"Stwierdzam z cała stanowczością, że raczej nie oglądałem do tej pory tak nędznego filmu."
Hola, hola... A "Aztecki tyranozaur"? Widzę, że również oglądałeś, a tam - o dziwo - nawet efekty specjalne i kostiumy przecież są gorsze. :)

Ale ja również nie polecam. Nie dość że film niebywale statyczny, to jeszcze rozbroiły mnie te skoki oraz fakt, że księżniczka transportowana w klatce przez nieprzychylnych jej kosmitów następnego dnia zostaje też przez nich dobrowolnie z niej wypuszczona i jako osoba więziona idzie z nimi, ramię w ramię, nawet się nie wyrywając.

No przecież obiecała, że nie ucieknie. :D

tak przypadkowo tu zajrzałem po obejrzeniu "John'a Cartera". Bo mimo, że nie pamiętałem za bardzo szczegółów omawianej tutaj produkcji to tych skoków w siedmiomilowych butach nie mogłem nie skojarzyć. Ale i tak bym tu nie trafił gdyby nie powiązane tytuły przy stronie o John'ie Carter @;-) (same film to kojarzyłem tylko dawno tytuł mi uleciał z pamięci, chociaż z drugiej strony trafiłbym po Traci Lords bo ją to dokładnie pamiętałem z tego filmu).
Ale do rzeczy.
Faktycznie, było coś takiego jak ten Tyranozaur i pewnie nawet gorsze od tej produkcji tylko prawdę mówiąc to ja na tym Tyranozaurze to wytrzymałem może max. 10 min. albo i to nie @:-) W każdym razie na pewno nie dłużej niż jak zobaczyłem tytułową postać @:-), ale to już wystarczyło żeby dokumentnie skreślić tamten film. A że oglądałem go tak jak napisałem i jednoznacznie już po tym oceniłem to mi nawet w głowie nie pozostał ślad po nim @;-) No i stąd ta opinia o najgorszym, widzianym filmie. Ale WIDZIANYM @:-) @:-) Zapewne do tej pory spotkałem co najmniej kilka innych podobnych w odbiorze Tyranozaurowi (podkreślam spotkałem @:-) ) więc w tym kontekście Księżniczka Marsa ciut się znobilitowała @:-)@:-)@:-)