Nie lubię kina politycznego, ale Kandydata oglądałem z nieskrywaną satysfakcją. Odniosłem wrażenie, że film z Redfordem (naprawdę świetna rola!) mocno zainspirował przykładowo twórców Id marcowych, może mi się zdaje, ale moje gumowe ucho słyszy pewne podobieństwa w ścieżkach dźwiękowych obu filmów ;) Mimo wszystko, chyba jednak Kandydat jest bardziej skierowany do amerykańskiego widza, jednak zdecydowanie warto obejrzeć choćby ze względu na bardzo dobrą rolę Roberta Redforda. Nigdy nie byłem jakimś jego fanem, ale muszę nadrobić filmy z jego udziałem. Jako powoli tracący ideały polityk wyglądał naprawdę przekonywająco. Tak się zastanawiam na ile twórcy "The Wire" zainspirowali się też postacią McKay'a przy wątkach politycznych w swoim serialu.
Co jeszcze na plus? Zdecydowanie niedopowiedzenia, które mają miejsce w filmie, a których obecnie tak mało we współczesnym kinie amerykańskim. Nie chcę zbytnio spoilerować, więc po prostu zachęcam do obejrzenia.