Główna bohaterka to pozbawione charyzmy czy osobowości drewno. Wrzucone w MCU na siłę na samym finiszu. Na siłę próbuje udowodnić, że jest jego częścią, ale twórcy oszukują sami siebie. Patrzcie Avengers zawdzięczają nazwę Bri. Patrzcie to w jej filmie Nick traci oko. Patrzecie, silna niezależna kobieta z boskimi mocami z tyłka. To akurat ostatnio modne, co jest dziwne bo w żadnym filmie jeszcze dobrze nie zadziałało. Ktoś pewnie zaraz oskarży mnie o bycie seksistą, bo zawsze krytykę kobiecych bohaterek sprowadza się do jakichś kompleksów albo faszystowskiej nienawiści do kobiet. Ale w MCU była Czarna wdowa - silna i niezależna choć bez boskich mocy. I Scarlett Witch która boskie moce miała, ale jest ważnym elementem MCU które dodaje mu jakości. Nikomu nie przeszkadza ani jedna ani druga. Bo obie są dobrze napisane, zagrane i zostały dobrze przedstawione. A Bri? Patrzcie jestem najsilnieksza, najszybsza, umiem latać i oddychać w próżni. Klękajcie przed nową boginią MCU. Obejrzałem każdy film z tego universum i pewnie każdy obejrzę. Poza kolejnymi częściami tej blond wydmuszki bo jedyne co dała MCU to obniżenie jego średniej jakości.
Czy tam też jest nikomu niepotrzebna? Mogła budować MCU razem z całą resztą. Ale nie - wrzucili ją przed samym finałem żeby spiła śmietankę. Endgame powinno być historią bohaterów których znamy od lat a disney chciał zrobić z tego filmu tytuł poświęcony temu jak marvelka ratuje świat przed Thanosem. Na szczęście po drodze wydygali i postawili na wersję w której jej rola jest marginalna. Co z kolei sprawia, że pchanie jej przed finałem we własnym filmie i pakowanie do endgame'u jest tym bardziej sztuczne i zbędne.
Nie zrozum mnie źle, jasne, że dobrze. Ale na wszystko jest czas i miejsce. Pozostałych bohaterów, nawet nowszych jak Strange, Panter, Flakon, Spiderman znaliśmy od lat. To był ich świat. Ich walka. Ich marka. Kapitan Marvel nie była tego częścią - wbiła na ostatnią chwilę spić śmietankę przed Endgame. Podejrzewam, że wiele osób jak i ja w ogóle poszło do kina na to bo wiedzieli, że inaczej nie obejrzą go przed Endgame a chcieli być na bieżąco. Tania brudna sztuczka. Pojawiłaby się rok czy lepiej 2 temu? Ok! może mieliby czas ją dopracować i przedstawić. Pojawiłaby się 2 miesiące po endgame zamiast 2 miesiące przed jako początek nowej ery? też ok. To co zrobiono było nieeleganckie i już. Takie jest moje zdanie.
Tak? Ktoś w tym kraju znał wcześniej Doctora Strange'a, Czarną Panterę czy Falcona? Poza fanami Marvela, nie sądzę
Ty chyba nie umesz czytać ze zrozumieniem. Dr Strange, Falcona i Czarną Panterę nikt nie musiał znać zanim pojawili się w MCU. Bo pojawili się na tyle dawno, że do Infinity War i Endgame byli częścią rodziny. Znaliśmy ich - w tym konkretnym wydaniu od lat zanim przyszedł endgame. Ktoś mógł ich znać z komiksów czy kreskówek, ale to nieistotne. Istotne jest to, że Avengers Endgame to opowieść o małej armii superbohaterów których w MCU gościmy od lat, byli jego integralną częścią na długo przed ostatecznym starciem o kamienie nieskończoności. Jeżeli dalej nie rozumiesz różnicy w tym jak potraktowano kapitan marvel na tle pozostałych postaci to sorry, ale ci nie pomogę. Nie twierdzę, że jesteś głupi. Ale w tej konkretnej kwestii raczej tak jeżeli czegoś tak prostego nie potrafisz przyswoić. Wszyscy na plakacie Endgame i wielu którzy się na nim nie zmieścili mogli przez lata dla widzów stać się bliscy niemal jak rodzina (i dla siebie nawzajem). I tylko ta jedna blondi została wciśnięta na chama na ostatnią chwilę żeby spijać śmietankę i udawać, że przecież zawsze była w mcu bo jej film to prequel.
Ja tam się cieszę, że dodają nowych superbohaterów i tym bardziej że wszyscy oni stają się częścią drużyny. A pamiętasz jak wcisnęli Scarlet Witch, Quicksilvera i Visiona w drugiej części Avengers? Nawet wczesniej nie mieli swojego filmu ani nic, juz nie mówię o tym ze Marvel Studios nie mogli powiedziec ze Wanda i Pietro są mutantami i dziećmi Magneto
Tak doszli w drugiej części Avengers i co z tego? Druga część Avengers była nawet nie na środku naszej opowieści. Kolejni bohaterowie doszli w Civil War i też fajnie. Pierwsza część Avengers była ważna bardziej z punktu widzenia filmowego niż historii universum. W sensie atak na nowy jork nie był najważniejszym wydarzeniem do infinity war, ale sam film avengers był ważny bo był pierwszym takim dużym crossoverem w dziejach kina - o ile mi wiadomo - i były duże szanse, że poniesie klęskę (Nie bez powodu nikt wcześniej tak wielkiego projektu nie robił - ogromne ryzyko, jeden fatalny film mógł oznaczać koniec MCU). Avengers 2 i Civil War to są jakieś kamienie milowe tej historii - jak każdy inny film w MCU. Ale Infinity War i Engame to dwuczęściowy finał tworzonej 10 lat opowieści. Powtarzam - jeśli nie widzisz nic niewłaściwego we wciskaniu na chama kolejnej bohaterki akurat między jedną a drugą połową finałowego starcia Avengers... nie mogę ci pomóc. Wierz sobie w co chcesz masz prawo. Ale ja mam prawo patrzeć na sprawę dokładniej, analizować głębiej i oceniać w szerszym kontekście. Każda nowa postać trafiała do tego universum w jakimś naturalnym procesie jego ewolucji i mieliśmy ją czas poznać związać się z nią zanim tanos ruszył do dzieła osobiście. A tą nudziarę wrzucono na sam finał żeby kradła uwagę bohaterom którzy bardziej na nią zasłużyli. Avengers Infinity War i Endgame to finały opowieści bohaterów którzy od lat MCU tworzyli. A ta pannica by być w tym gronie nie zasłużyła. Powtarzam - albo mogli dać ją ze 2 lata temu by zasłużyła żeby stać się częścią rodziny MCU albo dodana już po endgame (przed albo po Spiderman Far from home) jako jedna z nowych postaci nowej ery MCU - bez dużej części starej gwardii
najsilniejszą kobietką w komiksach Marvela była Jean Grey. A najpotężniejszą postacią w ogóle był chyba Apocalypse, albo jakiś inny pełnowartościowy Celestial, nie wiem. Ale jeżeli chodzi o damskich bohaterów, to na pewno Dark Phoenix wg. komiksów ma największą moc. :) Co nie zmienia faktu, że są to tylko bajki na dobranoc dla dorosłych, i nie ma powodu na ocenianie takiego ścierwa a nie filmu na ocenę 10, jak zrobiłaś to Ty. :)
Skoro ludzie zawyżają oceny to ja będe tym rycerzem na baiłym rumaczku i dam 1 chociaż dałbym 4-5 ale jak patrze że ludzie takim filmom rzucają 10 chociaż wszystko tu nie współgrało bo na 10 to musi współgrać począwszy od widowków,efektów,aktorstwa,scnenariusza,reżyserii,charakteryzacji kończąć na soundtracku a dochodzi tu jeszcze xxx czynników więc reasumując jak widze że ktoś zawyża film to daje 1 żeby było sprawidliwie Pa.
Nie widzę sensu. Nie wiem komu robisz na złość, chyba tylko sobie. Filmy oceniamy subiektywnie, zależnie jakie emocje w nas wzbudzają. Kiczowaty film też znajdzie odbiorców, którzy coś w nim zobaczą.
Ja nikomu oglądałem wczoraj nowych avengersów imo i poprostu tutaj wbiłem i jakoś odnalazłem ten kom zaniżam no tak ale ludzie też zawyżają filmy ot co więc ja jedynie normuje.
Owszem ale weź pod uwage że kiczowaty film może fakt dostać te 2-3-4 zamiast 1 chociażby bo muzyka była epicka albo za krajobrazy są takie kiczowate filmy które te pare pkt dostają za takie aspekty ale dawanie takiemu filmowi jak Kapitan Marvel 10/10 to troche ujma i brak szacunku dla klasyków klasyki które miały od a do z wszystko dopracowane,skoro dałaś 10/10 temu filmowi to od a do z wszystko Ci się podobało rozumiem że nie będzie dla Ciebie problemem wymienienia chociażby tych 10 aspektów za który film tak oceniasz?
Proszę bardzo:
1. Za świetnie dobraną aktorkę dla głównej postaci
2. Za spokojny humor, bez kiczowatości jaką możesz spotkać u Strażników Galaktyki 2
3. Za kota, kot rządzi
4. Podobało mi się poprowadzenie postaci Fury
5. Za świetne sceny wprowadzające do dzieciństwa, radzenia sobie z przeciwnościami głównej bohaterki (nienachalne sceny, ale dobrze wprowadzają widza)
6. Dobrze poprowadzona główna postać: taki zawadiacki typ, pewny siebie, z wyważonym humorem, trochę w typie Star Lorda z pierwszej części, ale bez miejscami kiczowatego poczucia humoru (który też ma jakiś urok, ale w nadmiarze odrzuca, dlatego nie szaleje za SG2)
7. Dobre sceny walki
8. Epickość
9. Klimat lat 90
10. Fabuła, może to już było, w wielu filmach, ale lubię taką prostotę.
To jest przykładowo 10 rzeczy, za które bardzo lubię ten film. Oglądam wszystkie filmy Marvela, i taki Deadpool np. słabo mi się podoba. Dużo chodzi o sam odbiór filmu, wystarczy źle poprowadzony humor (patrz Srażnicy Galaktyki 2), żeby film się po prostu źle oglądało.