Pierwszy z tej listy to "Wjazd pociągu na stację w Ciotat" z końcówki 1895 r., prawdopodobnie najstarszy z najstarszych.
"Jeszcze wyżej" trochę mnie nudził jak to bywa przy takich starych filmach ale genialna końcówka wszystko wynagradza; sceny z zegarem, liną, biurkiem, myszą czy wystającym gzymsem przyprawiają o ciarki, są świetnie zrealizowane, pomysłowe i dobrze zagrane. Wcześniej bardzo podobał mi się też motyw z udawaniem "general managera" w biurze prawdziwego dyrektora, facet miał genialne pomysły "na gorąco" jak wychodzić z opresji :) No i ten kolega wiecznie uciekający przed policjantem.