Historia może nie jest porywająca, ale trudno o zrobienie jakichś cudów, jeśli wątek jest oparty na faktach. Przede wszystkim bardzo ładne zdjęcia i muzyka, przenoszą w całkiem inny klimat. Porównując z biografią prawdziwego Nikifora, film zdaje się dobrze oddawać rzeczywistość, choć brakuje mi trochę nakreślenia, że jest to tylko urywek z jego życia - nic nie wiemy o tym, co działo się z nim zanim trafił do Krynicy. Przydałaby się choć zdawkowa informacja, że żył on w Krakowie czy że jego dzieła były już wcześniej wystawiane w różnych miejscach w Europie.
To dobrze, że pani Feldman - co prawda pod koniec życia, ale jednak - mogła zagrać w końcu główną rolę. Faktycznie podobieństwo do prawdziwego Nikifora jest uderzające, brawa dla Krauzego za odkrycie tego faktu, no i rzecz jasna brawa dla charakteryzatorów. Wiele się pani Krysia nie nagadała, a na pewno nie bardzo miała okazję powiedzieć coś w miarę wyraźnie ;), ale mimo wszystko dobrze było ją oglądać.
Film nieporywający, ale całkiem w porządku na miły, spokojny wieczór:)