dzisiaj po raz drugi włączyłem canal+, żeby obejrzeć ten film. za pierwszym razem zasnąłem (co zdarza mi się nierzadko).

nie napisałbym tego tematu, gdyby film był tak dobry, jakim wydawał mi się przez prawie cały czas. bez przesadnego dramatyzowania, widowiskowości. oglądałem świat, który był wiarygodny i szczery. dlatego cholernie zdziwiło mnie, co też filmowcy wymyślili na koniec. już kiedy zobaczyłem bobby'ego goniącego z bronią wśród zbóż, pomyślałem CO TO NIBY MA BYĆ? potem sprawiedliwość na własną rękę, skrucha na twarzy narkotykowego giganta, klęczącego na kolanach...

sprowadzili to do opowieści o zemście z wyniosłym finałem. ja film bym skończył (trochę mnie zdziwiło, ze idzie dalej), kiedy bobby wstępuje do policji.

oprócz tego, scena, w której pokazują phoenix'owi biznes (wejście policji i wszystko dzieje się przed), jest nakręcona naprawdę zajebiście. serce mi zaczęło mocniej bić, co chyba nie zdarza (mi) się jakoś zbyt często.