PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=548252}

Jestem Bogiem

Limitless
7,6 343 809
ocen
7,6 10 1 343809
6,2 22
oceny krytyków
Jestem Bogiem
powrót do forum filmu Jestem Bogiem

Słodkie zakończenie

ocenił(a) film na 6

Troche się zawiodłem, oczekiwałem innej końcówki. Oczekiwałem, że "prawda" będzie
mroczniejsza np. to wszystko to jego halucynacje, ze to zwykly narkotyk, a on sam sie staczal, a tu
dostalem w twarz iście hollywodzkim zakonczeniem jak w jakiejs taniej szmirze w stylu american
dream.

ocenił(a) film na 10
elii

Sorry -wydawało mi się, że robię coś pożytecznego obrazując (najwyraźniej ukryte) przesłanie tego filmu.

Pasjonuję się literaturą sukcesu (z elementami: pozytywnego myślenia, efektowności, wiary i nie poddawania się, także teoria podświadomości -co jest motywami filmu).

Wiem, że to niszowe hobby i mało kto o tym czyta.
Dlatego rozumiem, że gdyby pominąć tę ceną (a wyraźnie widoczną tylko dla mnie, warstwę ideową) film zdaje się być przeciętny, taki sobie płytki niby kryminał, klasy B.

Jednak tak będzie z prawie każdym filmem, który mam przesłanie.
Większość była by mdła, przeciętna gdy patrzyć tylko na warstwę rozrywkową bez zrozumienia o co tam chodzi (co artysta chce nam przekazać).

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

No cóż, jeżeli trzeba "pasjonować się literaturą sukcesu" (co, jak sam stwierdziłeś, jest niszowym hobby), żeby zrozumieć przekaz, to chyba artysta nie zrobił dobrej roboty. Zwłaszcza, że film jest niesamowicie mainstreamowy.

ocenił(a) film na 10
elii

Ciekawe co sądzisz o filmie "Podaj dalej" tego samego scenarzysty (może scenariusz "Jestem Bogiem" to podobna idea, tyle, że nie wprost podana -aby widz miał możliwość ZADUMY, zgadywania (swoją rolę odgrywają w sztuce niedopowiedzenia -> wyzwalają refleksje, tak cenną do odmiany życia).

http://www.filmweb.pl/Podaj.Dalej

ocenił(a) film na 9
zjonizowany

Też się dziwię ludziom, jacy uważaja że miało wyjść tragicznie na końcu. Przecież w laboratorium udoskonalał ten narkotyk i zrobił z niego prywatną pigułkę na podtrzymanie wiekszego procentowo wykorzystania mózgu. Film Bessona "Lucy" się tu kłania. Mnie się zakonczenie podobał, choć troche pesymistycznie wiem, że taki specyfik nie trafi do zwykłych ludzi. Już go tak spieprzą, żeby miał ubocznych skutków trochę. I kosztował krocie - realizm mnie do tego skłania.

ocenił(a) film na 10
SombreToy

Mam interesujące przemyślenie odnośnie tzw. realizmu (który zdaje się być formą myślowej pułapki).

Np. Gdy wychowany się w środowisku sukcesu, nasze realistyczne spojrzenie na rzeczy będzie wynikało z poczucia wiary w powodzenie. [optymizm]

Gdy zaborcy stłamszą nas, wpuszczając w dekadenckie klimaty (podobno wadą narodową polaków jest malkontenctwo, narzekanie) nasz realizm będzie tego odzwierciedleniem [pesymizm]

Realizm jest więc niczym innym jak pewnym subiektywnym punktem widzenia (zdającym się być obiektywnym, z powodu danego ukształtowania). Każdy bowiem postrzega świat wg. wychowania (wszystko zależy od środowiska, które stanowi źródło poglądów i zachowań).


Gdy realizm skłania do pesymistycznego myślenia to oddaje on negatywną, szkodliwą ogólnie panującą tendencję Czyli uwarunkowanie, zwyczaje. Niestety w Polsce są one dość niekorzystne -zdecydowanie negatywne.

Więc "nasz" realizm jest właściwie pesymizmem.
Pesymizm zaś blokuje wiarę, działanie, twórcze myślenie i dobre uczucie, samopoczucie.
Podsumowując słowy aby zniszczyć lub osłabić naród wystarczy go odpowiednio uwarunkować
Więcej w kilku minutowym felietonie pt. "POLSKI SYNDROM" na YouTube/).
wersja skrócona 2 min:
https://www.youtube.com/watch?v=sR_OXBje4VM

pełna 10 minut:
https://www.youtube.com/watch?v=8-VNqZ-8dCk

Polecam i z góry dziękuję za zainteresowanie -bo warto (wzbogacić się o nowy, pro rozwojowy punkt widzenia).

ocenił(a) film na 9
zjonizowany

tak, blednie zakładam że to co uważam może byc większością jakiej nie znam. To taki nawyk i widzę go też w necie. Jednak wychowanie czy wyhodowanie na peryferyjnym zadupiu gdzie postawa pesymistyczna jest uważana za realizm życiowy "tak musi być", "tak już jest" to też pewne brzemię jakie człowiek zwalczy albo niesie na grzbiecie. I nie wie po co, ale to ta strefa komfortu w jakiej się zostało ubranym i zna się to jako swoje.

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

https://youtu.be/sFpsKgXtMuM

ocenił(a) film na 5
zjonizowany

nikt nie ma nic przeciwko dobrym zakonczeniom jesli maja sens, a tu nagle znikad facet ma kilka laboratoriow...caly film opiera sie na tym ze ma tylko kilka tabletek i co zrobi potem, a sprawa rozwiazuje sie w 5 sekund, i na dodatek jeszcze znikad sam te tabletki ulepsza stajac sie prawie wyrocznia, gdyby posiwecono temu chociaz 30 minut, gdyby to bylo efektem jakiegos genialnego posuniecia/malwersacji, a tu? ni z gruszki ni z pietruszki sie to dzieje i to na samym koncu, jakby na serio zabraklo pomyslu jak to zakonczyc albo miejsca na tasmie

ocenił(a) film na 10
Hagraven

Każda scena jest dobrana, przemyślana, a zakończenie jest bardzo ważne. Cały film ma niezwykle istotne przesłanie, ale kto go nie zauważy łącząc specjalnie dziwne, niby nie logiczne fakty, dla tego to genialne dzieło będzie tylko zlepkiem nie mających wiele sensu scen. Scenariusz ma pobudzać do myślenia, aby widz SAM znalazł odpowiedź na pytanie: dlaczego biorąc to samo, jedni zeszli, Melisa popadła w depresje i pogrążała sie w paranoi strachu, że to (tajemnicze coś) zabija ludzi, a jednemu [ S P O I L E R ] tylko, jednemu z zarzywających się udało to co było dla innych, nawet dla widzów nie do pomyślenia... TEN FILM JEST OPARTY NA PRAWDZIWYCH LUDZKICH ZDOLNOŚCIACH ("PARANOLMALNYCH" raczej NIE dla wtajemniczonych). Niekture dialogi są jak z kultowego dzieła N. Hilla, który uczył tego ludzi, konkretnie jak wykożystać tzw. SIŁĘ UMYSŁU podświadomego).

ocenił(a) film na 5
zjonizowany

rozumiem o co ci chodzi ale i tak moim zdaniem źle jest film zakonczony, byle jak, za szybko, nie wydaje mi sie ze trzeba szukac ukrytego dna w durnym filmie i ze takowe dno wogole rezyser mial, pelnie odbebnil robote na pol gwizdka, a zeby nie bylo to przeczytal teorie fanow ktorzy lepiej by to nakrecili i teraz pozuje, ze taki mial od poczatku zamiar

nie ma co szukac sensu w glupim filmie ktory sensu nie ma, to tez pewna odmiana choroby, szukanie znaczenie w rzeczach ktore go nie maja

ale gdyby jednak okazalo sie ze chodzi o potege pozytywnego myslenia to i tak czy siak, jest to zle zrobiony film, tak jakby w 95% czasu filmu dotyczylo 5 minut materialu, a ostatnie 5 minut filmu na conajmniej godzinę materiału, ktorego zabraklo (pourywane watki, brak dokladniejszego ukazania jego pesymistycznej zony i jak napisales nowej realistycznej kolezanki)

ocenił(a) film na 5
Hagraven

no ale mimo wszytsko to ciekawe rozumienie filmu, sama bym na to nie wpadła

ocenił(a) film na 10
Hagraven

UWAGA (dla czytających) w tym tekście będą alej same S P O J L E R Y :]

Ładny awatar, znam kogoś kto tak wygląda (bardzo podobna Monika - żona kumpla).

Szukać nie trzeba, ale zawsze można (bo życie jak i często sztuka jest jak rebus, jak zagadka, coś do odkrywania. Często zachęca do myślenia, poszukiwania lepszego rozwiązania, innego wyjścia, nowego sensu. Świat ma bardzo wiele tajemnic i niespodzianek do zaoferowania.
Kto go, ów rebus, rozwiązuje ten wiele od życia otrzymuje - patrz bohater filmu. Kto sięga dalej w nieznane przekonuje się, że rzeczy pozornie trudne są łatwe, a te niby nie możliwe możliwe).

Znamy powiedzenie: Kto SZUKA ten znajduje. Tak chyba jest wszędzie. Większość jest leniwa lub zastraszona przez kulturę, religie (negatywne wizje, myślenie z góry o problemie). Przez to nie szuka, bo nie wierzy w dobro, w to, że życie może być lepsze. Więc bierze odeń tylko to co widzi w koło. Czyli przeciętność (coś ala wegetacja). Niewiele dóbr, a wiele prac do zrobienia (itp np. zamiast w realu przygoda w TV rozrywka. Niemal wszędzie schematy tj. ogólnie mało mało zmiany, czyli nuda).

To film o kimś kto lepiej WYKORZYSTAŁ możliwości (bo chciał więcej, był zdecydowany, optymistyczny i ostatecznie odważny, choć też się bał, ryzykował, próbował i zwyciężał).

Jest takie powiedzenie w kręgach rozwoju osobistego (o 2 skrajnych typach ludzi)
"Zwycięzcy nigdy się nie poddają, a przegrani nigdy nie próbują."

Eddie mimo, że wydzierała się na niego nie bał się zapytać o egzaminy widząc rąbek tytułu podręcznika. By ostatecznie pomóc dziewczynie której zalegał z czynszem i przy okazji (jak w komedii "Nie zadzieraj z fryzjerem" http://www.filmweb.pl/film/Nie+zadzieraj+z+fryzjerem-2008-457545) można rzec dał bonus.. wyrządzając jeszcze jedną obopólną przysługę.

Też nie spanikował gdy przyszedł do kumpla, a okazało się, że ktoś go niedawno załatwił. Zamiast uciec ze strachu, zaczął myśleć po co przyszedł zauważając, że może na tym wiele SKORZYSTAĆ jeśli znajdzie cały jego zapas - bo nieboszczykowi to już nie potrzebne).
Mimo, że wezwana chyba przez niego policja dobijała się już do drzwi, SZUKAŁ i znalazł!
Ktoś inny by zrezygnował.

Gdy pojawiły się skutki uboczne, a Melisa (żona tego śp. kumpla, który mu to dał) mówiła, że to wszystkich zabija, że to jest złe.. on nie poddał się, nie popadł w pesymizm, a szukał rozwiązania i znalazł (NAUCZYŁ się tego używać i nie miał od tej pory problemów jak inni).

Potem gdy jego dziewczyna była w opałach kazał jej to zażyć i uciekać (dokonać akcji, uwierzyć, że się powiedzie zamiast poddać się, w obliczu zagrożenia życia ukochanej osoby i kazać jej zwrócić całą torebkę z ów specyfikiem, temu oprychowi z nożem który ścigał ją w parku będąc bezwzględny dla przechodniów (prawie każda scena ma jakiś sens).

Kazał wszyć sobie ukrytą kieszeń do marynarki,
a gdy adwokat ukradł mu zeń to.. był gotów zewrzeć szyki i poszedł na kompromis z niedawnym wrogiem, aby wspólnie odebrać to od ów adwokata.

Gdy ktoś go szantażował załatwił sobie ochronę i kupił apartament z pancernymi drzwiami.

W końcu gdy jego dziewczyna nalegała aby to rzucił NIE zrezygnował.
Ona wiedziała jak to działa i powiedziała, ale nie miała poczucia zasługiwania na coś takiego
(była wychowana w kulturze pracy, trudu, znoju - czyli w kulturze niewolnictwa, więc odrzuciła łatwą drogę mówiąc coś w rodzaju - to było by być jak Bóg).

Na marginesie dodam, że ci, którzy bardziej wnikają w fenomen podświadomości wiedzą że (jak w filmie "Luccy"http://www.filmweb.pl/film/Lucy-2014-687712) jest ona równoważna z tym co nazywamy Bogiem, w praktycznym zakresie. Czyli sprawdza (patrz super książka "Potęga podświadomości" albo "Tajemnice podświadomości ukryte w Biblii", albo film "Secret" Rondy B., która za ów książkę i film została wpisana przez The Times na listę stu najbardziej zasłużonych osób dla świata - to rodzaj poradnika o najbardziej praktycznej tajemnicy życia: http://www.filmweb.pl/film/Nie+zadzieraj+z+fryzjerem-2008-457545).

Na końcu kazał naukowcom to rozgryźć, mimo, że mieli długie terminy..
Powiedział płacę podwójnie czy coś w tym stylu.. (nie skąpił dla ważnej sprawy).
Dzięki temu był nie zależny, miał własną produkcję i gdy jego były mentor chciał go przekupić lub zastraszyć ten (już jako obiecujący polityk) nie dał się.
Bo miał głowę na karku, wizje (jakiś cel w życiu - o którym pisał ów "swój manifest").

Losy bohaterów filmu, którzy też mieli ten specyfik:

Vernon - który podarował próbkę zniknął pewnie ze względu na chciwość (być może chciał to sprzedać komuś za drogo). Czyli był głupi, bo zamiast wykorzystać moc podświadomości, zajmował się nadal tym samym (czyli handlem z podejrzanymi typami).

Meilssa - pesymistka, była żona Eddiego i siostra ww. (siłą sugestia doprowadziła się do objawów choroby - jak to w efekcie placebo - wmówiła sobie że to coś zbija).

Linda - dziewczyna Eddiego, powściągliwa realistka, uznała, że używanie tego było by jakby nie moralne (bo człowiekowi nie wypada być jak Bóg). Postać neutralna, nadal pracowała jak pracuje, robiąc karierę w swojej dziedzinie (gdzieś na etacie, czyli w niewoli zagarka, pracy, szefa, oczekiwań klientów, rynku pracy itp). Tj. jak większość ludzi. Tu przypomina się powiedzenie, że przeciwieństwie sukcesu nie jest porażka (bo na drodze sukcesu od czasu do czasu doświadcza się porażek - nie wszystko zawsze się udaje - przeciwieństwem sukcesu jest rutyna, takie życie w szablonie, jakie większość wiedzie. Nawet ten kto jest na dnie ma szanse się odbić, obudzić, a ten kto w tzw. strefie komfortu może wegetować na przeciętnym poziomie do końca życia. Nawet Jezus mówił "Nie bądź letni, bądź zimny albo gorący" (powołuję się nań tylko dlatego, że jest uznany za swego rodzaju autorytet w tej katolickiej kulturze. Równie dobrze mógłbym zacytować J. D. Rockefeller'a: "Kto cały czas ciężko pracuje, nie ma czasu zarabiać pieniędzy." albo Witolda Wójtowicza: "Gdyby ciężka praca prowadziła do bogactwa to najbogatsi byliby niewolnicy". Zaś ludziom non stop to się sugeruje aby się trudzili.

Kierowca limuzyny - bez ambicji nie wiele o nim wiemy, szukał u innych tego zamiast samemu to produkować jak Eddie.

Gennady - ten ruski mafiozo od pożyczki - nie cywilizował się, nie zmienił profesji, stylu życia, czyli gangsterski i zginął z rąk głównego bohatera broniącego się przed nim.

Carl Van Loon - typ starego biznesmena, przechodzącego na emeryturę, ze sceny życia znikający w cieniu młodego pokolenia, które ma IDEE, ambicje zmian świata.
Jego przedstawicielem jest nasz główny bohater Eddie Marra
(nie boi się władzy i myśli aby sięgnąć dalej niż - jak mówił posada prezydenta).
Mało kto byłby w stanie pójść na całość (czyli wypłynąć na głębie jak mawiał Jezus.
Nawet Biblia uczy - "bądźcie sprytni jak listy":)

Podsumowując:

Eddie - z kogoś kto ma bajzel w domu, nie jest wstanie wykrzesać z siebie ani słowa w powieści, którą pisze, ma depresje i wygląda jak bezdomny zalegając z czynszem..
Do tego rzuciła go właśnie dziewczyna, bo nie rokował nadziei na przyszłość.

Na naszych oczach stał się ideałem człowieka sukcesu. Kapitał z gry na giełdzie, za pożyczone pieniądze (zaryzykował bo pożyczył bez zastawu od oprycha, który na końcu go jeszcze prześladował - jak w filmie "Dług" [nie dam linku bo to nie komedia. a przykry dramat, który jest przeciwieństwem pozytywnych i motywujących historii. Każdy film, każda rozmowa kształtuje podświadomość i warto wybierać miłe, dobroczynne rzeczy tematy. Wbrew modzie na negatywne zakończenia - szukać pozytywnych historii. Ludzi celowo się zasypuje negatywnymi wiadomościami, w TV, prasie, tym bardziej brukowej - co okładka to horror -to tworzy lęki, a zastraszonym tłumem łatwo się manipuluje i trzyma w ryzach na zasadzie - ciężka, lub nudna ale za to bezpieczna praca. Sukces to przede-wszystkim pozytywne myślenie, ale aby myśleć pozytywnie wypada mieć pozytywne środowisko, kino , kościół, TV, szkoła to metody indoktrynacji na idealnego niewolnika, czyli zastraszonego - dlatego masz tyle przemocy - nawet w bajkach dla dzieci animowane postacie zabijają się co chwile. Ludzie uzależnili się od negatywnych emocji, domagają się śmierci, dramatu w TV - ale dzieci nie mają wpływu na oglądalność.. Na ich przykładzie widać, że to celowo fundowane - gdy włączy się TV po 20-tej to skacząc po kanałach widzi się jedną wielką masakrę - na co drugim się zabijają. Nie mam TV, ale u ciotki czasem bywam, a tam zawsze jest włączony]).

W kręgach rozwoju jest powiedzenie: "Bogaci ludzie mają wielkie biblioteki, a biedni ludzie
wielkie telewizory."

Niewolnictwo nie zniknęło ale wyewoluowało do subtelnej formy pracy od do za pensje.
Klasyczny niewolnik w zamian za prace której nie lubi miał zapewnione przetrwanie (dom i jedzenie). Współczesny w rodzimych realiach często dostaje pensje akurat na opłacenie czynszów i kupno drożejącej żywności. Dostając nieco ponad tego na przeżycie w zamian za często nudne prace, gdzie wykonuje polecenia (Nie buntuje się po przejściu tresury w szkole na wkuwanie formułek i odpowiadanie z nich na polecenie belfra, będąc ocenianym, nie za myślenie, a za powtarzanie). Sorry za szczerość, ale żyjemy w zakłamanym społeczeństwie..
religia to narzedzie prania muzgu, gdzie od kołyski wmawia się, że zycie to kara za grzechy,m że jest sie ocenianym z góry i trzeba pokutując cierpieć znoje, aby po śmierci zasłużyć na zbawienie o ile się wpisze w jakieś mgliste oczekiwania. Zwórć uwagę jak wtłacza się rytuałami poczucie winy, karząc ludziom mówić na mszy klęcząc "Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina". Na wiele sposóbó rozwala się psychikę, truje toksycznymi dodatkami do jedzenia i ogłupia w TV, plus zastrasza samymi negatywnymi wiadomościami.
To jak "folwark zwierzęcy" http://www.filmweb.pl/film/Folwark+zwierz%C4%99cy-1999-961

Po obaleniu tzw. komuny zmieniono tylko dekoracje i łagier przypomina nieco hotel robotniczy, ale może to nie wina korzystających z okazji.. tak jak my, jako ludzie, wykorzystujemy głupie owce hodując je na wełnę.. Ktoś kieruje nie wiele myślącymi masami ludzi, którzy sami się o to proszą nie mając własne woli (czyli szukają dla siebie nie-WOLI) jak w filmie "Minionki" - super zwiastun, który sam wiele mówi: http://www.filmweb.pl/video/zwiastun/nr+1+%28polski%29-36373
:)

Wg. mnie narkotyk to symbol niewiadomej techniki, czegoś co zmienia myślenie, nowej idei.
Wg. mnie chodzi o wiedzę nt. wykorzystania szerszych możliwości umysłu (tzn. podświadomości).

Patrz jak ludzi się tresuje w kościele:

głosi on ubóstwo, a opływowa w bogactwa
zakaz pracy w niedziele, a sami pracują w niedziele
kult cierpienia, trudu i umartwienia, a sami wiodą wygodne życie głosiciele słowa bożego

dokładniej chodzi mi o okultyzm, magie itp. kościół zakazuje wiedzy tajemnej, a sam ją stosuje do manipulacji tłumem (nawet w starym testamencie jest wzmianka o rytuałach Voodoo). Zresztą kto przeczytał księgę proroka Henoha, wie że Biblia jest min. relacją ze spotkań...NOL-i

Żyjemy w tak zakłamanym świecie, kultura animowana przez destrukcyjną, dekadencką sektę, ludzie bombardowani od dziecka przemocą, w niknie masakra, moda na złe zakończenia, w TV same złe wieści, w szkole tresura na ocenę (to rodzi lęk przed ocenianiem i podporządkowanie) że taki film, o kimś kto jednak łamie kanony, lęki, jest odważny i osiąga sukces, takie dzieło jest na wagę złota (dlatego to mój ulubiony film fabularny, a nie pracując z wyboru, czyli będąc wolnym od obowiązku, obejrzałem tych filmów wiele. Choć ostatnio nie kontynuuje, zorientowawszy się, że psychomanipulacja jest obecna w tej sztuce).
Już znany z obozów i ludobójstwa na swojej ludności Stalin mówił "Propaganda lepsza od czołgów". Najlepiej przemycać ją w rozrywce (to urabia jak reklama, powtarzana co chwile).

Wydaje mi się, że autorom przyświecała wizja ulepszania świata.
Wzruszył mnie inny ich film: "Podaj dalej" (http://www.filmweb.pl/Podaj.Dalej)
o dziecku które zmieniło świat - ma złe zakończenie (czyli jest w kanonie:(

Tym niemniej pasjonuję się tym co jest zakazane przez kościół i wyśmiewane przez szkołę,
a o czym mowa we wspomnianym i dostępnym gratis w sieci filmie sekret (udostępniany często wszędzie bo min. przez samych autorów podobno na ich stronie). Mieli wizje jak Eddeie - uczynić świat lepszym i udało się, bo film i książka biły rekordy popularności.
Jak niegdyś nagranie audio "najdziwniejszy sekret" (Earl Nightingale) było jedyną w historii mówioną platynową płytą.. (również jest na YouTube po polsku).

Mam mnóstwo czasu i chętnie o tym mówię, co wg. mnie jest najbardziej praktyczne w życiu. Czyli znajomość, umiejętność kożystania z własnego umysłu w szerszym zakresie niż bycie trybikiem w machnie systemu wykonującym proste polecenia lub żyjącym schematami na takim poziomie jak większość czyli jakby nie wiele. Wiedza to wolność.
Dlatego warto po nią sięgać. Super cenne są przykłady sukcesu, bo podświadomie się nań wzorujemy (mając marne otoczenie, albo negatywne przykłady człowiek niewiele żyje..
Wszyscy naśladujemy się podświadomie. Jakie otoczenie, jaka informacja, jaka literatura, środowisko kino, takie ideały, wizje życia, decyzje, nawyki i sposób bycia).

Sam mam wielkie marzenia i taki film mi pomaga, być odważnym by sięgać dalej, by w przyszłości też nie spocząć na laurach i nie poddać się. Chcę osiągać, zrealizować wiele (mimo, że z majątku ojca mógłbym żyć wygodnie nic nie robiąc do końca życia)
wiem, że jest się tu po to aby się realizować, rozwijać swe pasje, dzielić z ludźmi, a nie tylko przeżyć (czyli wegetować). Film Jestem Bogiem jest dla mnie super przykładem, jak wiele można gdy ma się idee i odwagę (wierząc w cel, w siebie).







użytkownik usunięty
Rejmund

Również się spodziewałem innego zakończenia tego filmu. Moja pierwsza reakcja po obejrzeniu filmu była taka: "Nie mogę w to uwierzyć". Film działa motywująco, pozytywnie... ale też kierując w stronę medycyny, by zażywać leki, narkotyki... Zależy jak na to spojrzeć... Są pewne nieścisłości w fabule ale... Normalnie człowiek nie może funkcjonować całe życie na tak wysokich obrotach. To jest jak z procesorem. Podkręcany szybciej przestanie działać. Tak samo jest z mózgiem.

ocenił(a) film na 10

Z tego co wiem, z alternatywnych źródeł (niż oficjalnie podawane) fizyczny mózg jest jedynie rodzajem odbiornika, który służy w głównej mierze do postrzegania rzeczywistości. To tak jak telewizor do odbioru obrazu. Nie da się jego przegrzać intensyfikacją akcji, ponieważ w nim nic nie powstaje -ani jedna myśl nie pochodzi z fizycznego umysłu. Tak jak z TV nie pochodzą obrazy, które są nakręcane na planie filmu, lub w studiu, a potem stacja je emituje i trafiają na EKRAN, któremu z technicznego punktu widzenia jest obojętne co się wyświetla -czy nic się nie dzieje, czy kolory śmigają.

Z pewnością istnieje wiele zależności, ale to co zdarzyło się głównemu bohaterowi nie jest znów takim całkiem S-F.
Bo takie moa funkcje podświadomość, po prostu jako ludzie współcześni zostaliśmy odeń niemal zupełnie odcięci.

Są ludzie, którzy mają więcej niż super pamięć, potrafią podać najmniejszy szczegół z przed lat (dokładnie pamiętają wszystko). Jest gość, który nauczył się działań na gigantycznych liczbach w sekundy. Są osoby mające jakby rentgen w oczach, precyzyjnie diagnozując, są takie które widzą z zamkniętymi oczami (nawet było w TV, takie popisy jazdy autem -program ktoś dał na YouTube. F filmach karate to znany motyw, po oślepieniu obrona walczącego z opaską na oczach. Są osoby, które widzą aurę (czego podobno można się nauczyć). Oraz masę innych zdolności, w których cześć trudno uwierzyć bez przyswojenia sobie wniosków wnikających np. z fizyki kwantowej.

Co z tego wynika, a mianowicie to, że jesteśmy nie doinformowani w zakresie możliwości umysłu, a nawet dezinformowani.
Po to abyśmy zeń nie korzystali (czytaj -byli głupi, bezwolni jak stado owiec -zdane na prostą manipulację nim).


ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Ej szczerze to przepraszam jeśli to kogokolwiek zaboli ale 3/4 tego co piszecie jest kompletnie bezsensowne, bo nawet jeśli zamierzeniem reżysera było ukazanie ludzkiej postawy, siły woli itp. to i tak większość osób do tego nie dojdzie i wywnioskuje, że po prostu warto brać dragi. Czyli przesłanie słabe (a wątpię żeby wielu ludzi zastanawiało się nad prawdziwym przesłaniem przez kilka godzin)

ocenił(a) film na 10
Papa__Smerf

Nie ma za co przepraszać (nawet gdyby było to faktycznie potrzebne /bo na tym forum mamy zwyczaj obrażać się bez powodu, a gdy istnieje jakiś powód nie nie raz mieszamy rozmówce z błotem, aż tak, że wpisy są blokowane za naruszanie regulaminu czyli używanie wulgarnych słów/). Więc niestety mamy tu przekrój społeczeństwa (gdzie brak kultury, chamstwo, emocjonalnie nie zrównoważenie i bywa agresja, są pewnymi standardami). Dlatego lepiej nie przepraszać z góry, bo ktoś może poczytać do za słabość (uznać za dobrą ofiarę..)

Teraz wracając do tematu.

3/4 tego co piszemy nie ma sensu..

Zgadza się bo w takiej proporcji zdajemy się bandą rozwydrzonych gimbusów, które nie mają co robić
(i dla zabicia czasu wypisują spontanicznie, co tylko im na myśl przyjdzie, podobnie jak trolle, ot tak.
Na zasadzie -im bardziej kontrowersyjne tym lepsze, bo ma się okazje na dyskusje, sprzeczkę).

Co do narkotyków, nie do końca rozumiem jak można brać ten specyfik za nie.
To tak jak by wszytko co jeździ brać za samochód, a co lata za samolot.
To takie maksymalne uproszczenie (dziwię się też dlaczego akurat za narkotyk,
skoro w filmie, na początku było powiedziane [głównemu bohaterowi, przy wręczaniu]
że to nie żaden narkotyk, a LEK, poprawiający łączność z podświadomością).

Tutaj mamy zmylający opis dystrybutora (gdzie sugeruje, że jest to narkotyk, ale to tylko spekulacja).
Samo tłumaczenie tytułu jest także mylące (w oryginale anglojęzycznym nie ma nic takiego).
To i tamto wydaje się celowym naciągnięciem po to aby przyciągnąć rządnego sensacji widza!

Twierdzenie, że film zachęca do brania narkotyków wydaje się podobnym nieporozumieniem.
To tak jak by powiedzieć, że każdy film gangsterski, w którym bohaterowie skutecznie bogacą się
na rozbójnictwie (np. taki "Janosik") jest zachęcaniem do tego, aby napadać na ludzi (po wyjściu z kina:)

Myślę, że książki z przesłaniem, tak jak i filmy z morałem są dla ludzi jego oczekujących, spodziewających się, a co najmniej myślących (spostrzegawczych, wyciągających wnioski, czyli uczących się czegoś z rzeczywistości -choćby fikcyjnej, tak jak tu z hipotetycznych sytuacji ukazanych na ekranie).

Chyba nie pomoże dłuższe rozmyślanie jeśli ktoś nie ma takiej zdolności, a właściciel intencji by odbierać przekaz do od razu (. Uważam, że każdy jest uzdolniony do odbioru informacji, ale nie każdy to robi, bo może nie mieć takiej woli -oczekując jedynie pustej rozrywki). To raczej kwestie wyboru i przyzwyczajeń.

Jak dla mnie sprawa jest prosta -uważny widz zauważy, że NZT ma znaczenie symboliczne (że chodzi o to co człowiek z tymi, powiedzmy dodatkowymi "mocami", zdolnościami robi. Czy buduje dodatnie wartości, czy imprezuje rujnując sobie zdrowie (bo leków psychotropowych nie łączy się z alkoholem). Czy boi się szerszego postrzegania jak Linda (uznając to chyba za nie moralne -"być jak Bóg") czy korzysta z możliwości rozwoju swojego umysłu jak Eddie, mówiący wieloma językami. Najgorszą postawą jest przykład Melisy -pesymistki, która snuje najgorsze wizje i odczula je na zasadzie siły wiary (efektu placebo, który jest znany i silny w medycynie). Sam znam specyfiki, które wyostrzają zmysły będąc jakby lekami, to suplementy ulepszające komunikacje (ale nie z podświadomością, a wewnątrz umysłu, więc efekt nie jest aż taki -ale niektórym podobno wzrok się wyostrza, że rezygnują z okularów). To jest tak, że organizm przyzwyczaja się i efekt utrzymuje bez konieczności kupowania, nie taniego specyfiku -jak to suplementy (miesięcznie kilkaset zł).

ocenił(a) film na 9
zjonizowany

Tak patrząc na postawę Melisy, to byłoby to nasze społeczeństwo "nie, to niemożliwe", "nie, to nie może być tak proste", "nie, to nieetyczne", "nie, nie mogę tak"... Potem mamy skarłowaciałą formę tego co objawia sie w społeczeństwie, gdzie jak komuś się za dobrze dzieje to trzeba go wciągnąć na powrót na dno w jakie uznano za standard. Jeszcze tak patrząc i zyjac na tym polskim świecie, czytając fora to widzę , że tym co zdobyli coś oszukując się wiedzie, przyklaskuje i są oni celebrytami - świat polityki, show biznes. A tym co maja racje czy są szczerzy to to sie dobija, dopina jakieś bzdury i ich niszczy. Może ten post też jest pesymistyczny i błędny. Strata czasu i taki syndrom tęsknoty za społeczeństwem solidarnym, pogodnym jak np w Szwajcarii. Zauważam fakt, ze takiemu jednemu co odkrył NZT w sobie to musi być trochę samotnie. Albo i nie. Natomiast gdyby ogół odkrył NZT to byłoby na odwrót niż jest obecnie, co jest marzeniem utopią.

ocenił(a) film na 10
SombreToy

Wszystko zaczyna się od nas (znaczy od własnej postawy wobec życia, otoczenia, świata).
Tak naprawdę odczucia są zawsze subiektywne (jeśli się głębiej zastanowić mogą być dowolne -bo są oparte o programy w umyśle, a tam jest więcej wrażeń niż jakieś obiektywnych danych). Poza tym nic nie jest tak naprawdę takie lub inne, każdy medal ma dwie strony (można na coś patrzyć z dobrej lub złej). Ludzie ulegają zwykle pewnej tendencji, która potem wchodzi w nawyk (mówi się o optymizmie lub pesymizmie). Choć to także jest względne podobnie jak bogactwo (dla niektórych zarabiać 10 tyś m-c to było by bardzo dużo /bo zarabiając tysiąc ileś/ dla innych 100 tyś m-c to było by mało /bo zarabiają ileś milionów m-c <np. 10:> / Tak samo z pesymizmem lub optymizmem oraz poczuciem radości, szczęścia, co zdaje się jest najważniejsze. Coś zadowalającego dla kogoś może znaczyć tyle co nic dla innego). Życie jest tak pomyślane, aby zawsze można było rozwijać się w górę. Niby mamy wolną wolę, lecz środowisko (otoczenie informacyjne) niesamowicie silnie na nas oddziałuje /ponieważ to ono nas stale kształtuje poprzez interakcje. Nieświadomie kopiujemy wzorce myślenia (kształtuje wyobrażenia, wpływa na decyzje). Też ostatecznie środowisko stanowi pole po którym poruszamy się/.

Wniosek -jeśli chce się coś zmienić w swoim życiu, najlepiej zacząć od zmiany środowiska. Strumienia energo-informacyjnego, po wpływem oddziaływania, którego często jesteśmy. To nie tylko informacja (dane) ale i jakby energia (atmosfera) coś co budzi uczucia /jest w stanie znacznie zmniejszyć lub zwiększyć psychiczną siłę/.

Jeśli mogę coś opisać ze swego doświadczania -skala wewnętrznych sił, oraz uczuć wydaje się jak bogactwo (nieskończone). Można rozwijać się w tym co ogólnie nazywamy zadowoleniem z życia, tryskaniem energią (czyli żywiołowością, samym życiem, mając jakby jego więcej i więcej w sobie). Ludzie zdają się być przytłumieni (co dzień tłamszeni problemami, przybijani negatywnymi wiadomościami, żyjący w stresie, poczuciu napięcia, być może zagrożenia, a na pewno pośpiechu -bo wszystko wydaje się być organizowane w oparciu o czas, który niektórzy traktują jak pieniądze, dochodząc do wniosku, że im go brakuje starają się oszczędzać, spieszyć, ograniczać /tak może zaczynać się gonitwa donikąd, nakręcanie spirali wyimaginowanych potrzeb i zagrożeń.. Bo tak mniej więcej działa ludzki umysł, że tworzy sobie iluzje czegoś, w co będąc przekonanym.. ech.. <tu się zaczyna zabawa.. > po prostu tworzy jakby własną iluzję rzeczywistości, klucząc jak po labiryncie własnych przekonań, tworząc prawdziwe uczucia. Będąc przekonanym o słuszności swych sądów, działań, wyborów.. <a najsrożej gdy zacznie walczyć z czymś, zmagać się, wtedy się dopiero wplącze w "energetyczną sieć zależności" która odbierze mu jasność umysłu, czyniąc niewolnikiem danej koncepcji -jak np. fanatycy..> ).

Sorry, że tak się rozpisałem nie na temat. Chciałem opowiedzieć, że życie jest ciekawe (może być fascynujące bezwarunkowo, gdy wyjdzie się poza automatyczne schematy interpretacji, reakcji i przede wszystkim ograniczania sobie uczucia szczęścia /warunkowaniem na zasadzie "coś za coś"! -Co wtłoczono nam poprzez tresurę w dzieciństwie/). Jednak umysł jest tak zaprojektowany, że widzi, rozumuje bardzo wybiórczo (jakby był niemal ślepy, lub patrzył tylko pod nogi, nie dostrzegając szerszej perspektywy, ogromu możliwości). Dlatego łatwo można wpaść w różne pułapki, schematy (zwykle negatywnej interpretacji). Dobrze jest uczyć się (najlepiej alternatywnej, jakby starożytnej mądrości, np. ze wschodu, choć nie tylko <ale tak to się nam kojarzy>).

Mówi się ile własności tyle wolności. To racja, ale pieniądze można szybko wydać (własność stracić -tym bardziej gdy wejdzie podatek katastralny, będzie trzeba płacić słony haracz za posiadanie wiele). Rynki zmieniają się, żyjemy w czasach dużych zmian (specjalizacja, duże sieci sklepów, automatyzacja, globalizacja, internet, nowe technologie wypierające stare). Teraz nic nie wydaje się pewne.. Dlatego też bazowanie na własności wydaje się być nie wystarczające (choć by się zarabiało wiele i inwestowało mądrze -wszystko zmienia się).

Natomiast WIEDZA i MĄDROŚĆ oraz SPOSÓB BYCIA (podejście do życia) to jest coś na wagę złota! (A zaczyna się od wiedzy). Więc można sobie powiedzieć:
Ile WIEDZY tyle WOLNOŚCI (gdy ktoś ma wiedzę to zyska i szczęście i pieniądze.
Bez wiedzy /jak działa świat, umysł, jakie są duchowe, kosmiczne prawa/ można stracić szybko jedno i drugie).
________________________________________________________________________________ ______
Wracając do tematu postu. Czy dobrze zapamiętałem, że (chyba nie w Szwajcarii, a) w Szwecji, kraju o najbardziej opiekuńczym (o rozwiniętym socjalu), jest największy odsetek samobójstw?

Co co NZT w filmie, odegrało ono zaledwie rolę wzmacniacza dla umysłu (to tak jak super TURBO do silnika). Jeśli ktoś swój silnik/umysł wykorzystuje do sprzątania chodników/np. w traktorze/ to nie wiele zmieni się jego życie (będzie zarabiał więcej, będąc efektywny w tym na czym się skupiał). Jeśli ktoś był negatywny jak Melisa (była żona Eddiego i siostra Vernona) to /co jest znane/ nadmiar siły wykorzysta do tego czym się zajmował wcześniej, w małej skali i było mało szkodliwe (np. nastroje apatii), do pogłębiania depresji, ogólnie do AUTODESTRUKCJI.

NZT w filmie otwierało łączność z podświadomością, a ona to głównie zbiór przekonań, idei (jeśli ktoś ma światłe idee, rozwoju, doskonalenia jak Eddie to pnie się w górę, o wiele szybciej). Gdy ktoś ma lęki, złe myśli (ogólnie "zabagnioną" podświadomość to jego życie może stać się horrorem, materializacji tych złych trendów, wizji). NZT ma to do siebie, że NIE ZMIENIA LUDZI, ale zwiększa ich potencjał.
Film miał to ukazać, że to co w życiu ważne to POSTAWA (wszyscy używali tego samego, a tylko jedna osoba osiągnęła sukces).

Tak samo pieniądze, jeśli ktoś ma nawyk oszczędzania (czyli jak dla mnie "odmawiania sobie") to nie ważne ile będzie miał, i tak będzie żył biednie w jakiejś mierze.
Jeśli ktoś ma nawyk rozrzutności (druga zła skrajność) to i tak co by nie zyskał rozpuści.
Jest też takie powiedzenie, że bogactwo to stan umysłu (kwestia mentalności).
Gdyby odebrać bogatemu wszystko co ma i dać biedakowi to po pewnym czasie ten pierwszy znów się wzbogaci, a drugi wszystko straci (wracając do stanu wyjściowego).

To historia z jednej z książek o czynnikach sukcesu (dowodzącej, że sekretem sukcesu jest sposób zmyślania /czyli wewnętrzna postawa/ a nie zewnętrzne okoliczności, możliwościowi /lub cudowne pastylki, wzmacniające umysł/).

Największym sukcesem jest bycie szczęśliwym człowiekiem (tego warto się uczyć).
Oczywiście nie oglądając na innych (bo oni naprawdę nie mają nic do naszego szczęścia,
choć wydaje nam się, że to kolejny warunek /jak pieniądze, poważanie, władza, umiejętności/).

Życie to specyficzna gra, gdzie z czasem przekonujemy się, że można więcej i łatwiej
(bez konieczności uzależniania się od czegokolwiek /wyrobić w sobie daną postawę, uczucie/).













ocenił(a) film na 9
zjonizowany

Primo: możesz spokojnie się rozpisywać , uważam że potrafisz wysławiać się bogato co jest niecodzienne, a warte poczytania, zastanowienia się, zrozumienia.

Nie wiem czy Szwajcaria ma tak wiele samobójstw, raczej powiedziałbym że taka Japonia bo tam rządzi właśnie postęp kapitalistyczny i presja by być coraz lepszym i lepszym. Mnie natomiast chodzi o społecznictwo, więzi społeczne i inicjatywy jakie nie przynoszą korzyści materialnej lecz poznawczą, empatyczną, symbiotyczną tak jak to ma miejsce w społeczeństwach gdzie aktywność wspólna ludzi z ulic, osiedli czy dystryktów jest duża, bogata różnorodnie i ciagle wspierana. W Polsce tego na peryferiach nie widzę, zreszta nieufność po komunie pozostała jak i katolickie - śmiem twierdzić - obłudne nauki niszczenia samego siebie poprzez wtłaczanie grzechów i win, co potęguje frustracje i porównywanie się. Juz sama władza dzieli nas jak może, więc społeczeństwo jest nieufne i zawiązuje jak musi krótkie sojusze np lokalni watażkowie ze soba trwalej niz sami ludzie. Zresztą spójrz na komentarze pod jakimkolwiek portalem ile bzdur a jak ktos mówi trzeźwo to go gnoja wszelkiej maści trole i krzykacze. Pokutuje tez u nas takie gówniane zjawisko jak to, że jesli wykażesz inicjatywę obywatelska czyli nawet jeśli zadzwonisz po lokalna policje bo ktoś zatarasował wjazd to juz jesteś kapuś, sprzedawca itp. patologiczne kryminalne środowiskowo wyrażenia. Tak jakbyś miał niby trzymać sztamę z właśnie elementem bo oni mogą robić co chca(są realna siła rządzącą), a każdy kto im przeszkadza to kapuś itp. Natomiast przykład z Niemiec jasno pokazuje, że takie zadzwonienie po straż miejską czy policję bo ktoś zatarasował przejazd jest podyktowane tym, że jesli bedzie potrzebny przejazd karetki to ona będzie miała utrudnienia i skutki moga być złe. To jest właśne i mentalność społeczna czyli dbanie o własny lokalny łąd i porządek. Czego nie widze w mojej oklicy ani gdziekolwiek goszczę w kraju. Kazdy robi tyle ile może, nie wychyla sie, a cwaniaki i kryminogenna patologia działa bezkarnie bo policja jest nieefektywna oraz prawo nieskuteczne. Mógłbym przytaczać realne opowieści znajomych z Niemiec czy USA. Sam bywałem we Włoszech, Irlandii wiec wiem jak to wyglada. Do czego zmierzam moim wywodem: do tego, że ciezko w takich warunkach jak powyżej o odpowiednia postawę i jedyna dogodnością jest zmiana środowiska inaczej ma się ciężko bo jedni staja się wtenczas wrogami, a drudzy, zwykli są obojetni i każdy chowa nos w swój interes, dom. Dzieci już od początków lat szkolnych to widzą i przeżywaja w szkole co też wpływa na pesymizm oraz podziały już w ich środowisku. Tam gdzie jest, uważam, zdrowsze społeczeństwo np w USA stawia się na współpracę, burze mózgów, kreatywność, przedsiębiorczość i cieszy gdy komuś sie udaje, chce sie wiedzieć jak to zrobił i brać z niego przykład. U nas pokutuje chory indywidualizm, chęć bycia lepszym i ciągłe patologiczne porównywanie sie do innych, bez względu na to jak nisko ktoś się czuje czy jest to zawsze bedzie ktos niżej co wpływa na (chore) "dobre samopoczucie". Patrzy się na tych niewielu co doszli najwyżej i chce sie tego albo z zawiści go szkaluje. To takie pranie mózgu juz od najmłodszych lat, jakiego sam byłem uczestnikiem. Masz byc najlepszy i super duper, do tańca i różańca czyli omnibus na 200% normy wykreowany przez rodziców i społeczeństwo. Ludzie graja w ta gre, a że nie moga sprostać tym chorym normom to maja drugie oblicze pełne kompleksów, zawiści, obniżonej samooceny. Aczkolwiek moja ocena dotyczy peryferii kraju i południa gdzie to i wrecz fanatyczny katolicyzm w jego polskiej wersji oraz pisowskie fanaberie maja sie wciąż dobrze.

Cieszy mnie to, że horyzonty się powiększają i coś się zmienia na lepsze w ludziach.

Co do rzeczywistości w polskiej odsłonie, niestety u nas ludzi wciąż trwoży i zajmuje zwykłe przeżycie kolejnego miesiąca. A to tworzy w umyśle różne możliwe sposoby namacalnego znalezienia przyczyny tego zjawiska: wiec mamy wine rządu, wine systemu, wine pracodawcy, winę biedy, komuno wróć - wina stanu umysłu, wina kapitalizmu itd. W wielu wypadkach to jest zasadne, jakkolwiek na tym właśnie sie poprzestaje tak jakby nic się nie dał zmienić" bo tutaj jest jak jest". Ta nasza narodowa wizja katastroficznej i dogłębnie beznadziejnej przyszłości także jest przywarą, znana z historii. Dzieckiem tego jest bierność i dbanie tylko o swoje. Ps. gdzie wtedy jest czas na samorozwój, a postawę to maja pozytywna ludzie z nadmiarem wydzielanej serotoniny.

Ciężko też zmienić cos co było wtłaczane w szkole, religii, domu ,(a co instynktownie uważał sie za niedobre wobec własnej osoby - to dotyczy mojej osoby). Tak był zdiagnozował krótko Polaków jak i siebie. Wyparcie negatywnych wzorców zajmuje czas i wymaga wysiłku. Samo zaś ZROZUMIENIE jest dla wielu "śpiących" jeszcze nieosiągalne.

Rozpisałem się i bumerangiem uderzyłem w inne tematy :)

ocenił(a) film na 6
Rejmund

W dodatku jego kobieta która wcześniej miała wątpliwości jednak z nim została, z produktem farmakologii jakim się stał a nie prawdziwym sobą. To niekonsekwencja w scenariuszu wg mnie albo .... zwykła kobieca przewrotność ukazana w filmie :-P

ocenił(a) film na 7
Rejmund

Też zawiodłam się na końcówce, taka mało wyrazista, żadnego podsumowania, uczucie jakby film się nagle urwał przed końcem.

Rejmund

Miałem identycznie odczucia. Facet zabił kilku ludzi i prawie siebie, a na koniec zostaje gubernatorem, wraca do niego ukochana a wrogowie giną lub uciekają w obliczu jego doskonałości. Wolałbym zakończenie w postaci kulki w łeb dla przekory, że nie można mieć wszystkiego za darmo, albo przynajmniej czegoś mniej idealnego. Zakończenie spieprzyło film.

ocenił(a) film na 8
Rejmund

W ksiazce na koncu umiera, samotnie, na odludziu. Happy? Zakonczenie filmu jest o wiele lepsze, bo jest o wiele bardziej logiczne. W ksiazce nawet raz nie pomyslal, by usprawnic swoja pigulke

ocenił(a) film na 7
Rejmund

Nie wszystko złe co się musi bombowo źle skończyć, to bardziej nauczka.

ocenił(a) film na 9
Rejmund

Ja tak dodam od siebie, że mi wyjątkowo podobało się zakończenie. Życie i tak już jest dosyć dobitnie biedne, i przeważnie kończy się porażką. Oglądając zakończenie, aż się bałem, że znów się zakończy (pomimo starań głównego bohatera) jego klapą, a tu taka miła niespodzianka. Jego ambicja i dążenie do celu, przyniosły rezultaty. I nie zapominajmy, że to tylko film i ma cieszyć.

ocenił(a) film na 8
Rejmund

IMHO wlasnie zakonczenie dodaje realizmu calej historii- stary wyga, ktory do pozycji dochodzil latami (o czym z lekkim wyrzutem mowi w jednej ze scen), kontra mlokos, ktory idzie na skroty.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones