PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34707}
7,8 10 873
oceny
7,8 10 1 10873
8,0 21
ocen krytyków
M Morderca
powrót do forum filmu M - Morderca

Po pierwszych kilkunastu minutach filmu pomyślałem sobie, czy przypadkiem Zodiak oglądał "M"? Listy do redakcji gazet, tłumiona seksualność, odczuwany przymus zabijania itp. Skoro widział m.in. "The Most Dangerous Game" (1932), "Upiora w operze" (1925), "Badlands" (1973), to kto wie. Ale mniejsza z tym.

Podobnie jak w filmie Finchera o wspomnianym Zodiaku, tak i Lang historię o mordercy potraktował jako pretekst do ukazania twarzy społeczeństwa. I wcale nie jest to przyjemna facjata. Obecność dzieciobójcy wzbudza strach i gniew mieszkańców miasta, którzy z czasem stają się bezmyślną tłuszczą, gotową do piętnowania ludzi mając za dowód tylko czyjeś słowo. W scenie gdy jakiś staruszek mówi dziewczynce która jest godzina, podchodzi do niego rosły mężczyzna. Mówi przechodniom, że "podejrzany" zaczepiał dziecko i tylko się obejrzeć, a zbiera się wokół niego tłum gotowy do zlinczowania nieznajomego, wyładowania swej agresji i lęku. Bezmyślna masa nie panuje nad sobą, jest wiedziona prymitywną rządzą i wystarcza jej tylko jakiś impuls.

Lustrem do tego jest końcowa mowa Beckerta gdy stwierdza, że nie panuje nad rządzą zabijania, że to zachowanie kompulsywne. Wypomina samozwańczemu sądowi, że w gruncie rzeczy jest taki jak on. Złodzieje, mordercy, kryminaliści ten jeden raz pomagając społeczeństwu nagle czują się jak obrońcy sprawiedliwości. Na oskarżenia Beckerta odpowiadają: "Nie o to teraz chodzi". Piętnujmy innych by ukryć w cieniu własne grzechy.

Strasznie niejednoznaczna rzecz. Niby wiemy od początku, że dzieciobójca zasługuje na karę, ale w świetle końcowych scen można nawet poczuć do niego litość/współczucie. To już nie potwór, tylko słaby, żałosny człowiek potrzebujący pomocy. Zresztą od początku kreowany jest na zwykłego człowieka, sąsiada jakich wielu a nie żądnego krwi upiora. Gładka, niemal dziecięca twarz emanująca chwilami przerażeniem i niewinnością. Gdy przed lustrem rozciąga i wykrzywia swe usta, próbuje dostrzec w sobie tę bestię, zobaczyć przestępcę, którego tak wszyscy nienawidzą. Na nic to - koniec końców, jest tylko człowiekiem.

Według rodzin zamordowanych oczywiste jest, że zasługuje na śmierć, ale jakie będzie orzeczenie prawne? Nie usłyszymy jaki wyrok zapadł. Zobaczymy tylko płaczącą matkę, która mówi że to nie przywróci życia jej dziecku i powinna była je pilnować. Oskarżanie mordercy byłoby zbyt proste - Lang policzkuje społeczeństwo. Wytknięcie kogoś palcem i żądanie kary to tylko chwilowy triumf. Dołączając do tego ogłupione masy podążające za słowami jednego przywódcy (kryminalista w filmie) - cóż, nic dziwnego że nazistom było to nie w smak.

To wszystko może wydawać się banalne, ale pamiętajmy że to początek lat 30. Pierwszy dźwiękowy film Langa, ale aż tak nie czuć ciężaru kina niemego. Kamera jest dość ruchliwa, gra aktorów naturalna, nie uświadczymy tutaj sztucznych, teatralnych póz. Również zdjęcia i montaż odgrywają dużą rolę - wielokrotnie już wspominane połączenie scen z naradą przestępców i policjantów itp.

Niby klasyka, ale film nadal żywy.

użytkownik usunięty

http://szubrawca.wordpress.com/2012/11/09/m/

ocenił(a) film na 9

Zwracam uwagę, że film Langa już po paru latach zyskał zupełnie nowy wymiar: przejmujący władzę faszyzm (ściślej - hitleryzm) urealnił ponad wszelkie wyobrażenia mroczną stronę społeczeństwa pokazaną zwłaszcza w drugiej części filmu - ślepą żądzę krwi tłuszczy, zawłaszczanie i wykoślawianie ideałów przez dobrze zorganizowanych zbrodniarzy, bezbronność jednostki wobec aparatu przemocy, skutki terroru. Kreując charyzmatyczną postać przywódcy gangsterskiego podziemia oraz przedstawiając ostatnią mowę mordercy Lang jakby zapowiadał, kim jest Hitler i nazizm. Proroczy film!

ocenił(a) film na 10

Gratuluje recencji, zgadzam sie prawie calkowicie.

Co do Zodiaka, wiadomo tylko ze lubil Mikado, reszta jego filmowych zainteresowan to domniemania, jedne silniejsze, inne slabsze.
Zas fincherowski Zodiak, jako film rewelacyjny, niestety jako relacja z prawdziwej historii jest okropny.

użytkownik usunięty
MisterL

Dzięki. Pod powyższym linkiem kryje się trochę poprawiona wersja :)

Dlaczego domniemania? Z książki Graysmitha raczej jasno wynika, że zapoznał się z wymienionymi tytułami i jeszcze kilkoma innymi.

ocenił(a) film na 10

Domniemania, bo to ze uzyl w liscie czegos kojarzacego sie z danym tytulem, jest jedynie poszlaka, nie ma pewnosci ze
rzeczywiscie bylo to odniesienie do niego.
Czlowiek jest najniebezpieczniejszym zwierzeciem - nie trzeba czytac/ogladac Most Dangerous Game, zeby to napisac.
Red phantom, red with rage - nie musi pochodzic z filmu.
Autorstwo listu o Badlands nie jest pewne.
Itd.

Jedne z tych odniesien sa pewniejsze, inne mniej. Mikado mozemy byc pewni, bo zacytowal go bezposrednio.

A ksiazka Graysmitha to bujda na resorach, wiecej tam zmyslen i ordynarnych klamstw, niz faktow.

użytkownik usunięty
MisterL

Bujda na resorach to jednak przesada. Graysmith zebrał wtedy dostępne mu dowody i napisał książkę. Oczywiście dodał narrację i musiał to jakoś upłynnić. W końcu czego oczekujesz po zwykłym rysowniku? To miała być książka, która się sprzeda, a nie policyjna kartoteka. Morderstwa i miejsca, zeznania i materiały dowodowe są prawdziwe. A reszta to domysły, przypuszczenia, sprawa widziana właśnie oczami Graysmitha, jego "prywatne śledztwo". Miał obsesję, dlatego tak forsował winę Allena. Pamiętaj, że to były lata 80. Nie było tak sprawnej komunikacji, dostępnych baz danych, internetu itp. jak dzisiaj. Nie mógł sobie kliknąć parę razy i znaleźć co mu potrzeba.

Sprawa Zodiaka nie interesuje mnie do tego stopnia, żeby się o nią wykłócać. A przynajmniej dopóki opiera się na tylu przypuszczeniach i teoriach, że można by obdzielić nimi kilku innych morderców. Zresztą nie napisałem tego żeby nakreślić jakąś genialną analogię, a jako ciekawostkę w ramach wstępu. Między "M" i "Zodiakiem" można znaleźć drobne podobieństwa. Pewnie w 99% przypadkowe, ale przecież nigdy go nie złapano, więc kto to wie. Ciebie ten drobny akapit zmusił do napisania komentarza, więc podziałało ;)

ocenił(a) film na 10

> Graysmith zebrał wtedy dostępne mu dowody i napisał książkę.

Zebral latwo dostepne dowody, plotki, mity, a jak mu zabraklo, to reszte zmyslil.

> Morderstwa i miejsca, zeznania i materiały dowodowe są prawdziwe.

Nie sa. Dla przykladu: nie zgadzaja sie nie tylko opisy miejsc zbrodni, ale nieprawdziwe sa rowniez
opisy tych samych miejsc z okresu wydania ksiazki, ktore to niby Graysmith opisywal z natury.
Nieprawdziwy jest opis relacji miedzy sluzbami tropiacymi Zodiaka. Nieprawdziwy jest opis wspolpracy
Mageau z policja. Itd, itd.

> A reszta to domysły, przypuszczenia, sprawa widziana właśnie oczami Graysmitha, jego "prywatne śledztwo".
> Miał obsesję, dlatego tak forsował winę Allena.

Nie mial zadnej obsesji i nie prowadzil zadnego sledztwa.
Gadki o 'obsesji', tak samo jak forsowanie winy Allena, maja na celu tylko podbicie sprzedazy. Tak samo jak jego
'rozwiazanie' szyfru 317, zlowieszcze gluche telefony do niego, itd.

> Pamiętaj, że to były lata 80. Nie było tak sprawnej komunikacji, dostępnych baz danych, internetu itp. jak dzisiaj.
> Nie mógł sobie kliknąć parę razy i znaleźć co mu potrzeba.

Problem w tym, ze prawdziwe dane nie mialy dla Graysmitha zadnego znaczenia, latwo czy trudno dostepne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones