Pierwszych kilka minut to kakofonia, od której dostałem prawie migreny. Potem jest striptiz bardzo ładnej pani. Jej taniec jest tak gorący, że wygląda jakby zakonnica się rozbierała przed snem (i jednocześnie się modliła, bo śpiewa tak, że jej nie słychać praktycznie, widać tylko ruch warg). Potem jest już historia o relacji facet – kobieta, która jest cholernie dziecinna, denerwująca i nudna. Mało się śmiałem, bo dla mnie to raczej smutne jest, jak ktoś gada o miłości nie wiedząc o czym mówi...
4/10