Starsza wersja nieodparcie nasuwa mi skojarzenie z - bodajże, "Grudge". zauważyliście?
Energicznego, sympatycznego adwokata, szczęśliwego ojca ( jakże innego od załamanego
wdowca w nowej wersji), straszy i duch dziecka i upiór jego matki.
Radosna parka....
Nie do końca jest dla mnie jasne, czy matka biologiczna ( tytułowa kobieta w czerni) utonęła
razem z dzieckiem czy też ( jak w wersji nowej), popełniła tego samego dnia samobójstwo.
Porównań i refleksji mam wiele, ale nade wszystko, jestem pod wrażeniem mhm,
odporności psychicznej wdowy Drablow, skoro siostra ( jej "krewna") straszyła ją tak
intensywnie... !gratuluję odporności raz jeszcze i trzeźwego podejścia do życia (
sporządzanie listy zakupów) przy jednocześnie nieprzespanych nocach.
co Wy na to:-)?