Film ten odbieram jako wyśmiewanie życia zakonnego. Nie ma tu ani odrobiny
prawdziwego Pana Boga. Film po obejrzeniu powędrował do kosza na śmieci, bo
uważam, że danie go komuś lub sprzedanie na allegro byłoby po prostu
grzechem.
"Nie ma tu ani odrobiny prawdziwego Pana Boga??". Na serio to piszesz? Bo nie wydaje mi się.
To co mamy o Świętym Franciszku powiedzieć? A film jest mocno "franciszkański" . A brat Zdrówko to co-też daleko od Boga??
Co Twoim zdaniem było w filmie prześmiewcze??? O czym Ty mówisz?! Filmy J.J. Kolskiego mają specyficzną atmosferę, której
widocznie nie wyczuwasz... Pewnie zaraz poślesz mnie do piekła, ale... jestem niewierzący - lecz nawet jako taki (a może
właśnie dlatego) byłem pod wrażeniem tego filmowego klasztornego mikroświata. Jeśli w ogóle istnieje świętość (jakkolwiek
rozumiana), to na pewno bardziej wierzę w świętość oschłego, nieprzystępnego, małomównego, lecz przede wszystkim dobrego do
szpiku kości brata Zdrówko (mam tu na myśli nie fikcyjną postać filmową, ale typ osobowości człowieka, który brat Zdrówko
reprezentuje), niż w cukierkową dobroć hipokrytów, którzy za świętych chcieliby być uważani.
To już się nazywa dewotyzm. Weż jakoś uargumentuj "grzeszność" tego filmu bo narażasz się tylko na śmiezność.
brak słów.......... a co prawda w oczy kole??? A jak naprawdę jest w zakonach? Nie chcę tu nikogo obrażać, ale zakony to jedno wieeeeelkie NIEPOROZUMIENIE! Pełno w nich leni, którzy powinni się wziąść do prawdziwej roboty! Amen :D
Cóż akurat z tym się nie zgadzam. Mimo, że jestem niewierzaca bardzo szanuję zakonników. Coś jednak wiem o ich życiu bo kilku znam. Wykonują swoją pracę jak każdy inny. Są księgowymi, pracuja fizycznie tylko, że ich zakładem pracy jest zakon. Nie odniosłam wrażenia, że ten film pokazuje zakon ze złej strony, wręcz przeciwnie. Wydaje mi się właśnie szczery i prawdziwy, bez idealizacji. Dokładnie tak jak ja znam zakonników. Jako ciepłych, szczerych ale i lekko zakręconych LUDZI, w dodatku świetnie wykształconych i inteligentnych.