spodziewalem sie czegos zupelnie innego - mamy tu jakiegos chlopaka z liceum (lata wspolczesne), ktory bawi sie w detektywa, wiec mniej wiecej wiedzialem czego sie spodziewac, ale to co zobaczylem zupelnie mnie zaskoczylo - mam na mysli klimat, sposob przedstawienia calej historii, czy to w jaki sposob (i co) mowi glowny bohater (i inni) - pierwsze wrazenie bylo takie ze cos tu nie gra, jakies to takie sztuczne i nie pasujace do calej sytuacji, dopiero pozniej zaswiecila sie zarowka - przeciez to styl znany z (czarno-bialych) czarnych filmow kryminalno-gangsterskich z lat 40 i 50...wiecie - takich co to sie zaczynaja od opowiesci glownego bohatera - prywatnego detektywa (w kapeluszu i prochowcu z postawionym kolnierzem :P), jak to pewnego dnia siedzial w swoim gabinecie popalajac cygaro i zastanawiajac sie jak tu dotrwac do pierwszego z powodu braku klientow, kiedy to nagle weszla piekna kobieta - i przeczucie od razu powiedzialo mu ze beda z tego klopoty :)
Miałam bardzo podobne odczucia po tym filmie co Ty. I mnie również bardzo się podobał. Co mnie też zaskoczyło to brak dorosłych i wiedziałam, że to ich role przejęła "młodzież", co moim zdaniem jest ciekawym chwytem. :)
p.s. Fajnie, że ktoś w końcu go docenił, bo widzę, że jest nas tylko garstka.
Pozdr.
Oprócz tego że (bardzo) dobry to również objawienie dwóch talentów. Reżysera i scenarzysty Riana Johnsona, który wykazał się precyzją i zdolnością budowania natrsoju godną wczesnych braci Coen no i Joseph Gordon-Levitt, którego miałem za chłopczyka z familijnych filmideł, a który tu kapitalnie zakrał postać w stylu Gabriela Byrne'a ze Ścieżki strachu. Oby tak dalej.
Przyznam, iż też byłam zaskoczona Levittem - nigdy wcześniej nie widziałam go tak świetnie grającego. Dla mnie on jest fundamentem tego filmu... :)
film cudo o ktorym malo kto wie. co ciekawe teraz na filmwebie jest Leviit znani niznani i zero wspomnienia o tym filmie ;)