PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=568216}

Król Artur: Legenda miecza

King Arthur: Legend of the Sword
7,0 111 273
oceny
7,0 10 1 111273
6,0 25
ocen krytyków
Król Artur: Legenda miecza
powrót do forum filmu Król Artur: Legenda miecza

Nie będę się zagłębiał czemu film został zrównany z ziemią przez krytyków czy czemu jest ogromną klęską finansową a w skrócie chce wam powiedzieć, że jeśli nie macie wystarczająco cierpliwości by poczekać na nowego Spidermana a chcecie iść na coś rozrywkowego do kina, to nowy Król Arthur nie jest wcale najgorszą opcją. Zwłaszcza jeśli popatrzymy na inne obecnie grane w kinach blockbustery jak Crapforme... ekhem, Trasformers 5, Mumia czy Baywatch.

Król Arthur jak można się domyśleć opowiada kolejny raz legendę o słynnym władcy, pewnym mieczu i wojnie z udziałem wielkich słoni i wunszów w Wielkiej Brytanii. Mamy wyjmowanie Excalibura z miecza, mamy złego władcę, który podstępem zdobył tron więc trzeba mu pokazać kto tu rządzi, mamy walki na miecze, magię i czarnoskórych rycerzy w ,,średniowieczu'', słowem - fantasy jak się patrzy.

Najsilniejszymi stronami filmu są (fantastyczna!) muzyka i kreatywny montaż bawiący się konwencją. Jest tu sporo naprawdę nietypowych przejść, retrospekcji i scen na papierze raczej ,,meh'', ale w praktyce dzięki wyczuciu i kreatywności reżysera sprawiających, że mniej więcej w połowie seansu złapałem się na tym, że zacząłem się naprawdę dobrze bawić. To co w Arthurze typowo Guyowo Ritchowe, to najlepsze.

Problem w tym, że przy tym film jest niestety nadętym, troszkę generycznym fantasy. Lepszym od takiej Bitwy Pięciu Armii (co osiągnięciem co prawda nie jest) i wykonanym solidnie, ale nic poza tym. Monumentalna scena z olbrzymimi słoniami bojowymi wypadła bardzo sympatycznie, ale już Deus Wunsz Machina wywołał we mnie niesmak. Film ma problem z pogodzeniem dwóch niezbyt pasujących do siebie stylów - przesadnie poważnego standardowego fantasy z masą CGI i ciekawym planowaniem odbicia królestwa przez ,,średniowieczny'' gang buntowników. A i jeszcze sceny gdy Arthur używał swojej broni tnąc lecące w niego strzały (!) i kosząc wszystkich wrogów w maksymalnie efekciarski sposób, skojarzyły mi się bardzo z wygibasami wiadomego Wiedźmina.

Mógłbym się czepiać, że pewnych scen zbytnio nie zrozumiałem i zdawały się zbędne, że główny bohater jest odgrywany na jedno kopyto, że finałowe starcie wypada równie słabo co w Wonder Woman (znowu nieciekawy zły koleś w CGI) i tak dalej, ale po prawdzie bawiłem się na Legendzie Miecza nienajgorzej. Postawiłbym ją wyżej od takiej Zemsty Salazara więc tak, nie żałuję wyjścia do kina - drugi raz pewnie obejrzę nieszybko, ale soundtrack zostanie mi w głowie na długo. Zawsze coś.

Umiarkowanie polecam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones