Początek filmu jest obiecujący. Widzimy dziewczynę znajdującą w ruinach zwłoki mężczyzny. Po chwili pojawia się tajemniczy morderca i zaczyna się szaleńczy pościg zakończony dokładnie tak jak powinien zakończyć się początek slashera. Niestety w momencie w którym aktorzy zaczynają mówić cały klimat pryska. Dialogi są koszmarne - takiej dawki bluzgów nie powstydziłby się nawet Pasikowski u szczytu formy. Żeby to jeszcze miało jakieś logiczne uzasadnienie... Ale tu przekleństwa są po prostu częścią fabuły, w której klną i piją wszyscy młodsi, starsi, mężczyźni i kobiety. Twórcy chcieli ubarwić film humorem – ten jest jednak wyjątkowo niskich lotów, no chyba, że kogoś śmieszą przekleństwa rzucane bez żadnego powodu, czy narkotyki wciągane nosem, całymi kilogramami.
Aktorstwo jest typowo niezależne - czyli żadne, poza Kasią, która została zamordowana w opisanych pierwszych minutach filmu, nikt nie sili się chociażby na udawanie powagi, bohaterowie umierają z uśmiechem na twarzy lub recytują kolejne bluzgi z dykcją wołającą o pomstę do nieba.
Jedna rzecz zasługuje jednak na wyróżnienie. Zanim obejrzałem film udostępniono mi trailer, który znajduje się na youtube. Trzeba przyznać, że jest on świetnie zrobiony i trzyma klimat, czego o całym filmie już powiedzieć nie można. Widać, że twórcy do perfekcji opanowali sztukę reklamy, choć widz zachęcony trailerem po projekcji całości poczuje się z pewnością nieco oszukany.
Szkoda, że to tak wyszło, bo wbrew pozorom myślę, że autorów filmu stać na więcej. Jeśli tylko nie osiądą na laurach i nie zaczną napawać sukcesem, bo po "Jatce" nie da się tak zrobić. Ocena końcowa ma być głownie zachętą na przyszłość. Przemyśleć błędy, skorygować i działać dalej - to moje rady i życzenia dla twórców niezależnych ze Szczytna. Jeśli dalej chcesz obejrzeć "Jatkę", potraktuj ją wyłącznie jako zabawę w kino i oglądaj z przymrużeniem oka