Czy warto na sile trzymac na sile przy sobie obecnosc kogos, kogo juz nie powinno przy czlowieku byc (i nie, nie o smierc tylko idzie)? Czy to nie zrodzi niemoznosci przezycia tego ukradnietego czasu na sile poniekad? Bo oto ta druga strona nie dosc, ze nie doceni, bo rozwieszona miedzy innymi emocjami bedzie (a na koniec okaze sie, ze wzruszy ja nie poswiecenie czlowieka tylko jakis estetyczne spluniecie, ktore jest silniejszym policzkiem niz proste odejscie...), nadto wszelkie wysilki pierwszej - kradnacej - strony przyniosa tylko cierpienie sprzezone zwrotnie: bo oto nie mogac wykrzesac z tej obecnosci czegos dobrego dla siebie (tak, egoizm, ktory wisi nad ta bajka chmura burzowa, zakrapiajac ja zaimnymi szpilami... tak ludzkimi), bedzie robic wszystko, by mimo wszystko jej zaczerpnac w ten podziurawiony, niestety, buklak... ( postacie swini i slonia, z ktorych i wiecej symboliki mozna wyciagnac)... a nad tym wszystkim dlon majaca tajemna wladze nad wskazowkami czasu... ale coz... czasami po prostu nie mozna sie pogodzic z pewnymi wydarzeniami, ktore trupem ciagna za czlowiekiem do konca.
Wypuszczasz mnie NA MAXA!!!
Po pierwsze, perliczku (pojechałem, nie ma co!) niebieskooki ze mnie chłop, co na oczka swe w rzęsach utopione ckliwie wabi(ł) swe ofiary (tere-fere, monogamista - z założenia! - od siedmiu boleści ( o TAK, BOLEŚCI!!! ];) )
Po drugie - to jest tak - próbuje, poznaje, szukam - gdy był czas, czym innym ( życiem..?) zajmować się musiałem.Tak więc do Bruna się przyznałem, Miron jest w trakcie. Bo ja głupi jestem...
Bzdura. Widać po wypowiedziach, że nie jesteś głupim człowiekiem. Dla pewności zapytam Twojej kobiety. :D
Hej! Perlica jest brzydka, a ja chłopak ładny, z szlachetnymi ciemnozielonymi oczętami.
A więc jak mawiał Wilde: „Bigamia polega na tym że ma się o jedną żonę za dużo. Monogamia też.”
Mirona koniecznie.
Ostatnio zdobyłem antologię „Staropolskiej poezji ziemiańskiej” i jest tam kilka wspaniałych wierszy Morsztynów. Szczególnie polecam Hieronima.
No Ty chcesz mnie udupić na AMEN! :)
Zaimkami dzierżawczymi, nieoczytaniem KOMPLETNYM, ambicjami wyłażącymi niczym słoma z butów - bez pokrycia!
A co Wilde wspominał o samotności w monogamii? ;P
Taaa, ja jestem bardzo chętny, tylko"czasu jak na lekarstwo, a terminy nagliły...:
maestria, ech, dzięki Ci, o sprawco rozkoszy! ( wszyscy zainteresowani - wystąp!)
czytając coś takiego człowiek - starający się samemu łamać rzeczywistość słów piórami wszelkich maści - staje się taki malutki, nieistotny, tyci-tyci...
wielka mu chwała na wieki!
krew....
ech, jakież krańcowe konotacje niesie ona za sobą w mym życiu...
ale fajnie - druga godzina :)
Młoda. Porównałbym ją do szesnastoletniej, wypalonej, przepalonej i rozpalonej dzieweczki. Mogę?
Przysłowie francuskie mówi: „Dobra krew nie może kłamać”.
Dawaj! Ale od razu dwie - to nam wyjdzie mój wynik,hahaha!
ja znam - Kto się irytuje, krew sobie psuje! o!
;)
Ja ostatnio grzecznie - bo po ponad dwóch i pół miesiącach zacząłem to szalenie cenić - kładę się spać ok 22max, koło 5 na nogi i do roboty...
(to nie żart, to RZECZYWISTOŚĆ!!!)
Niech będą dwie, ale druga jest droższa. Ma platynowy kolczyk tam, w kwiecie.
Wydaje mi się, że to staropolskie przysłowie. :-)
Trzeba jeść. Chyba.
Buuuuu.....
tu, zanurzywszy się w swej samotni, cicho jęknął - dlaczegóż, dlaczegóż pękłaś, gumowa ukochana?!
kaganek zgasł...
znowu muszę zapieprzać do przemysłowego po taśmę klejącą!!!
oOo - co to to nie! na własnym przykładzie zaświadczam - nie trzeba!
bo skoro jadło się dużo wcześniej, to i zapasiki konkretne są... :)
raczej BARDZOpolskie (przynajmniej w mej michało-podobnej rzeczywistości)
Niedobrze. Daj jej trochę odetchnąć. Może czuję się wykorzystana i dlatego pęka.
Bez jedzenia nie będzie wypróżniania, a jak rzekł Dali:
„Pierdnięcia i ekskrementy są czymś bardzo istotnym. Medycyna i filozofia powinna zwracać na nie większą uwagę. To samo dotyczy metafizyki. Zawsze żałowałem tego, że surrealiści zatykali sobie dziurki od nosa na samą myśl o nich”.
I właśnie dlatego słonie odbijały im się w łabędzie!
A by ich w dupę żarł pies andaluzyjski!
Dobra, dobra - moją powinnością jest pracować - jej - nie pękać!
Cholera, mieli tylko plastry dla dzieci z Puchatkiem...
I jak tu teraz...interes prowadzić..?
Ach, „Reflections of Elephants” jest niesamowity.
Mam takiego w łóżku, w czerwonym fartuszku.
Powinienem pisać rymowanki.
Poradzisz sobie.
PS Gdyby inni nie byli głupcami, my byśmy nimi zostali.
O - jakże wieloznaczny Twój czerwono-przyodziany lokator!
:D
Zakleję mu oczka.
Głupcy umierają - śmierć frajerom!
Nie wiedzieć czemu, od zawsze -tak, tak, ono ISTNIEJE! - mój ulubiony obraz Salvadora.
Tylko nie oczęta!
Gdy widzę czy słyszę słowo „frajer” widzę Wertera-frajera w żółtej kamizelce, strzelającego sobie w głowę.
Piszę to w ramach dygresji, ale Goethe świetnie pisał.
Ciężko mi wybrać ulubiony obraz Dalego, toć to artysta kompletny, upajam się jego dziełami.
Zobacz - http://www.salvador-dali.com.pl/SalvadorDali19351940/salvadordaliperwersyjnypoli morffreudabugarskiedzieckojedzceszczura.html http://www.salvador-dali.com.pl/SalvadorDali19351940/salvadordalikanibalizmjesie ni.html albo http://www.salvador-dali.com.pl/SalvadorDali19351940/salvadordalibalerinawtrupie jczaszce.html
O jakież to wieloznaczne - grałem kiedyś w Cierpieniach młodego Wertera. Chyba w zbyt zaangażowany sposób, bo mi się na całe życie rzuciło...
No jakże nie - oczęta zwierciadłem duszy - a bo ja chcę niby wiedzieć, co mu tam gra, gdy ja tą mą posklejaną lale...no wiesz...rozmawiam se z nią, tralala....
Zachwytów pełen trzpień (JESIEŃ!), ale coś w tych słonio-łabądkach jest...Dla mnie to zresztą był jeden z pierwszych poznanych jego obrazów.
PS.Naprawdę nie jestem oczytany, obeznany, brak mi kontekstów...nie kokietuje, staram się, ale - generalnie - zawstydza mnie ma ignorancja. Piszę to, bo obiecałem - komuś, ale i samemu sobie - już nie oszukiwać i nie udawać kogoś, kim nie jestem...
Zazdroszczę!
„Oczy zwierciadłem duszy” - zawsze mi się to podobało.
Ubóstwiam oczy. To najpiękniejsza część w kobiecie. Nie licząc duszy, serca i umysłu oczywiście.
Bądź sobą. Powinieneś być zawsze.
A propos bycia kimś innym: Chciałbym być rybą.
Albo koalą. O, tak! To jedna z rzeczy, które sobie zarzucam - koale nadmiernie mnie rozczulają.
Ach, jesień!
Chociaż każda pora roku jest wspaniała i ma w sobie coś wyjątkowego, to jesień jest moją faworytką. Seksowna, pomarańczowa, płacząca, smutna Jesień.
Jestem rybą - marcowa:)
Nie ma mi zupełnie czego zazdrościć,niestety...
Znam oczy najcudniejsze na świecie - może tego..?
Ach, poczochraj już mój plusz! Ty świntuchu, nieładnie, nieładnie...:)
Jeszcze nie wiem kim jestem - mam szanse dopiero od ośmiu miesięcy na świadome istnienie - szukam charakteru, osobowości, siebie.
Jesień...
Ech, tyle wystarczy w tym temacie - moja pora roku całkowicie.
Najcudowniejsze oczy na świecie?
Zaprezentuj niczym ściętą głowę, ku uciesze tłumu.
Powodzenia. Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie.
Tak na forum?! Ja mam nawet myśli cenzurować! ;P
To moje oczy - wara, basta, a kysz!
Dasz piątaka na pifko, da się zrobić... ;D
Najcudniejsze, najcudniejsze - świata poza nimi nie widzę...
Tylko szkoda, że One(a) nie dostrzegają(a) mnie...
Ale mi jest przykro...;(
Dostarczę Ci Danielsa, więc przygotuj oczy. Miło byłoby gdybyś ładnie zapakował - jakaś ozdobna kokarda etc.
Może Cię dostrzega, tylko boi się zrobić ten jeden krok, krok do przodu.
hahaha - żeby dźgnąć czymś tępym? nie bój, nie bój - do tego to ma masę zapału i motywacji! choć fakt - uzasadnień i amunicji sam dostarczyłem w dużej ilości...
ale najbardziej boli, że obrywam za przeszłość, choć tak staram się, by teraźniejszość była zupełnie inna. Nie mam pretensji - zasłużyłem sobie - ale błędy przeszłości i kara za nie odbiera mi energię dziś - a to dziś jest tu i teraz, jak wiesz. A ja wcale się mocarzem nie czuję, trochę żal tych sił...
ale cóż - mężnie staram się znosić
oki, oki - wyłupię i dostarczę, pod tego Jasia Wędrowniczka...
Strach przed tym, że ból fizyczny może sprawiać Ci większą rozkosz niż coś tam, co powinno sprawiać rozkosz. Ale przecież to ona będzie lać.
Trzeba umrzeć mężnie. Hej!
sia panstwo rozbestwili, przeto - z racji zgubienia rytmu watku i niecheci do wtykania nosa - odezwe sie milczeniem, gdy nakryja me truchlo zwiotczalym calunem.
Jeśliś twardy niczym petra i wytrzymasz smród to wtykaj!
Apeluję: Całunem nakryj i me padło. Już umrzyk jestem.
A dość pieprzenia, Panowie!
Tu wojna się zbliża!
Po nocnym maratonie właśnie z pracy żem wrócił - da się/
Da!
zombiak ;]
Nie waży się towarzyszy broni zastawiać na polu walki!
Stań mężnie ramie w ramie z nami i NAPIERAJMY ciżbą!!!