Ten film jest dosadny, brutalny, może nawet brudny, bo kamera prowadzona jest tak, jakby jeden z mieszkańców slumsów nosił ją zawsze przy sobie - zawsze kręcone z ręki, przy naturalnym oświetleniu, bez muzyki spoza kadru - właściwie mamy filipińską wersję DOGMY. Jasne, że podobna tematyka była już podejmowana (Miasto Boga, Tsotsi, Nienawiść, Zagrożenie dla społeczeństwa itd), ale pokazywana w sposób bardziej przystępny dla europejskiego widza. Ten film jest brzydki, ale przez to bardzo prawdziwy. Moim zdaniem warto poświęcić mu godzinkę.
Tak, warto poświęcić mu godzinkę. Jednak nie zgadzam się z osobami, które "wykopały" ten film dla polskiego widza, że jest to taka "nieznana perełka". Do miana "perełki" temu filmowi jednak sporo brakuje, choćby oprawy muzycznej - Filipińczycy uwielbiają muzykę, niezależenie czy chodzi o mieszkańców slumsów czy o Pinas w USA.
Ale i tak warto obejrzeć.