PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343448}

Kłopotliwy człowiek

Den Brysomme mannen
7,3 9 588
ocen
7,3 10 1 9588
Kłopotliwy człowiek
powrót do forum filmu Kłopotliwy człowiek


Chociaż i z Orwella trochę by się znalazło (wszystko okazuje się nie takie milutkie, pewnych rzeczy robić nie wolno i nadzór jest).

Ale porzucając kwestie społeczne. Najpierw interesuje mnie bez metafor, gdzie bohater się konkretnie znalazł (i gdzie trafił na końcu, oczywiście). Pierwsza scena filmu jest taka sama, jak późniejsza próba samobójstwa, z tą samą parką w tle, a jednak po pierwszej scenie bohater „ginie” i dociera do innego świata, jest oficjalnie witany na stacji itd. W samym tym nowym świecie już zabić się skutecznie nie może, więc istnieje jakaś różnica.
W tego typu filmach scenarzysta raczej nie umieszcza ad hoc elementów niepotrzebnych. Skoro więc palec odrasta, zabić się nie można, dzieci nie ma, a alkohol nie upija – to mamy tu wyraźne wskazanie na ponadnaturalny charakter świata. Nie tylko „zwykła” metafora konsumpcjonistycznego społeczeństwa, jak tu piszą niektórzy, bo w nim paluchy ot tak nie odrastają, a zabić się zawsze można. Raj to oczywiście nie jest, więc może czyściec? Następuje tu przecież swego rodzaju próba dla Andreasa – zadowoli się tym, co dostaje, czy nie?
I po raz drugi stosujemy tę samą regułę, nie powinno być niepotrzebnych elementów. Reżyser dosyć długo, więc zapewne nie bez celu, skupia się na perypetiach sercowych bohatera. Pierwsza dziewczyna – jak robot, konsumpcjonistyczno - towarzyska pustaczka, dla której ważne jest tylko urządzenie mieszkania i dobre wypadnięcie przed gośćmi, druga dziewczyna – brak miłości, przywiązania, wielu facetów, którzy są po prostu „mili”. Wydaje się przez większość filmu, że pod innymi względami Andreas mógłby nawet przywyknąć do tego świata, tylko pod jednym nie potrafi – braku namiętności, uczuć, smaku życia.
Przekopuje się więc do innego świata, być może naszego, gdzie zrzuca „prawdziwe” (pachnące, smakujące) ciasto, zabierając kawałek. Jeśli on jest duszą w czyśćcu po śmierci, to w naszym świecie prawdopodobnie jego ingerencja zostałaby odebrana jako pojawienie się ducha, czy poltergeista, zrzucającego przedmioty ;D

No i na koniec bohater trafia, gdzie? Jakaś śnieżna pustka po długiej podróży w bagażniku (czemu w bagażniku? – za karę? przecież mogli go zwyczajnie wsadzić do autobusu, na pewno pojechałby – jak dotychczas – gdzie go zawiozą). Niektórzy tu pisali, że to powrót do naszej rzeczywistości (dworzec autobusowy w Trondheim podczas zadymki;), ale obawiam się, że nie. Jednak jego bunt wydawał się pozytywny, powinien zostać nagrodzony, nie ukarany.
Czy może jednak nicość, bo właśnie jej symbolem jest zwykle w ludzkich mitach mroźne pustkowie? Więc konkluzja – albo szare, nijakie życie, albo nicość. Strasznie optymistyczni ostatnio ci Skandynawowie w tym swoim socjalnym raju ;D


P.S.
Nawiasem mówiąc, już gdzieś widziałem opuszczoną stacyjkę benzynową na pustkowiu jako bramę do piekła czy czyśćca i podróż dusz autobusem. Na pewno jest taki motyw w jakimś polskim opowiadaniu SF, chyba Dariusza Zientalaka „Wypaleńcy: Weseli Mędrcy, Synowie Zgnilizny”, ale było coś podobnego i na ekranie.
Ktoś kojarzy?

ocenił(a) film na 9
Martinn

Już 3 razy się na niego do kina wybierałem lecz co rusz inny film mnie skusił. Jak znowu puszczą na pewno obejrzę i wtedy przeczytam twój komentarz.

ocenił(a) film na 8
Martinn

Ciekawa interpretacja. Faktycznie jest to coś znacznie więcej niż metafora społeczeństwa konsumpcjonistycznego materialistów.

A świat bardziej z Kafki niż Orwella.

Martinn

Przecież pierwsza scena to tylko pokazany późniejszy urywek filmu i od tego nic się nie zaczyna, więc cała Twoja interpretacja jest jak dla mnie spalona już na starcie. To nie pierwszy tego typu zabieg w filmach...

ocenił(a) film na 9
Maybe

no i obejrzałem, a więc:

"pierwsza scena to tylko pokazany późniejszy urywek filmu"
zgadzam się z tym stwierdzeniem. jest to urywek, bo następna taka sytuacja jest dosłownie identyczna. dosłownie. przecież demoniczna para nie całuje sie na dworcu przez całe swoje życie. A sposób na rozpoczęcie filmu jest to wyborny. Morderczy pocałunek to jeden z najlepszych motywów mrożących uczucie w sercu z jakim się zetknąłem (!)
Motyw autobusu i przystanku to tylko surrealistyczna otoczka, która spaja cały obraz. Oddziałuje na zmysły, a jeden sposób interpretacji tej sceny jest niemożliwy jak to w filmach surrealistycznych.

Ponadto w świecie tym można się zabić(gościu nadziany na płot). Co jednak jest niekonsekwencją, bo czym nasz bohater różni się od nieszczęśnika , który wyskoczył z okna? Gość który wyskoczył z okna mógł to zrobić z dwóch powodów : pierwszy zwyczajny, po prostu nie wytrzymał napięć psychicznych w pracy, życiu co jest przecież powszechną próbą samobójstw. Jednak świat skonstruowany w filmie niweluje stres, dyskomfort z życia jednostki zaspokajając jej wszystkie potrzeby. Dlatego ten powód odpada. Drugi powód może być taki jak w przypadku naszego bohatera: odkrywa on bezuczuciową, powierzchowną strukturę systemu i nie potrafi się do niej przystosować mimo prób. Dlatego postanawia się rozstać z takim światem. I tu wspomniana niekonsekwencja. Skoro pierwszy człowiek popełnił samobójstwo, to czemu nasz bohater nie może? przecież w sferze stosunku do zastanego świata doszli do tych samych wniosków, mężczyzna na płocie równie dobrze mógłby być bohaterem filmu.. Sposób śmierci nie ma przecież znaczenia, metro nie jest gorsze.

Meżczyzna na płocie miał akurat inną rolę w obrazie. Na jego przykładzie reżyser pokazuje znieczulenie obywateli którzy przechodzą obok trupa jakby nigdy nic, jeden tylko jakby dotyka nogi sprawdzając czy na pewno nie żyje i tyle.

W filmie nie ma ani jednego motywu religijnego więc nie widzę potrzeby interpretować filmu w taki sposób.

Kocówka: bohater trafia do kwatery głównej ja sądzę. "Ludzie są szczęśliwi" mówi ktoś z władzy. Bohater jednak nie wchodzi w dyskusję. Nie podoba się? to do widzenia. I trafia na pustynię mrozu. Czyli taki jest nasz świat, nie ma innego. Jeśli nie chcesz w nim żyć, podporządkować się to jedyną alternatywą jest biały chłód. Dziura w ścianie to sfera marzeń, z którymi walczą jednak odpowiednie służby betonując ją w finale. Tak jak w "Nowym Wspaniałym Świecie" władza kierując się szczęściem kolektywu wytworzyła taki wyjałowiony świat rezygnując z cech(dobrych i złych oczywiście) jakie posiadał wyśniony świat z dziury w ścianie(czyli nasz współczesny świat, a raczej jego wyobrażenie, bo nasz coraz bardziej przypomina ten przedstawiony w filmie). Oczywiście nie wszystkim się to podoba, lecz nie ma już powrotu. system się sprawdza i zdanie jednostki się nie liczy. Bohater albo się podporządkuje albo
do widzenia.pesymistyczny.

Jest tu oczywiście i Kafka (nie wiadomo skąd się wziął, nie wiadomo kto rządzi i jak, bohaterem rządzą dziwne instytucje), i Orwell (brak smaku, życia, uczucia, kontrola), i jest Huxley (konsumpcja, materializm). Ten świetny mix genialnie koresponduje z problemami wysoko rozwiniętych społeczeństw (czy pamiętasz jak wygląda dziecko?), szczególnie skandynawskich ( kobieta:wszyscy ci mężczyźni byli "mili") . Dlatego uwielbiam te książki. Dlatego ten film dostaje 9.

ocenił(a) film na 8
None200

1. Z tym pierwszym się nie zgodzę, pewnie że ta scena jest taka sama, jak późniejsza - ale od niej właśnie wszystko się zaczyna i moim zdaniem musi mieć to swoje znaczenie. To nie beztroski surrealizm, ale konkretny zamysł twórców, autobus i powitanie po skoku pod pociąg to w oczywisty sposób przybycie do innego świata, prawdopodobnie po śmierci (a może przeżycia bohatera w stanie śmierci klinicznej?). Ten świat zbudowany jest na wzór dawnego, wszystko jest w nim podobne do dotychczasowej egzystencji, tyle tylko że brak smaków i radości życia, stąd i późniejsza próba samobójstwa jest podobna (proponuję porównać opisy wrażeń duszy bezpośrednio po śmierci z Tybetańskiej Księgi Zmarłych – według najlepszych na świecie znawców śmierci tak to właśnie wygląda).
Jednak tak duże podobieństwo scen coś zapewne miało oznaczać. Pytanie, co?
Ciekawe czy te sceny są całkowicie identyczne, czy były pomiędzy nimi jakieś różnice? Nie mam obecnie możliwości sprawdzenia.

Wszystkim, których tego typu kwestie interesują, polecam filmy „Stay” i „Lulu na moście” o bardzo podobnych sprawach. Szczególnie ten drugi – spoiler http://www.filmweb.pl/topic/1021850/Auster+robi+dobre+kino%2C.html bardzo mi się kojarzy z niniejszym.

2. Nie pamiętam już dokładnie, ale chyba tego gościa, który skoczył, strasznie szybko w filmie uprzątnięto i to też było w jakiś sposób znaczące.

Więc może jego również gdzieś przywrócono do życia?
(bo w końcu zniszczyć ciało zawsze można i bohater, gdyby się uparł, też mógłby zabić się „lepiej” niż w metrze – np. zrobić sobie proch i rozerwać się przy użyciu bomby – pytanie, czy wtedy też by go przywrócono do używalności? ;)

3. Nie wydaje mi się również, żeby inny świat, do którego można się przebić, stanowił wyłącznie sferę marzeń. Gdyby tak było, służby porządkowe nie broniłyby tak ostro do niego dostępu. Raczej jednak możliwa jest ucieczka (jak z prawie każdego totalitaryzmu), albo przynajmniej podglądanie „innych”. Coś takiego, jak dawniej Zachód dla mieszkańców bloku komunistycznego.

4. Z końcówką oczywiście zgadzam się niemal całkowicie, z tym że – tak jak pisałem na początku – zdecydowanie więcej tu Huxleya, niż Orwella, bo to totalitaryzm „miękki” i zamożny. Ludzie są zniewoleni wygodnym i łatwym życiem (mają tylko nie sprawiać kłopotów, a będzie im się dobrze powodziło), nie zaś opresją brutalnego, zideologizowanego i oczywiście z tego powodu biednego i surowego, systemu.
Ten film wiele znaczeń, które wcale nie muszą być wzajemnie sprzeczne – oprócz kondycji społeczeństwa dla mnie jest on również metaforą życia po życiu (czyli w potocznych chrześcijańskich wyobrażeniach - czyśćca), ewentualnie problemu tzw. „drugiej szansy”. Dlatego tak bardzo interesuje mnie, co oznacza scena końcowa.

ocenił(a) film na 9
Martinn

1. "Ciekawe czy te sceny są całkowicie identyczne, czy były pomiędzy nimi jakieś różnice?"
powtórzę się:"jest dosłownie identyczna. dosłownie."
Gdyby film się zaczynał w realnym życiu, a potem przenosił do czyśćca etc. to kłócą się trzy kwestie, które świadczą że to żaden proces przejścia:
1)absolutna(!) identyczność scen, gdyby były istotne różnice to rozumiem, ale ich naprawdę nie ma (wejdź w ten link http://www.dailymotion.pl/video/x8f2nl_den-brysomme-mannen_shortfilms )
2)brak ukazania motywacji do pierwszego samobójstwa ( w przypadku "Stay" czy Lulu na moście to zdarzenie niezależne od bohatera wyprawia go w inny świat), w tym przypadku ta motywacja to podstawa.
3)znamienny pocałunek: w normalnym świecie nikt nie całuje się w ten sposób! głupotą byłoby umieszczać taką parę w zwykłym świecie i później w czyśćcu ukazując ją w sposób identyczny. ten pocałunek ma jednak coś przedstawić sobą, odróżniać wyjałowienie świata filmowego od tego co widzimy za oknem.

Do Tybetańskiej Księgi Zmarłych niestety nie mogę się odnieść bo nie leży ona w sferze moich zainteresowań.
Z krótkiej biografii scenarzysty dowiadujemy się że całym jego życiem była ekonomia, więc podstawy do krytyki konsumpcyjnego społeczeństwa miał nie małe. Do zainteresowań bardziej spirytualną stroną życia brak jednak danych.
http://en.wikipedia.org/wiki/Per_Schreiner

2. "Więc może jego również gdzieś przywrócono do życia? "
Nie jest pokazane że go poskładali, więc musimy uznać , że jednak umarł. Nie możemy sobie dowymyślać tego czego nie ma na ekranie.

4. ja też uważam że ten film do głównie Huxley ;)

ocenił(a) film na 8
None200

1. Nooo, z takiej biografii raczej trudno wyciągać jakieś wnioski :D
Zainteresowań życiem po śmierci raczej się też nie studiuje i nie umieszcza w CV ;D
Żeby daleko nie szukać, ja interesuję się zarówno tym tematem, jak i ekonomią, nie widząc w tym żadnej sprzeczności.
Punkty 1) i 3) też mnie nie przekonują, a brak motywacji nie jest tak istotny – może był nim właśnie brak podobnych przeżyć, jak u tej parki na peronie? Bohater wyglądał na początku filmu na osobnika samotnego i sfrustrowanego.

Jak widać na forum, wielu widzów odczytuje ten film metafizycznie.
Ewentualnie tutaj http://www.redefinemag.com/film/the-bothersome-man ktoś też uważa, że „is also possible that the film symbolizes the afterlife.”


2. Nie byłbym taki pewny, kilkakrotnie pokazano w filmie szybkie i cudowne przywracanie rzeczywistości do stanu poprzedniego po różnych wypadkach. Ale nieważne, śmierć innych osób w nowym świecie jest w sumie mniej istotna, bo to była w końcu śmierć Andreasa, więc i ewentualny Czyściec, czy Bardo jego – ważne więc, że w nowym świecie to ON nie może już umrzeć i JEMU palec odrasta.
Trochę to z tym palcem, nawiasem mówiąc, nietypowe dla kwestii społeczno-ekonomicznych ;D

I po co byłaby tak dokładnie, wyraźnie i długo pokazywana niemożność śmierci pod kolejnymi pociągami? Co to ma wspólnego z antyutopią, wskazującą na negatywne skutki konsumpcyjnego stylu życia? Po co byłby cały ten motyw z palcem i parę jeszcze innych wskazówek, razem dobitnie pokazujących że ten świat jest ponadnaturalny?

ocenił(a) film na 9
Martinn

1. Ten argument(mój) jest oczywiście bardzo słabiutki z tą biografią, ale jako poszlaka się nada ;)

No jeśli Cię nie przekonują(szczególnie kwestia pocałunku) to już nic więcej nie mogę zrobić;) Ale kwestia motywacji: znowu sobie dowymyślasz jakąś motywację o której nie ma w filmie wzmianki jeśli przyjmiemy twoją teorię "przejścia". W filmie musimy wyciągać wnioski z tego co widzimy na ekranie, jest tylko to co widzimy. Jeśli czegoś nie ma , to nie ma(inna kwestia czy jest to niedopatrzenie reżysera, ale wtedy jest to minus filmu). Dziwne masz metody interpretacji.

"Bohater wyglądał na początku filmu na osobnika samotnego i sfrustrowanego. "
bo ta scena jest kawałkiem sceny ze środku filmu, kiedy bohater jest już po przejściach.zgodnie z moją teorią o czym wyżej.

"Jak widać na forum, wielu widzów odczytuje ten film metafizycznie. "
ale nas przecież nie interesują inni widzowie i społeczny odbiór filmu. tylko nasze dwa indywidualnie różne spojrzenia na ten sam kawałek taśmy filmowej.

2. "I po co byłaby tak dokładnie, wyraźnie i długo pokazywana niemożność śmierci pod kolejnymi pociągami? Co to ma wspólnego z antyutopią, wskazującą na negatywne skutki konsumpcyjnego stylu życia? Po co byłby cały ten motyw z palcem i parę jeszcze innych wskazówek, razem dobitnie pokazujących że ten świat jest ponad naturalny?"

zgodnie z tym co pisałem parę postów wyżej uważam że reżyser był formalnie niekonsekwentny w kwestii nieśmiertelności, w czym jednak znalazłem pewne uzasadnienie. Wydaje mi się że motyw nieśmiertelności pokazuje niemożność uwolnienia się z tego świata. Jest tylko jedna rzeczywistość na którą bohater jest skazany.Jedyna możliwość zmiany jego losu leży w ręku rządzących i jest nią mroźne pustkowie, on samo czynnie nie ma na to wpływu. Będąc konsekwentnym muszę uznać kwestię nieśmiertelności za element surrealistycznej otoczki. Przez zabieg ten reżyser ukazuje totalną kontrolę władzy nad obywatelem, nawet w elementarnej kwestii wyboru między życiem a samobójstwem. Władza każe żyć i być szczęśliwym.

None200

Że tak się włączę po paru dobrych latach ;) - "kwatera główna" to Ratusz w Oslo, a pani przemawiająca przez szybę samochodową do głównego bohatera jest bardzo podobna wg mnie do Erny Solberg, przewodniczącej Partii Konserwatywnej, a od 2013 roku premier Norwegii.

Świat, do którego częściowo przebił się Andreas jest zastanawiająco zminiaturyzowany, może to kraina dzieciństwa, w której wszystko jest świeże, intensywne i ma niezapomniany smak (jak się zajadał tym ciastem, a zapach z tego świata poruszył też innych, głównie starych ludzi). Co do końcówki - no cóż, nie chcesz żyć w konsumpcyjnym raju, to posmakuj prawdziwego życia, które jest trudne, krótkie i pełne cierpienia ;).

Aha, też odrzucam interpretację chrześcijańską, a już na pewno nie czyściec - to są jednak protestanci, dla nich takie pojęcie nie funkcjonuje w kulturze, poza tym faktycznie nie ma przesłanek w filmie wskazujących na jakieś wątki religijne.

ocenił(a) film na 3
Martinn

Mi się wydaje, że nie ma potrzeby dopasowywać tego miejsca do czyśćca czy raju. Tzn. chodzi mi o to, że myślenie, że po śmierci trafia się do czyśćca, raju czy piekła, to jedynie jeden model wyobrażenia sobie życia po śmierci. Można założyć, że film pokazuje jeszcze inne miejsce. Że nie ma jako takiego raju, piekła ani czyśćca. Że istnieje się dalej, jednak to istnienie nie ma większego sensu - ani to przyjemne, ani w jakimś celu. Że nagle okazuje się, że bardzo byśmy chcieli, by życie miało sens i żeby trwało w sensowny sposób po śmierci, ale zarówno życie "za życia" jak i to po śmierci nie ma żadnego celu, ani sensu. Generalnie, ja osobiście, oglądając ten film pomyślałam, że to miejsce, do którego trafiają samobójcy. Że wpadają w taką pętlę życia bez sensu i bez końca. Jakby ulegli zawieszeniu w stanie, w którym nie chcą żyć. Kiedy jeszcze żyli życie straciło dla nich sens i postanowili się zabić i przez samobójstwo jakby zatrzymali się na stałe w tym stanie, w którym egzystencja nie ma dla nich sensu. I stąd te oczywiste nieprzyjemności typu brak smaku itd. No, ale nie wiem. Być może to miejsce dla wszystkich zmarłych (nie tylko samobójców).

Mnie ten film jakoś nie urzeka. Niby to ciekawe jako przedstawienie idei "a co by było, gdyby życie i śmierć nie miały żadnego sensu", albo innej, ale mniej więcej podobnej. Ale jakoś nie widzę w tym wszystkim niczego nowego. Fakt, że takie życie (pozbawione smaku, emocji itd.) jest nieprzyjemne jest oczywisty. To, że chciałoby się od czegoś takiego uciec, choćby przez samobójstwo, też wydaje mi się oczywiste. To, że większość osób w końcu przyzwyczaja się do takiego życia, jest prawdopodobne. Z kolei już mniej sensowne jak dla mnie jest to, że część z tych osób twierdzi, że jest szczęśliwa. No, ale mogę przyjąć, że to kwestia przyzwyczajenia, że w końcu zapomnieli, że są nieszczęśliwi, zaczęli twierdzić, że są szczęśliwi i z czasem sobie to wmówili.

Sama końcówka jest nawet zabawna, zwłaszcza w zestawieniu z tytułem. Człowiek aż tak kłopotliwy, że dla świętego spokoju "wrzucają go w nicość". Nie ma dla niego miejsca. Z drugiej strony jednak ciekawsze wydawałoby mi się, gdyby zostawili go upchniętego w tym bagażniku. Właściwie takie zakończenie bym wolała. Byłoby to dla niego okropne, ale miałoby taki wydźwięk, że nie ma znaczenia czy dla kogoś coś jest okropne czy nie, jakim jest/był człowiekiem, czego by pragnął itd. Mamy ustalony porządek rzeczy i według niego mechanicznie lokujemy zmarłych ludzi w odpowiednich miejscach. A jak ktoś jest tak kłopotliwy, że nie chce się dostosować do porządku rzeczy, to ląduje w bagażniku autobusu do przewożenia świeżo umarłych do pierwszego przystanku krainy "po śmierci". Gdyby został w tym bagażniku odbierałabym to za silniejsze utkwienie w jednym miejscu/sytuacji (zapętlenie się). No, ale wywalenie go gdzieś jak śmiecia od biedy też może być.

W każdym razie, podsumowując, na mnie to wszystko jakoś nie robi większego wrażenia. Nie wiem co bym mogła z tego wyciągnąć - jaką naukę, jakie przeżycie.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Jaka ona jest mądra ^ – za to ją kochamy ;D

Prawie ze wszystkim się zgadzam, oprócz może tego, że to miejsce dla wszystkich zmarłych – dla mnie oczywiste jest, iż chodzi tu właśnie o to charakterystyczne "zapętlenie" samobójcy pomiędzy życiem, a odejściem, jako ducha przebywającego w miejscu "ani dobrym, ani złym". Potwierdza to fakt krótkiego kontaktu z "prawdziwym" światem; tylko duchy miewają kontakty ze światem materialnym, uwolnione dusze – w taki sposób już nie.
Jedno mi się nie zgadza – zakończenie. Powtórzę jeszcze raz, bunt bohatera wydawał się pozytywny, więc nie powinien on zostać ukarany, lecz właśnie wyrwać się z tego pseudoświata.

Oczywiście też kwestie: czyściec, niebo, piekło, są istotne tylko z punktu widzenia psychologii Europejczyka. Tak naprawdę to wszystko tylko wyobrażenia duszy – ułuda, 'maja' – tak jak i nasz świat materialny zresztą (buddyzm się kłania oraz Tyb. Księga Zmarłych).


A ciekawe w filmie jest połączenie kwestii eschatologicznych ze społecznymi, do tego typowo skandynawskimi. Niektórzy widzowie w ogóle nie zauważają elementów metafizycznych i odbierają ten film tylko i wyłącznie jako krytykę i "metaforę społeczeństwa konsumpcyjnego", zauważ.
Czyli świat samobójców w depresji po ich śmierci, to prawie to samo, co świat bogatych, do rzygu sytych i perfekcyjnych społeczeństw. W obu przypadkach ludzie nie mają prawdziwej woli życia i nic ich tak naprawdę nie cieszy. Mnie się takie ujęcie spodobało, może dlatego, że od dzieciaka siedzę w fantastyce socjologicznej oraz religijnej i obie strasznie lubię.

ocenił(a) film na 3
Martinn

hehehe - na tą sarkastyczną uwagę w pierwszym akapicie ;P

Co do tego czy to miejsce dla samobójców czy dla wszystkich zmarłych, no to właśnie napisałam, że mi się raczej wydawało, że konkretnie dla samobójców, ale napisałam, że może nie mam racji i może to dla wszystkich zmarłych. Ale mi bardziej pasuje, że tylko dla samobójców. Nawet ta kwestia, że nie ma tam dzieci wydała mi się do tego odnosić, bo wiele osób może myśleć, że dzieci nie popełniają samobójstw (co jest zresztą naiwnością, ale niestety pasuje do tego filmu hehe), więc nie ma ich w świecie pośmiertnym samobójców.

Co do zakończenia, to jak pisałam wyżej, mi się wydaje, że nie ma znaczenia czy jego akt był pozytywny czy negatywny. Ten film w moim odczuciu pokazuje raczej wizję, w której to jakim się jest człowiekiem (dobrym, złym itd.) nie ma żadnego znaczenia, a konsekwencja samobójstwa - trafienie do takiego świata jak ten pokazany w filmie - nie jest kwestią kary za ów czyn, tylko po prostu konsekwencją - elementem porządku świata. Ot, taka przykra wizja, że ani życie - jak się je spędzi jakim będąc człowiekiem - nie ma większego (albo wręcz żadnego) sensu czy celu, ani śmierć po nim. Jak człowiek popełni samobójstwo to trafi do takiego pozbawionego emocji i smaków świata, zwiesi się w tym stanie i tyle. Jak umrze z innych powodów, to nie wiadomo co, ale być może też niewiele lepiej. Po prostu optymizm pełną gębą :D Cokolwiek zrobisz i tak źle trafisz, i i tak nikogo to nie obchodzi, bo wszystko to tylko pewien porządek świata całkowicie obojętny na ludzkie cierpienia czy pragnienia.

Co do tego faceta, co się rzucił na to rusztowanie, to może on chwilowo był taki sflaczały na kształt trupa, a potem jak specjalna, zajmująca się tym, ekipa go ściągnęła, to może podobnie jak Andreas powolutku, powolutku zaczął samodzielnie chodzić i po chwili żyć. Może różnica między nimi była jedynie taka, że jak tamtemu wypadły flaki z brzucha, to trzeba go było troszkę inaczej poskładać, a po poskładaniu tak samo żył dalej jak Andreas.

No i właśnie ja tego nie rozumiem dlaczego w ogóle mowa o tym społeczeństwie konsumpcyjnym. Opis tego filmu - ten na filmebie - brzmi tak, jakby ten facet po prostu przeprowadził się do innego miasta, a nie w zaświaty. Ja tego nie pojmuję. Poza tym wydaje mi się dziwne dopatrywanie się konsumpcjonizmu w niemal każdej egzystencji. Bo przecież zawsze jak się żyje to się konsumuje. Rzucałabym się na jakieś myślenie o rozważaniu konsumpcjonizmu dopiero wtedy, gdyby faktycznie czyjeś życie było maksymalnie na tą konsumpcję nastawione.
No i ja się akurat nie zgadzam z tym: "Czyli świat samobójców w depresji po ich śmierci, to prawie to samo, co świat bogatych, do rzygu sytych i perfekcyjnych społeczeństw. W obu przypadkach ludzie nie mają prawdziwej woli życia i nic ich tak naprawdę nie cieszy." Jakoś zbyt często widzę bogatych i szczęśliwych ludzi. Nie rozumiem skąd ta wiara, że każdy bogaty nie ma prawdziwej woli życia i nic go tak naprawdę nie cieszy. To przeczy faktom. A co do samobójców, to jest cała masa powodów, dla których ludzie się zabijają i ten świat przedstawiony w tym filmie w postaci takiego zawieszenia w życiu, które jest w sumie ok (lub nawet bardzo ok), ale nie cieszy, to pasuje do niewielu samobójców. Np. gdyby to odnieść do samobójców, którzy się zabijają, bo cierpią na poważne choroby fizyczne i po prostu nie mogą już znieść cierpienia fizycznego, to można by stwierdzić, że taka wizja ich pośmiertnej egzystencji jest kompletnie bez sensu. Znika wtedy ciekawy pomysł zawieszenia w konkretnym stanie ducha, bo stan ducha tych ludzi jest zupełnie inny. Nie ma analogii do stanu, w którym popełnili samobójstwo.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Wcale nie sarkastyczną.

O reszcie pomyślę jutro.

ocenił(a) film na 3
Martinn

o, to miło, myślałam, że sarkazm pełną gębą :P ale i tak wcale by mnie to nie obraziło - ja nie z takich ;P

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Co do metafory społeczeństwa konsumpcyjnego - to tak sądzi większość widzów, poczytaj komenty. Nawet tu w tym temacie musiałem wynajdować linki, dowodzące że to film o życiu pozagrobowym ;P
Nie chodzi o zadowolenie z życia pojedynczych bogatych ludzi (szczególnie w biednym kraju, jak Polska, gdzie jest to dobry powód do "szczęścia"), tylko pustkę całych przesadnie sytych społeczeństw i nudę dobrze urządzonego świata. Ile można chodzić codziennie do takiej samej pracy i ile kupować za to coraz lepszych samochodów i telewizorów? - zresztą jaki byś nie kupiła i tak zawsze któryś sąsiad szarpnie się na lepszy. A właśnie tu, w tym filmie, widzisz konsumpcyjny raj - wszystko przychodzi łatwo i bez wysiłku, masz tylko nie mieć ideałów i nie wychylać się.

Odnośnie faceta na rusztowaniu - to nie ma znaczenia. Równie dobrze mógł to być tylko świat bohatera, w którym jedynie ON nie może umrzeć. To by nic nie zmieniło, nawet bardziej zgadza się z poglądami z okolic Himalajów (że każdy świat, w tym taki pozagrobowy, to tylko wytwór umysłu).

I co do świata pozagrobowego samobójców. Chyba jednak nie przeczytałaś tamtego linka ;D, a mówiłem - dalej jest ciekawiej. Ja nie umiem tego prosto wyjaśniać. Ale generalnie z tego, co wiem, samobójstwo nie jest dobrą drogą rozstania się z tym światem i może powodować przykre konsekwencje duchowe. Natomiast wszędzie się podkreśla, że uświadomienie sobie tego, zrozumienie błędu i zerwanie z depresyjną egzystencją, jest sposobem wyrwania się z takiego świata. Czyli jednak bunt Andreasa nie powinien zostać ukarany, a nagrodzony. Wydaje mi się, że autorzy filmu poszli tu pod koniec akurat po linii "społecznej" i pokazali ofiarę społeczeństwa - osobnik, który się buntuje, zostaje wyrzucony na śmietnik. Natomiast metafizycznie mi ta końcówka nie pasuje.

"Cokolwiek zrobisz i tak źle trafisz, i i tak nikogo to nie obchodzi, bo wszystko to tylko pewien porządek świata całkowicie obojętny na ludzkie cierpienia czy pragnienia." - owszem, na przyziemne pragnienia i cierpienia. Bez względu na szczegóły eschatologiczne, praktycznie każda religia wskazuje, ze tego trzeba się wyrzec i porzucić, żeby uwolnić się, dostąpić zbawienia, zyskać łaskę bogów, whatever. Pamiętajmy, że np. Jezus powiedział: "A wąska jest ścieżka...".

ocenił(a) film na 3
Martinn

No ja wiem właśnie, że wiele osób nie widzi w tym filmie życia po śmierci i szczerze powiedziawszy dziwi mnie to.
Co do społeczeństwa konsumpcyjnego, to rozumiem ideę krytyki takowego, ale uważam, że jest to bez sensu, gdy jako narzędzie krytyki ma służyć obraz pokazujący niezbyt mocno konsumpcyjne życie. Życie Andreasa w zaświatach jest w zasadzie bardzo ubogie (w sensie niewyszukane). Jeśli chodzi o kwestie materialne jest po prostu cholernie przeciętne. I doszukiwanie się w tym udanej krytyki na społeczeństwo konsumpcyjne, to dla mnie jak doszukiwanie się tegoż samego w życiu mnicha tybetańskiego. Weźmy takiego żyjącego w porządnym (w sensie w miarę okazałym) klasztorze z tymi wszystkimi obrzędami pełnymi dóbr materialnych w sensie malowideł, rzeźb, surowców do robienia tychże. Można by uznać, że taki mnich pławi się w tych dobrach materialnych i byłby mniej więcej takim samym przykładem konsumpcyjnej egzystencji jak nieszczęsny Andreas. Dalej uważam, że to bardzo, bardzo na siłę. Z równym powodzeniem można zobaczyć ów konsumpcjonizm niemal wszędzie, co jednocześnie nie znaczy, że ludzie w nim żyjący mają wystarczająco dużo pieniędzy, by np. zapewnić sobie dobrą opiekę medyczną. I wracając do Andreasa, to jedynie widać, że ma tę pracę, w której sobie radzi i żyje na jako takim poziomie. No nic. Po prostu dla mnie to jest na siłę. Do mnie to nie przemawia - takie podejście do tego filmu.

A tamtego zlinkowanego w innym temacie, to przecież pisałam, że nie przeczytałam. Wiesz, ja mimo wszystko mam jakiś zasób wiedzy i doświadczenia w tych zagadnieniach i rozprawki tego typu jak tam - to takie pozbieranie wszystkiego, co mu się udało znaleźć, bo interesuje się tematem, to.. no to nie jest rzetelne źródło. Jest mnóstwo podobnych stron i książek - ludzi, którzy nie mają zaplecza praktycznego (w sensie doświadczenia chociażby), a podjarali się tematem duchów i zjawisk paranormalnych, więc coś tam poszperali i powypisywali w porządku dowolnym i niekoniecznie sensownym.

Co do ostatniego akapitu, to nie przekręcaj sensu mojej wypowiedzi. Ja nie pisałam o moich wierzeniach, czy mojej wizji życia ogólnie (w sensie we wszystkich stanach) lub istnienia po śmierci. To dotyczyło interpretacji filmu i można go tak odbierać - że taki właśnie pomysł na sens życia i egzystencji (przed i po śmierci) przedstawia, i jeśli tak się go zinterpretuje, to przynajmniej jest ciekawy, bo nowatorski (dla mnie oczywiście - cały czas piszę o swoim odbiorze). I przy takim spojrzeniu oczywiście nadal nie ma mowy o karach lub nagrodach za wykazanie inicjatywy. W sumie to spojrzenie - takie oryginalne - jest dla mnie główną zaletą tego filmu.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Sorry, niczego nie zamierzałem przekręcać. Pod koniec jeszcze wlazło mi przed oczy to zdanie, a już nie przeczytałem całego akapitu.

Link - mówiłem, dalej było ciekawiej, sensowniej i BYŁO też o doświadczeniach praktycznych ;D
To nie o to chodzi. Ja też się naczytałem na te tematy po uszy (a i pewne doświadczenia własne mam), tylko nie umiem tego ładnie i krótko przedstawić, bo co do zbyt wielu kwestii mam wątpliwości i to by były prawie same dygresje.
A w tym przypadkiem znalezionym linku akurat parę ważnych rzeczy jest. Gdybyś się odniosła z czym się zgadzasz, a z czym nie, to wiedzielibyśmy na czym stoimy.

ocenił(a) film na 3
Martinn

Ale ja to nie z jakąś wielką pretensją o tym przekręcaniu, tylko chodziło mi o to, że cała idea interpretacji zakładającej, że film przedstawia nowatorski pomysł na podejście do sensu egzystencji - cała ta idea opiera się na tym, że czyny danej osoby nie mają znaczenia, a wszystko rządzone jest jakby bezdusznymi mechanizmami określajacymi "porządek świata". Że tak naprawdę wszystko jest takie wyprane z emocji i emocje jednostek nie mają znaczenia. To się kompletnie nie zgadza z moją wizja świata i sensu istnienia, bo takie podejście kompletnie wyklucza ewolucję dusz i ogólny porządek i sens świata do jakiego się przychylam, ale jako pomysł na film, opowiadanie fantasy, to taka interpretacja - taki pomysł - są ciekawe. No lepsze niż nic. I jak pisałam wcześniej, to mnie nijak nie rozwija i nie pobudza do głębszego zastanowienia, ale jako taka przewrotna fantazja - opowiastka o złośliwości "losu" - zabawny pomysł - to jest ok.

No dobra, to przemęczę się i później przeczytam tamten link. Z tego co pamiętam Ty nie przykładałeś wiele uwagi do czakr i ogólnej budowy człowieka jesli chodzi o te subtelniejsze wymiary, a dla mnie to takie dziwne dyskutować na te tematy nie biorąc pod uwagę tych najbardziej naturalnych dla człowieka rzeczy jak właśnie jego budowa.

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Nie tyle nie przykładam, co się nie znam.
Jest wiele dróg opuszczenia ciała lub osiągnięcia oświecenia, ta hinduska kładąca nacisk na odkrywanie budowy energetycznej materialnego ciała - zapewne też, tyle że wydaje mi się (z punktu widzenia laika) dosyć trudna i żmudna ;D

ocenił(a) film na 8
Martinn

O, jeszcze o odbiorze tego filmu
http://www.filmweb.pl/film/K%C5%82opotliwy+cz%C5%82owiek-2006-343448/discussion/ Przera%C5%BCaj%C4%85ca+my%C5%9Bl,1458999
- podejście społeczno-ekonomiczne, można powiedzieć ;)

ocenił(a) film na 7
Martinn

to może być b.dobra krytyka instytucji raju, jednakże brak dzieciaczków które sa zawsze niewinne- stąd niema w tym świecie na nie miejsca- przekreśla takie wytłumaczenie,a szkoda
bowiem jak łatwo sobie wyobrazić po tym filmie raj jest projektem z góry skazanym na niepowodzenie
Ja bym zakończył film w ten sposób ze bagażnik przeobraził by sie w podwozie pociągu,i zginął by ostatecznie,co w gruncie rzeczy było by wybawieniem,

ocenił(a) film na 8
Martinn

Bardzo ciekawą dyskusję poprowadziłyście,dzięki temu głębiej wszedłem w materię filmu.Na początku myślałem,że ta szczelina i drążenie jej to odwieczna zakodowana w człowieku chęć odkrywania,tęsknoty za czymś nowym,nawet jeśli nowe byłoby gorsze od starego.

ocenił(a) film na 7
Martinn

"W tego typu filmach scenarzysta raczej nie umieszcza ad hoc elementów niepotrzebnych. Skoro więc palec odrasta, zabić się nie można, dzieci nie ma, a alkohol nie upija – to mamy tu wyraźne wskazanie na ponadnaturalny charakter świata. "

Na ponadnaturalny charakter wskazuje tez znikający autobus (dosłownie rozpływa się w powietrzu i zostają urwane ślady). Popieram głosy w dyskusji, ze miejsce, w którym znalazł sie Andreas, to właśnie "astral" (świat astralny) dla samobójców.

"Pierwsza dziewczyna – jak robot, konsumpcjonistyczno - towarzyska pustaczka, dla której ważne jest tylko urządzenie mieszkania i dobre wypadnięcie przed gośćmi, druga dziewczyna – brak miłości, przywiązania, wielu facetów, którzy są po prostu „mili”."

Myślę, że to tez potwierdza założenie, ze jest to świat byłych samobójców - usunięto z tego świata jedna z częstszych przyczyn samobójstw, jaką są np.: nieodwzajemnione uczucia, namiętność, nadmierne emocje itp.

"Przekopuje się więc do innego świata, być może naszego, gdzie zrzuca „prawdziwe” (pachnące, smakujące) ciasto, zabierając kawałek. "
Dla mnie znaczące było, że ten tunel, który kopali i przez który na koniec przeciska się Andreas, by dosięgnąć "prawdziwego swiata" (w którym wcześniej płakało dziecko), miał się dodatkowo kojarzyć z możliwością ponownych narodzin. Napiecie było wg mnie tak stopniowane, wciskanie się w wąski otwór, prowadzący do światła - tak jakby bohater miał wręcz nadzieję, ze będzie mógł się narodzić do tego nowego świata.
Nie jest to jednak właściwa droga w tym przypadku, więc jedynie, tak jak napisałeś, zachowuje się tam jak poltergeist.

"No i na koniec bohater trafia, gdzie? Jakaś śnieżna pustka po długiej podróży w bagażniku"

Tez się nad tym zastawiałam - i wydaje mi się, ze niekoniecznie za karę - tzn. dla tych ludzi z tamtego świata to może byłaby kara, ale dla Andreasa to może być po prostu nowa możliwość. Śnieżyca ma w sobie więcej ruchu niż martwe wulkaniczne pustkowie, na którym znajduje się stacyjka benzynowa (punkt przejścia). Białe mroźne pustkowie, kontra czarno-szare żwirowe pustkowie. Myślę, ze tutaj można by poszukać jeszcze jakiś analogii.

"przecież mogli go zwyczajnie wsadzić do autobusu, na pewno pojechałby – jak dotychczas – gdzie go zawiozą"

Nie, to nie wchodziło w rachubę - chodziło przecież o to, by kolejni przybysze (staruszka) go nie zobaczyli. Wyłamał się przecież z systemu, nie można nowo przybyłym tego od razu pokazywać. Myślę, ze "szarzy" ( zarówno władza, jak i pomagierzy) nie bardzo wiedzieli co zrobić w takim przypadku, nie mieli planu czy wytycznych, jedynie chcieli się Andreasa pozbyć, bo zakłócał funkcjonowanie tamtego świata. Z tamtej strony autobusu najłatwiej było go upchać w bagażniku.

ocenił(a) film na 6
Martinn

Zdecydowanie nie ma złych interpretacji. Niezależnie od stopnia nie lub douczenia.
Każdy odnajdzie w tym filmie to co chce i to co potrafi. Zależy to od indywidualnych cech oglądającego.
Z mojego punktu widzenia o tym jest właśnie ten film. Tzn każdy ma takie piekło jakie sobie sam stworzył. Bo dla mnie odbicie świata w filmie jest piekłem. Podobnie jak interpretacja filmu dla każdego człowieka inna, inna też dla każdego może być wizja piekła.
A więc mamy księgowość, ponoć najnudniejszą pracę świata, brak smaku i neomodernistyczne wzornictwo przemysłowe. Dla niektórych z dużym temperamentem to może być prawdziwe piekło. Na dodatek nie ma stamtąd ucieczki tak jak nie ma ucieczki z własnego umysłu. Inni np facet na ogrodzeniu mogą, ale nie bohater bo to jego osobiste piekło od którego nie ma ucieczki.
Tak to widzę.

ocenił(a) film na 8
2222

Nad filmem rzeczywiście można sobie pogłówkować. I tak absolutnie nie zgadzam się z kwestią, że pierwsza scena, jest sceną środkową. Pierwsza scena jest na swoim pierwszym miejscu i ma swoje uzasadnienie. Sfrustrowany facet dostrzega mechanicznie całującą się parę. Jak później się dowiadujemy, oczekuje od związku czegoś więcej niż tylko mechanicznych czynności. Gość popełnia samobójstwo. Prawdopodobnie zrobiłby to nawet gdyby nie było tam tej pary, która budzi u niego obrzydzenie. Ta para tylko go w swym postanowieniu utwierdziła. Później mamy już wizje nowego świata, w którym bohater również kiepsko radzi sobie bez emocjonalnej powłoki ze strony innych i dlatego ponownie decyduje się na sprawdzony manewr. Świat ten jest o tyle ciekawy że ktoś za niego decyduje czy może ponownie umrzeć, czy tez nie. Być może takie samobójstwo również można tu popełnić, tylko dopiero za którymś tam razem albo w innych okolicznościach. Być może gość wiszący na płocie, to nie było samobójstwo a morderstwo. Tu nie ma przecież jasnej sytuacji. Zauważcie że gdy nasz bohater jest już na torach, pociąg zatrzymuje się gwałtownie przed nim, i dopiero po chwili znów rusza do przodu. To tak jakby ktoś sprawdzał i sterował tym co ma się dalej zdarzyć. A w pierwszej scenie od razu jest łamanie kości. Wracjaąc do sceny z chłopakiem na płocie to wcale ie musi tu być niekonsekwencją reżysera. Być może był ona po prostu objęty innym priorytetem. Końcowa scena, myślę że jest kolejnym przejściem. Krajobraz z pod klapy bagażnika tak bardzo nie różni się od pierwszego krajobrazu po przybyciu do nowego świata. Nie wiadomo tylko w którą stronę to dalsze przejście prowadzić. I tu mamy zagadkę. Mgła jednak nie wróży nic dobrego...

1mariusz1

odnośnie bardzo ciekawej dyskusji Martina i None - pierwsza scena jest inna niż ta "środkowa". są oczywiście bardzo podobne, ale widać kilka różnic, w tym najważniejszą: w pierwszej scenie po skoku od razu słychać "chrup", a więc pociąg go przejechał. natomiast w tej środkowej pociąg oczywiście się zatrzymał. tak więc myślę, że możemy być pewni tego, że mamy tu do czynienia z samobójcą, który trafił do jakiegoś nadnaturalnego świata. za to końcówka pozostawia bardzo duże pole do interpretacji, być może aż za duże ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones