mógł uczyć każdego Chińczyka jakiego tylko chciał. Nie można było tylko uczyć innych narodowości niż chińskiej .

"Po piąte - faktycznie odmówił uczenia Japończyków i kiedyś stanął w obronie jakiejś
kobieciny, ale wiele więcej patrtiotyzmu chyba z siebie nie wykrzesał."

Uczenie Japończyków było z góry zakazane. Yip Man nie był patriotą, był tradycjonalistą.

"Po szóste, Bruce Lee faktycznie uczył się w jego szkole, ale nie od Yipa, tylko od
starszych uczniów, bo był za młody i za cienki by dostąpić takiej łaski. A patriotyczni
chińscy uczniowie Yip Mana skopali z tej okazji Burcowi tyłek, za to, że był kundlem (jego
dziadek ze strony matki był Niemcem), a nie czystej krwi Chińczykiem. Od tej pory Bruce
miał obsesję na punkcie swej chińskości która znalazla ujście w równie
nacjonalistycznym filmie "Wściekłe pięści"."

Nie prawda. Bruce Lee był przez wiele miesięcy jako najzdolniejszy członek szkoły uczniem samego Yip Mana
To niby kto kłamliwy cwaniaku?
http://www.wt-system.pl/images/new/bruce-lee-yip-man-b.jpg

Poza tym nikt mu nie skopał tyłka.

Jak Bruce Lee zrobił karierę to Yip Man będąc tradycjonalistą nie chciał go już widzieć na oczy. Poza tym od 1959 roku Bruce Lee już nigdy nie spotkał się z Yip Manem. Fotki są z lat pięćdziesiątych mądralo.

I jeszcze jedno Bruce Lee miał tyle z nacjonalizmem wspólnego co Aryjczyk z Murzynem. Bruce Lee odszedł od tradycji, właściwie to Bruce Lee jest symbolem odejścia od chińskiej tradycji.



PS. Jak już coś piszesz lepiej podszkoliłbyś się wcześniej w danym temacie, bo tych twoich głupot czasem czytać się nie da.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

"Nie obrażaj polskiego kina jeśli nie masz o nim pojęcia. "
A Ty zapytaj rodziców co to jest "produkcyjniak", bo najwyraźniej masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

"Bardzo się mylisz. Przeczytaj zapiski jego uczniów. "
A którego polecasz?

"Gdyby nie to nic by mu z ręki komunistów nie groziło."
Jak tym, ktorych rozstrzelano na kanidromie w Szanghaju? Nie masz pojecia o czym piszesz.

"Yip Man nie był patriotą, był tradycjonalistą."
To dlaczego ten film pokazuje go jako patriotę?

"Bruce Lee był przez wiele miesięcy jako najzdolniejszy członek szkoły uczniem samego Yip Mana"
A skąd masz takie informacje? Zdjecie nie jest zadnym dowodem. Tez moge sobie pstryknac fotke z Doda i oglosic ze jestem jej nowym chlopakiem.

"I jeszcze jedno Bruce Lee miał tyle z nacjonalizmem wspólnego co Aryjczyk z Murzynem. "
Aryjczyk i Murzyn maja 99,9 proc. tych samych genow.

"właściwie to Bruce Lee jest symbolem odejścia od chińskiej tradycji."
Jasne. Byl prawdziwym hunwejbinem. Palil buddyjskie stury i sikal do qingowskiej porcelany.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

"A Ty zapytaj rodziców co to jest "produkcyjniak", bo najwyraźniej masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem."

Na pewno nie wybitne kino PRL, które krytykujesz.


"A którego polecasz?"

Lok Yiou


"Jak tym, ktorych rozstrzelano na kanidromie w Szanghaju? Nie masz pojecia o czym piszesz."

Ty za to nie masz pojęcia o wojsku, policji i służbach bezpieczeństwa. Oni zawsze są uprzywilejowani i z reguły nic im z ręki żadnego przewrotu nie grozi. Wręcz utrzymują swoje przywileje. Jak widać musisz się jeszcze trochę pouczyć. Szczególnie historii i życia.


"To dlaczego ten film pokazuje go jako patriotę?"

Nie pokazuje. To ty sobie dorobiłeś do tego filmu patriotyzm. Film skupia się na obronie chińskich wartości. Jak ja będę bronił polskiego języka, muzyki Chopina, husarii czy 11 listopada to też nazwiesz mnie patriotą? Przecież obrona wartości to nie patriotyzm. To obrona tradycji. Patriotyzm to praca dla kraju, walka dla kraju a to u Yip Mana było na dalekim planie. Jeśli walczył to taka była jego praca. Musiał z czegoś żyć. Nie chodziło mu jednak o kraj tylko o "chińską tradycję".


"A skąd masz takie informacje? Zdjecie nie jest zadnym dowodem. Tez moge sobie pstryknac fotke z Doda i oglosic ze jestem jej nowym chlopakiem."

Uczniowie Yip Mana to potwierdzają. W Polsce w latach 80tych było nawet dwóch z nich. Co do drugiego zdania to nie ma co tego nawet komentować. jesteś aż tak żałosny? Udajesz jakiegoś znawcę a nie masz za grosz pojęcia o Chinach. Nie mógł. Dobrze o tym wiesz. Do mistrza mieli dostęp tylko nieliczni i najzdolniejsi. Zdjęcia są z lat 50tych. Yip Man nawet nie ćwiczyłby z kimś kto nie byłby jego ulubieńcem. Nawet spośród najstarszych mistrzów ćwiczyło z nim tylko trzech. Nie ośmieszaj się więc. Uczniowie Yip Mana dobrze wiedzą co mówią a ty chcesz ich poprawiać? Mój wujek poznał obydwu. Z jednym spędził ponad pół roku. Bruce Lee był właściwie ostatnim młodym uczniem, który dostąpił zaszczytu nauki od samego Yip Mana.

"Aryjczyk i Murzyn maja 99,9 proc. tych samych genów."

Dobrze wiesz, że chodziło mi o spojrzenie na tą kwestię Hitlera i nazistów. Skoro Aryjczyk równa się prawie murzyn to Hitler powinien być zadowolony z tego jak prawie Aryjski Jesse Owens (Murzyn z USA) zdobywał swoje cztery złota na IO w Berlinie w 1936 roku. Dosłownie piał z zachwytu. Aż prawie pochylił się nad swoim Aryjskim bratem.

"Jasne. Byl prawdziwym hunwejbinem. Palil buddyjskie stury i sikal do qingowskiej porcelany. "

Znów przekręcasz. Dobrze wiesz, że Bruce Lee jest symbolem odejścia od tradycyjnych sztuk walki i tworzenia nowoczesnych, mieszanych sztuk walki.


Tyle w temacie.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

"Na pewno nie wybitne kino PRL, które krytykujesz."

Wymieniłem tylko "Czterech Pancernych".

"Lok Yiou"

Tks.

"Ty za to nie masz pojęcia o wojsku, policji i służbach bezpieczeństwa. Oni zawsze są uprzywilejowani i z reguły nic im z ręki żadnego przewrotu nie grozi. Wręcz utrzymują swoje przywileje. Jak widać musisz się jeszcze trochę pouczyć. Szczególnie historii i życia."

Poczytaj coś z historii Chin. Nie pożałujesz.

"Film skupia się na obronie chińskich wartości. Jak ja będę bronił polskiego języka, muzyki Chopina, husarii czy 11 listopada to też nazwiesz mnie patriotą? Przecież obrona wartości to nie patriotyzm. To obrona tradycji. Patriotyzm to praca dla kraju, walka dla kraju a to u Yip Mana było na dalekim planie. Jeśli walczył to taka była jego praca. Musiał z czegoś żyć. Nie chodziło mu jednak o kraj tylko o "chińską tradycję"."

Czyż patriotyzm nie polega właśnie na obronie narodowych wartości i tradycji?

"Uczniowie Yip Mana to potwierdzają. W Polsce w latach 80tych było nawet dwóch z nich. Co do drugiego zdania to nie ma co tego nawet komentować. jesteś aż tak żałosny? Udajesz jakiegoś znawcę a nie masz za grosz pojęcia o Chinach. Nie mógł. Dobrze o tym wiesz. Do mistrza mieli dostęp tylko nieliczni i najzdolniejsi. Zdjęcia są z lat 50tych. Yip Man nawet nie ćwiczyłby z kimś kto nie byłby jego ulubieńcem. Nawet spośród najstarszych mistrzów ćwiczyło z nim tylko trzech. Nie ośmieszaj się więc. Uczniowie Yip Mana dobrze wiedzą co mówią a ty chcesz ich poprawiać? Mój wujek poznał obydwu. Z jednym spędził ponad pół roku. Bruce Lee był właściwie ostatnim młodym uczniem, który dostąpił zaszczytu nauki od samego Yip Mana."

Ten wątek zamknijmy. Uznaję Twoje racje.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

"Wcześniej był też policjantem. Fakt. Uciekał przed komunistami. Jednak jego ucieczka była spowodowana przez to, że był ścigany za zabójstwo. Gdyby nie to nic by mu z ręki komunistów nie groziło."

Bzdury piszesz.
Zajrzalem do chinskiej wikipedii i tam kolejna ciekawostka obnazajaca mialkosc tego filmu. Otoz Yip Man sluzyl w republikanskiej armii w stopniu pułkownika i brał udział w walkach z komunistyczną Armią Ludowo-Wyzwoleńczą. To właśnie dlatego uciekł z Foshanu do HK. Przypuszczalnie bał się, że komuniści mogą wyzwolić nie tylko Guangdong, ale i Hongkong, dlatego kompletnie zatarł ślady po tej historii. Zmienił nazwisko na Yip Yi. O walce przeciw komunistom nie wspominał nawet córce.

Tu masz oryginalny tekst:
1949年,中华人民共和国成立,因先前曾加入國民黨並擔任國軍上校隊長,害怕被清查及連累家眷,暫時留下妻子及三名年幼兒女,乘夜利用通行證與大女兒先到澳門,後再到香 港,是年五十歲。其生前從來不說大陸淪陷前的事業,甚至連兒女都不知。來港後換取身分証時,改名「葉溢」,報稱生於1893年。

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Tylko, że jak to ma się do tego, co napisałem? Czytaj ze zrozumieniem. Yip Man robił to dla pieniędzy. To była jego praca, więc o co ci chodzi człowieku? Walczył bo był w Armii. To cie dziwi? A ty jakbyś był w Armii III RP a ktoś robił by przewrót komunistyczny to też byś nie walczył. Jestem przekonany, że robiłbyś to za co ci płacą. on też tak robił. tak jak miliony innych ludzi zatrudnionych w Republice. Nie walczył przeciwko komunizmowi. Wykonywał swoją pracę. Z ręki komunistów akurat w tym czasie nic mu nie groziło, ponieważ grupie społecznej którą reprezentował akurat nic nie groziło. Była wręcz przydatna, tak jak reszta wojskowych, policjantów i agentów (oni nigdy nie tracą). Gdyby nie to, że był ścigany za zabójstwo. Mógł wręcz należeć do elity. Nie próbuj więc naciągać faktów, bo marnie ci to wychodzi. Znasz się na życiu Yip Mana tak jak na Jeet Kune Do, które pomyliłeś z kung fu. Jesteś żałosny w tym, że nie mając wiedzy kreujesz się na znawcę i jeszcze ta chińska Wikipedia. Powiedz mi skoro ten tekst jest na chińskiej Wikipedii to co ty masz do Chińczyków? Cytatem, który wkleiłeś zmiażdżyłeś się sam i swoje kłamstwa o chińskiej propagandy, której jak widać w ogóle w Chinach nie ma.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Chińska wikipedia jest blokowana w ChRL (którego częścią jest HK). Ten tekst wyedytowali ludzie z Tajwanu - jest w klasycznych znakach, a nie uproszczonych. To potomkowie tych, którzy w 1949 roku uciekli na Tajwan przed komunistami. Yip Man miał z Foshanu za dalko, więc uciekł do HK.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

PS.2. Poza tym Bruce Lee zrobił karierę filmową dzięki Wejściu Smoka a to było już po śmierci Yip Mana.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Kariera Lee zaczęła się od Zielonego Szerszenia, znawco od siedmiu boleści.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Nie ośmieszaj się. Po pierwsze Zielony Szerszeń nie był jego pierwszym występem przed kamerą. Po drugie był to jego debiut w Hollywood. po trzecie kariery dzięki Zielonemu Szerszeniowi Bruce Lee nie zrobił. Po czwarte Bruce Lee został gwiazdą dopiero po swojej śmierci dzięki Wejściu Smoka. Po piąte sam jesteś znawcą od siedmiu boleści i nad wyraz to udowodniłeś.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

Bruce bardzo się podobał w Zielonym Szerszeniu, ale nie zrobił kariery, bo mu biali nie dali. Hollywood był wtedy ciągle rasistowski. Pamiętaj, że to były czasy yellow face. Żółte postaci odgrywali upacykowani biali. Obejrzyj sobie np. Fu Manchu.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Wiem o tym. Dopiero Wejście Smoka, czyli ostatni film Bruce Lee na pewien czas przełamało bariery. Na pewien czas, bo wielu w tym Jackie Chan też miało problem z zaistnieniem na Zachodzie. taki już ten świat.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

A wiesz, że praktycznie każdy film o ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa to oczywista propaganda, ponieważ nie ma takiej możliwości by wykonano na nim taką karę jak ukrzyżowanie? Mógł zostać upalowany, powieszony, ścięty, ale nie mógł zostać ukrzyżowany. Każdy historyk o tym doskonale wie. Mimo wszystko filmy podążając za Pismem Świętym powielają ten oczywisty błąd jakim jest ukrzyżowanie.

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

A ilu historyków współczesnych Jezusowi o nim pisało?
Ja czytałem, źe był tylko jeden.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Co to ma do rzeczy skoro w filmach o Jezusie Chrystusie przedstawia się ewidentną nieprawdę o jego ukrzyżowaniu?

ocenił(a) film na 6
_mosquito_

A to ma do rzeczy, że jedynym historykiem, który wspomina o Jezusie był Józef Falwiusz. Żył sobie jakiś Jezus - tyle z grubsza wiadomo. W kulturze funkcjonuje on jako postać mitologiczna, co stwarza autorom znacznie większe pole do popisu. Na robienie mitologi z Yip Mana jest moim skromnym zdaniem trochę za wcześnie.

ocenił(a) film na 10
MatronaMala

Moim zdaniem jest zgoła odwrotnie. Podstawową informacją o Yip Manie jest to, że był on mistrzem stylu Wing Tsun. Żaden film temu nie przeczy. Wręcz wszystkie i ten również przedstawiają go jako mistrza Wing Tsun. To już jakiś plus. Przynajmniej podstawowa rzecz nie jest przekłamana. Natomiast praktycznie każdy film o życiu Jezusa Chrystusa przedstawia jego ukrzyżowanie. Co więcej filmy te opierają się na Biblii. Niestety to ukrzyżowanie jest oczywistym kłamstwem. Chrystus nie mógł w żadnym wypadku zginąć na krzyży, ponieważ w tym czasie i miejscu takich kar nie stosowano a nawet były one tam zakazane, więc nie było nawet takiej możliwości. Nie razi cię to? Mnie dużo bardziej niż niuanse dotyczące życia Yip Mana. Kurcze jeśli chodzi o Yip Mana przekłamania dotyczą średnio ważnych rzeczy. Jeśli chodzi o Chrystusa najważniejszej. Zgadzam się, że na mitologizowanie Yip Mana jest za wcześnie a nawet wolałbym gdyby go w ogóle nie było. Film nie jest jednak propagandowy tak jak piszesz tylko ubarwiony a pewne sprawy zostały pominięte. Poza tym co do emigracji Yip Mana to wszędzie podaje się, że był poszukiwany za morderstwo i dlatego uciekał. Inne interpretacje nawet biorąc pod uwagę jego przeszłość są już naciąganiem. Film nie jest idealnie wierny faktom historycznym, ale bez przesady. Nie odbiega od innych tego typu produkcji o Bruce Lee, Sosay Oyamie, Klasztorze Shaolin i wielu inny biografii bohaterów sztuk walki. Jak widzę tylko ty masz problem z pewnym mitologizowaniem. Ciekawy jestem czemu takiego problemu nie zgłaszasz przy tamtych produkcjach. Po twoich ocenach widzę również, że amerykańska propaganda dotycząca Wietnamu lub biografie zachodnich bohaterów Erin Brockovich, Evita, czy wielce nagradzany perfekcyjny a jednocześnie żenująco przekłamany Amadeusz, który ośmiesza Mozarta nie wywołuje u ciebie odruchu wymiotnego chociaż jest większa niż ta chińska w Yip Manie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones