Film Super by się oglądało gdyby nie to śpiewanie, no wybaczcie ale to na prawdę bez sensu.Na dodatek drażni widza i to bardzo.Powinny być wydane 2 wersje tegoż filmu.Jako musical i jako zwykły film z nie śpiewanymi dialogami.
Nie jestem miłośnikiem musicali, ale w tym przypadku ten film stracił na tym i to bardzo.
przedwczoraj
Napisałem, że nie przepadam za musicalami i to, że szkoda że nie zrobiono zwykłych nie śpiewanych dialogów.Czyli jw.Mogli zrobić dwie wersje tego filmu.Bo nie każdy i na pewno nie tylko ja nie przepada za ponad 2 godzinnym śpiewem.A ty tutaj plujesz do mnie jakieś nonsensy.Czytaj ze zrozumieniem zanim coś napiszesz
Tfu, tfu, tfu: nonsens! Ale tak na poważnie, to trudno zrozumieć kogoś, komu nie podoba się to, że w musicalu śpiewają (a "Les Miserables" w tytule i oznaczenia "musical" - zarówno na Filmwebie jak i imbd - mówią naprawdę wiele nawet średnio rozgarniętemu człowiekowi). Serio, "czytaj ze zrozumieniem, zanim coś napiszesz" :)
Nie jestem miłośnikiem musicali, ale w tym przypadku ten film stracił na tym i to bardzo.
Jak nie jesteś miłośnikiem musicali, to ich nie oglądaj. Wilk syty i owca cała. ;)
Film Hoopera stanowi ekranizację musicalowej wersji "Nędzników", wystawianej na deskach teatrów na całym świecie, więc obdarcie go z piosenek byłoby bezsensowne. Jeżeli jednak koniecznie chcesz obejrzeć tę historię w zwykłej, niemusicalowej wersji, polecam sięgnąć po którąś z wcześniejszych adaptacji powieści Hugo (a trochę ich było).
I tu się nie zgodzę: "Jak nie jesteś miłośnikiem musicali, to ich nie oglądaj. Wilk syty i owca cała."
Ze względu na zainteresowanie Oscarami staram się obejrzeć wszystkie filmy nominowane do głównych nagród i czasem oglądam film, po który normalnie bym nie sięgnęła. Może autor postu również podąża tym tropem ;)
Oczywiście, to zrozumiałe. Niemniej gatunki filmowe rządzą się własnymi prawami i narzekanie, że śpiewają w musicalu jest trochę niepoważne.
przedwczoraj
Napisałem, że nie przepadam za musicalami i to, że szkoda że nie zrobiono zwykłych nie śpiewanych dialogów.Czyli jw.Mogli zrobić dwie wersje tego filmu.Bo nie każdy i na pewno nie tylko ja nie przepada za ponad 2 godzinnym śpiewem.A ty tutaj plujesz do mnie jakieś nonsensy.Czytaj ze zrozumieniem zanim coś napiszesz
A słyszałeś kiedykolwiek, żeby ktoś robił dwie wersje filmu z myślą o widzach, którzy mają muchy w nosie i swoje widzimisię? ;)
Jak wspomniałam wyżej, było w przeszłości kilka wersji "Nędzników" w wersji niemusicalowej, warto sięgnąć, jeżeli interesuje Cię ta historia.
przedwczoraj
Napisałem, że nie przepadam za musicalami i to, że szkoda że nie zrobiono zwykłych nie śpiewanych dialogów.Czyli jw.Mogli zrobić dwie wersje tego filmu.Bo nie każdy i na pewno nie tylko ja nie przepada za ponad 2 godzinnym śpiewem.A ty tutaj plujesz do mnie jakieś nonsensy.Czytaj ze zrozumieniem zanim coś napiszesz
Oceń film a nie sposób jego realizacji, i nie wyskakuj z pyskiem na innych ponieważ cię besztają za pisanie głupot.
Mam takie samo zdanie jak ty. Momentami zawodzili jak zarzynane koty. Russel Crowe dawał radę jako tako. Naprawdę ładnie śpiewała tylko ta dziewczyna co grała córkę Sachy Baron Cohena. Hugh Jackman śpiewał tragicznie, jakby to zagrał normalnie to by było ekstra, a tak uszy mi pocierpły z tego wszystkiego. Skoro chcieli zrobić musical to dlaczego nie zatrudnili profesjonalnych śpiewaków, podszkoliliby się aktorsko i byłaby gitara. Lubię musicale, ale jak są dobrze zaśpiewane. A to było bardzo słabe, żeby nie mówić że tragiczne. Ładna historia, dobrzy aktorzy, ładnie zrealizowane, i tylko to wycie psuje cały film.
Właśnie.Obejrzałem 30 minut i nie wiem czy oglądać dalej.Rozumiem wcinki musicalne w filmie, ale nie przez cały czas.Dla mnie to przesada w tym filmie.Po prostu wkurza mnie to i dlatego szkoda,że nie zrobiono 2 wersji tegoż filmu.
Obejrzeć można, bo jak napisałam ładny to film. Ale miejscami nie mogłam tego słuchać. Z tą drugą wersją to za dużo zachodu by było. Warto obejrzeć zwłaszcza ze względu na Sachę Baron Cohena i Helen Boham-Carter, bardzo dobry duet aktorski, jeśli oczywiście lubisz ich twórczość.
Nie wiem, nie wiem :) czy strawie jakiekolwiek śpiewanie, w filmie mnie to bardzo drażni i odpycha od filmu.A co do 2 wersji to mogli tylko normalne dialogi wstawić bo w sumie gestykulacja postaci w 90% jest wymowna jakby normalnym dialogiem.
Jak dla mnie film na bardzo wysokim poziomie, a że kocham musicale to jeszcze ma u mnie wielki plus :0
Arcydziełem ten film zapewne nie jest i nie będzie.Zresztą musicale powinny trwać około godziny, a nie jak tutaj ponad 2 godziny wycia w nie których przypadkach, a co jeszcze można odebrać,że jeden przez drugiego się przekrzykuje, twierdząc przez to jaki ja mam to głos.Ludzie powiem tylko tyle,że prawdziwi Tenorzy i zawodowi śpiewacy to chyba pękają ze śmiechu.Bo gdzie tutaj jest ten magnes który ma przyciągać widza ? Ja go nie widzę.Wręcz na odwrót.
Wyobraź sobie, że fil, jest ekranizacją musicalu teatralnego, który trwa 3 bite godziny. Nędznicy są na podstawie czterotomowej książki Victora Hugo. Wyobrażasz sobie zrobienie czegokolwiek w godzinie czasu? Tytułowy bohater nie zdążyłby wyjść z galer. Poza tym wyobraź sobie, że są kraje jak USA, Anglia czy np nasi zachodni sąsiedzi Niemcy, gdzie musicale jest na topie a aktorzy w nim występujący gwiazdami dużego formatu. To, że coś u nas nie jest rozpropagowane nie znaczy, że nie istnieje. Ludzie pójdą do kin, bo są miłośnicy musicalu nawet w naszym Dodami i Grycankami płynącym kraju.
Ja czytam i czytam co piszesz, a jakoś dalej nie rozumiem opinii, jakoby musicale miały trwać ok. godziny ;) biorąc pod uwagę fakt, że musical najczęściej opiera się na książce - nie da się przekazać jej treści "w pigułce". Fabuła musi mieć ręce i nogi - to nie jest takie sobie śpiewanie dla śpiewania, tylko przekazywanie treści książki za pomocą śpiewu...
Odnosząc się zaś do tematu głównego - że śpiewanie w tym filmie jest bez sensu... Cóż, naprawdę nie każdy lubi musicale - nie każdy musi. Tak jak ja musicale uwielbiam, a nie oglądam horrorów - moje prawo. Ale każdy gatunek rządzi się swoimi prawami i nie można go ich pozbawiać.
Pozdrawiam.
"Musicale powinny trwać około godziny"? To jedno zdanie świadczy o tym, że się nie znasz na temacie.
Nie twierdzę, że aktorzy śpiewają niesamowicie, ale nie nazwałabym tego wyciem, zresztą reżyser sam zapowiadał, że w filmie ważniejsza dla niego była gra i jestem zdania, że udało mu się dobrać obsadę, która nadrabia braki wokalne świetną grą. Poza tym w filmie jest dość duże grono zawodowych śpiewaków, z ważniejszych ról choćby Samantha Barks w roli Eponine czy Colm Wilkinson w roli Biskupa, ale również w tle można wyłapać sporo znanych miłośnikom spektaklu twarzy, czyli ludzi, którzy brali udział w spektaklu na West Endzie. Poza tym o ile mi wiadomo to Hugh Jackman, Anne Hathaway i Helena Bohnam Carter mieli epizody na Broadwayu, więc nie są kompletnymi laikami, nie twierdzę, że zawodowcami, ale niemal wszyscy mają za sobą doświadczenia i na scenie, i w filmach muzycznych (Seyfield w "Mamma Mia", Helena i Sasha w "Sweeney Todd"), a tu odważyli się śpiewać na żywo, bez playbacku.
Zresztą sam zarzut, że w musicalu śpiewają to tak jakby doczepić się, że w filmie wojennym za dużo strzelają czy się biją.
Musical jako gatunek sam w sobie mnie nie odstrasza, ale tutaj momentami piosenki mi się bardzo dłużyły. Przy tych długich ckliwych utworach czasem odpływałam i zdawałam sobie sprawę, że nie słucham. A i melodie mnie nie powaliły (choć z tego, co kojarzę, identyczna muzyka była w teatrze Roma). Gra aktorska mnie również nie powaliła z wyjątkiem Anne Hathaway, która naprawdę spore wrażenie na mnie zrobiła. Dopóki był jej wątek, oglądałam naprawdę z poruszeniem.
Owszem, w Teatrze Muzycznym ROMA była ta sama muzyka, bo wystawiano sceniczną, MUSICALOWĄ, adaptację powieści Hugo, którą potem Tom Hooper zaadoptował na potrzeby filmu.
Film ten jest z zasady muzyczny. A skoro jest adaptacją musicalu, w którym nie ma ani jednej partii mówionej (występuje tylko słownie kilka recytatyw, ale te można policzyć na palcach jednej ręki) to logicznym jest, że w filmie partie mówione i recytytatywy są ograniczone do minimum.
Poza tym, ktoś, kto orgarnia napisy końcowe w tym filmie zauważył pewnie "based on the original stage musical Boubil & Schonberg's Les Miserables from the novel by Victor Hugo". Czytaj: powstał na podstawie musicalu, który powstał na podstawie powieści Hugo.
Czytaj: śpiewać powinni i to jak najwięcej.
Identyczna muzyka była w Romie, bo Roma wystawiała polską wersję spektaklu, którego ekranizacją jest ten film :)
Zwykły film już istnieje, więc zrobiono coś innego.Istnieje kilka wersji filmu, polecam tę z Depardieu-moim zdaniem najlepsza. Warto też przeczytać książkę. Co do tej wersji, też musicale lubię średnio, najbardziej te, w których łączy się dialogi ze śpiewem. Tu niestety jest praktycznie sam śpiew i mnie również film zmęczył. Jak dla mnie film nudnawy, z całą pewnością nie obejrzałabym drugi raz.
Proponuję od razu usuwać takie głupie tematy, bo głupot jak ten post użytkownika sylwester_3 nie da się czytać.
A ja proponuję Ci kendo777 się nie udzielać jak nie masz nic mądrego do napisania.
Bo stwierdzenie, że niepotrzebnie śpiewają w musicalu to jest mądre i aż prosi, aby to obwieścić światu. Cenna myśl.
A co napisałeś? Że obejrzałeś 30 min musicalu i że jego wadą jest śpiewanie i że wszyscy ludzie są temu przeciwni. Coś mnie ominęło? Wszyscy się mylą i nikt nie rozumie zawiłości twojej skomplikowanej wysublimowanej psychiki? Czad! Ale twój świat musi być... ambiwalentny to chyba najlepsze słowo.
Żadne z użytych w powyższym tekście słów nie jest przekleństwem ani wyzwiskiem.
Napisałem, że nie przepadam za musicalami i to, że szkoda że nie zrobiono zwykłych nie śpiewanych dialogów.Czyli jw.Mogli zrobić dwie wersje tego filmu.Bo nie każdy i na pewno nie tylko ja nie przepada za ponad 2 godzinnym śpiewem.A ty tutaj plujesz do mnie jakieś nonsensy.Czytaj ze zrozumieniem zanim coś napiszesz.
Już Ci odpisuję, dlaczego nazwałem Twoje słowa głupotami.
Napisałeś: "no wybaczcie ale to na prawdę bez sensu."
Podaj argumenty, dlaczego jest bez sensu. Założyłeś temat, a nie napisałeś nic konkretnego, tylko rzucasz słowa na wiatr. "Bez sensu" i już.
Napisałeś: "Na dodatek drażni widza i to bardzo."
Jakiego widza? Piszesz za wszystkich, czy tylko za siebie? Gdybyś napisał: "drażni mnie", byłoby ok.
"Powinny być wydane 2 wersje tegoż filmu.Jako musical i jako zwykły film z nie śpiewanymi dialogami."
Jeden dla Ciebie, a śpiewany dla reszty? Nie opłaca się wydawać innej wersji filmu dla jednej osoby.
Nie jestes trollem i naprawde nie widzisz idiotyzmow, ktore wypisujesz? Powaznie? Kazdego filmu moga zrobic nawet i 10 roznych wersji. W ujeciu komediowym, dramatycznym, tanecznym sensacyjnym. Ba, pojdzmy dalej. Niech zrobia 20 wersji z roznymi aktorami, bo przeciez kazdemu kto inny odpowiada. Nie wierze, ze nie widzisz, ze to mega delikatnie ujmujac patologiczny idiotyzm. Jak chcesz poznac historie Nedznikow bez spiewania to ksiazke przeczytaj. Bedziesz mial mniej czasu do rozsiewania blasku swojej osobowosci na forach publicznych.
"Musical byłby spoko, gdyby nie... muzyka." Nie no ludzie. xD To mnie rozwaliło. Iść na musical, a potem biadolić na filmwebie, że muzyki było dużo w filmie.
Przestań na każdy post odpowiadać ''Czytaj, co napisałem''. Z tego, co widzę, to napisałeś, że film byłby dobry, gdyby nie fakt, ze jest musicalem.Zarzut kompletnie bezsensowny.
No ja nie przepadam za musicalami tym bardziej w takim wykonaniu.Napisałem jw, że mogły być 2 wersje tego filmu musical i normalne dialogi.Czy coś w tym dziwnego ?
nie ma musicali w innych wykonaniach, patrz na Sweeney Todd, Skrzypek na dachu. patrz co piszesz bo to same bzdury. Ja fanem musicali nigdy nie bylem i to jest moj pierwszy ale mnie zachwycil swą historią, muzyka, oprawą, obsadą i losami poszczególnych wątków. Jestem zachwycony tym filmem, nie da sie go opisac ani strescic w pigulce. Jego trzeba zobaczyc
Czy umiecie w ogóle czytać co autor postu napisał?? Twierdzi, że przedstawienie "Nędzników" w formie zwykłego filmu, a nie musicalu byłoby lepszym rozwiązaniem. Nie pisze o tym, że chciałby musical bez śpiewu. Nie róbcie z Niego głupka. Czytajcie ze zrozumieniem.
Człowieku, wpisz sobie w wyszukiwarce na filmebie ''Nędznicy'' i zobacz, ile wyskoczy wyników. Potem wybierz sobie jedną z propozycji i przestań narzekać. Albo napisz do reżysera i się poskarż, że musiałeś oglądać film, który zupełnie nie jest w Twoim guście. Może dostaniesz odszkodowane, czy coś.
Czy umiecie w ogóle czytać co autor postu napisał?? Twierdzi, że przedstawienie "Nędzników" w formie zwykłego filmu, a nie musicalu byłoby lepszym rozwiązaniem. Nie pisze o tym, że chciałby musical bez śpiewu. Nie róbcie z Niego głupka. Czytajcie ze zrozumieniem.
Zmieniłam może jedynie słowa, ale sens pozostał ten sam. A więc jeśli nie podoba Ci się to, co powyżej napisałam - nie podoba Ci się Twoja własna wypowiedź. I bardzo słusznie.