Film dobrze zrobiony reżyseria, gra aktorów, dźwięk i zdjęcia. Technicznie nie mogę się
do niczego przyczepić. Trzyma w napięciu, ja bite 2 godziny czekałem na rozwiązanie.

Moje 2 skojarzenia to Hitchcock i Lynch. Hitchcock: sposób prowadzenia akcji, dialogi
dramaturgia, zdjęcia. Lynch - klimat.

Jednak mi się ten film podobał umiarkowanie, dlaczego ? Nie przepadam gdy
opowiadający miesza fabułę z fikcją (tzn. prawdziwy wątek z marzeniami, snami) nie
oddzielając ich choćby "cienką wykropkowaną linią". W rezultacie widzu zgaduj, co jest
czym. Od ciebie wszystko zależy, od tego jaki jesteś ty, taki jest ten film.
Wiem, że jest wielu miłośników takiego podejścia ale ja nie jestem jednym z nich (tym
bardziej, że jest to wybieg nienowy, nieodkrywczy). Od reżysera oczekuję czegoś więcej,
to on opowiada historię, której ja chce wysłuchać. Takie zabiegi to trochę gra nie fair, to
jak sudoku bez żadnej cyfry na początku. Możemy je wypełnić jak chcemy ale czy tego
oczekujemy ?
To jak czarny kwadrat na białym płótnie, zmusza do myślenia, ale co z tymi których do
niego nie trzeba zmuszać ?